poniedziałek, 25 lipca 2016

Tydzień z płytą Ani Lewandowskiej 15/7 - pierwsze wrażenia po ćwiczeniach [OPINIA]

Płyta Ani Lewandowskiej wpadła mi w ręce przypadkowo. Tak naprawdę wybrałam się po Rewolucję Ewy Chodakowskiej - a że Rewolucji nie było, a ja koniecznie chciałam coś kupić, wróciłam z 15/7. I rzetelnie ćwiczyłam z nią w całym minionym tygodniu. 

Jaka jest moja opinia o płycie An Lewandowskiej 15/7? O tym poniżej.




Jedna uwaga: nigdy wcześniej nie ćwiczyłam z Anią Lewandowską, głównie za sprawą tego, że nasłuchałam i naczytałam się krytycznych opinii o Karate Kardio i Karate Kardio Military. Że ćwiczenia skomplikowane, że aby je wykonać, potrzeba dużo miejsca, sama Ania zaś niefajna.

Jak te zarzuty mają się do 15/7? A nijak! :)

Ale od początku.

PONIEDZIAŁEK

Poniedziałkowe poranki są trudne i przytłaczające jak deszczowe chmury - możemy przeczytać w mini-książeczce dołączonej do płyty. Na przełamanie marazmu Ania proponuje HIIT, czyli trening, który... prawie wpędził mnie w depresję i sprawił, że poniedziałek stał się jeszcze trudniejszy i przytłaczający.

Jeśli wydawało mi się, że w ostatnich tygodniach poprawiłam swoją  kondycję, to miałam rację: wydawało mi się. Szczerze? Padłam po rozgrzewce. Skip A, przeskoki z nogi na nogę, przechodzenie do podporu... już samo to mnie wykończyło. A gdzie trening główny? Nie wiem, jakim cudem wykonałam trzy serie po trzy ćwiczenia - chyba faktycznie trzeba tu mówić o cudzie. Oczywiście zalecanego na koniec rozciągania nie zrobiłam, bo... nie!

Trening zakończyłam zła i zniechęcona. Koło południa zaczęło mi natomiast świtać, że może nie ma się co na Ankę obrażać... tylko w następny poniedziałek spróbować jeszcze raz? A potem jeszcze raz, i jeszcze raz...

WTOREK

Wtorkowy trening zaplanowany został jako wyzwanie. Do wykonania mamy trzy ćwiczenia, powtarzane przez minutę, w czterech seriach. Nadal pracuje całe ciało, a my po każdym zakończonym ćwiczeniu zapisujemy wynik. Yyy, nuda - skrzywiłam się, gdy załapałam, co mnie czeka. 

W sumie trening jest dość monotonny, ale. o dziwo!, wkręciłam się w liczenie powtórzeń i w to, żeby kolejne serie nie wypadły gorzej od pierwszej. Dla mnie zestaw baaaardzo na plus, chyba mój ulubiony! [nie wierzę, że to napisałam]

ŚRODA

W środę w ruch poszedł brzuch. Trening nie zaskakuje, dużo w nim brzuszków i wykonujemy go na macie - miła odmiana po dających w kość dwóch pierwszych dniach. Co mi się podobało: ćwiczenia stabilizujące pod koniec. Przyczepić mogę się do tego, że instrukcja "ćwiczenie wykonujemy w ten sposób" to dla mnie żadna instrukcja, zaś okienko, w którym prezentowano kolejne ćwiczenia, dla mnie było za małe i niewiele w nim widziałam, o!

CZWARTEK

Dzień poświęcony nogom i pośladkom - jedyny trening, po którym poczułam zakwasy :) Pewnie dlatego, że ćwiczone były moje newralgiczne partie ciała i dałam z siebie calutkie 100%. Ćwiczenia raczej nie zaskakują, tempo nadal spokojniejsze, zestaw bardzo przyjemny.

PIĄTEK

Ramiona, barki, plecy - dawno nie machałam hantlami, więc z przyjemnością zabrałam się za ten zestaw. Przed nami: dwie serie, trzy ćwiczenia, każde w dwóch powtórzeniach. Do ćwiczeń użyłam kilogramowych hantli (można się teraz śmiać!), gdyż innych zwyczajnie nie mam. I teraz mogę marudzić, że ćwiczenia były proste, nie zmęczyłam się itd. Nie, to hantle miałam za lekkie i czas pomyśleć o innych... albo wykonać zestaw trzy razy, wtedy na pewno bym go poczuła.

SOBOTA

Sobotniego treningu nie oceniam - nie zrobiłam go. I to wcale nie dlatego, że mi się nie chciało: po prostu nie miałam partnera do ćwiczeń. Trening pomyślany jest bowiem jako zestaw dla dwojga i chociaż przy niektórych ćwiczeniach podaje się wersję dla niesparowanych... to nie o to tu chodzi, żeby ćwiczyć samemu.

NIEDZIELA

Rozciąganie - czyli relaks! Mój mąż stwierdził kiedyś, że pewnie dlatego tak bardzo lubię się rozciągać... bo nic wtedy nie robię, tylko zastygam w dziwnych pozach. I coś w tym jest! Proponowane ćwiczenia również są dobrze znane, ale trudno spodziewać się tu jakiś nowości. Ogólnie: pełen chill!

Plusy?

Tych jest całkiem sporo: różnorodność ćwiczeń - to raz. To, że wcale nie trwają one 15 minut, a na ogół prawie 20 - to dwa. Ćwiczenia nie są skomplikowane i nie potrzeba do ich wykonania dużo miejsca. Nie potrzeba też żadnego sprzętu, z wyjątkiem maty i hantli. Zestawy są dobrane tak, że naprawdę można poczuć partię ciała, na którą pracujemy (nogi...) i można się porządnie zmęczyć (HIIT...) - mimo, że to mniej niż dwadzieścia minut.

Dla mnie plusem jest to, że treningi mogę sobie dowolnie łączyć i mieszać: brzuch + ramiona, barki, plecy + stretching. Albo robię sobie dzień nóg i pośladków i powtarzam zestaw trzy razy, a na dobitkę rozciąganie. Albo próbuję wykonać wszystkie 7 filmów jeden za drugim (jeszcze nierealne). Albo dorzucam sobie wybrany zestaw do innych ćwiczeń, które w danym dniu wykonuję. Albo codziennie robię trening przypisany do danego dnia, a jak mam ochotę na więcej, to idę sobie pobiegać/na rower itp. Albo... :)

Minusy?

Ania mogłaby więcej mówić. I nie chodzi mi wcale o motywacyjne wstawki w stylu dawaj, bejbe, dawaj, tylko o instrukcje do ćwiczeń. Bo jak pisałam, tekst: ćwiczenie wykonujemy w ten sposób to jednak trochę za mało.

I tyle :) Po tym, jak wyszłam z szoku po pierwszym treningu, płytę Ani Lewandowskiej 15/7 oceniam bardzo dobrze i nie żałuję 30 zł, które na nią wydałam. Będzie w użyciu - na pewno! :)

7 komentarzy:

  1. Prawda taka, że każdy sobie musi dopasować tempo i długość ćwiczeń do swego poziomu i wtedy każda trenerka i jej ćwiczenia są dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo jak ważne jest, żeby ćwiczyć REGULARNIE i nie spodziewać się cudów po tygodniu - wtedy okaże się, że większość programów jest skutecznych :)

      Usuń
  2. Widzę, że masz szczegółowo rozplanowane co, jak i kiedy ćwiczyć :) super, dobrze rozpisany plan to pół sukcesu! Ja jeszcze nie miałam okazji ćwiczyć z Anią, ale muszę koniecznie spróbować! Aktualnie wracam do formy po ciąży i zaczęłam od spokojnego skalpela Ewy :) z czasem bd dodawać inne bardziej wymagające treningi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jakos nie moge sie przekonac do treningow z Ania. Jednak Ewa daje mi wiekszego powera. Niedawno zapisalam sie na silownie i to daje mi mnostwo motywacji - jednak cwiczenia w grupie to cos dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli miałabym wybierać trening w domu to zdecydowanie Anie nie Ewka, ale zdecydowanie wolę ćwiczyć w fitness klubie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się całkiem niezła, też mogłabym po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. DOBRY DZIEŃ
    Jestem Ray Keith, jestem z Texas State, 2746 61-te Port Arthur, TX TX 77640-0000
    JESTEM NA TEJ STRONIE podzielić się krótko JAK I pomógł i był w stanie uzyskać kredyt, że zostałem Licytowanie przez długi czas ..
    I złożyła wniosek o pożyczkę w "Halifax" I dostałem pożyczkę z nich. Przy niskim koszcie ubezpieczenia, i mam pożyczkę na poziomie 4,50%.
    SZUKASZ kredyt na każdy projekt? SKONTAKTUJ BOBBY MARK KREDYT DLA FIRM bezstresowe i szybką pożyczkę.
    Dziękuję i życzę powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach.
    RAY KEITH JR (Facebook ID)

    Kontakt email: halifax_ivandepartment@yahoo.com

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...