Nie chce mi się.
Zrobię to jutro.
Nie dam rady.
Nie mam siły.
Chciałabym, ale...
Innym razem.
Znacie to? Znacie na pewno.
Od kilku miesięcy staram się wyrzucić te słowa ze swojego słownika. Powtarzam sobie, że skoro powiedziałam A, do powiem B (a potem C,D, E... itd.).
Skoro zaczęłam ćwiczyć i całkiem nieźle mi to wychodzi, to głupio się teraz wycofać, kiedy dużo już osiągnęłam, ale jeszcze mnóstwo frajdy przede mną.
Skoro zaczęłam się uczyć niemieckiego, to nie wycofam się tylko dlatego, że w czasie, który powinnam poświęcać na naukę, wolę sobie poczytać.
Skoro staram się wprowadzać zmiany w swoim sposobie odżywiania, skoro czuję się zdecydowanie lepiej, gdy jem częściej, a mniej, to nie zamierzam zmieniać tego tylko dlatego, że w pizzerii MEGA pizza kosztuje tyle, co mała.
Przyznaję, proces, żeby ruszyć cztery litery zabrał mi kilka miesięcy. Serio! Tyle czasu musiałam toczyć zażartą walkę ze sobą, by zacząć robić to, co teraz sprawia mi ogromną frajdę i z czego jestem dumna. Dzisiaj nie mam pojęcia, na co tyle czekałam, ale widocznie mój proces decyzji zachodzi w tempie ślimaczym.
Teraz zaś staram się nie myśleć :) Teraz staram się robić. Jest impuls, jest iskra - nie analizuję: działam! I dobrze mi z tym :)
Jak się motywuję? Na własny użytek opracowałam kilka strategii, w większości pewnie znanych, ale dla mnie są one mega skuteczna. A więc:
USTALAM, CO CHCĘ OSIĄGNĄĆ
To było najtrudniejsze. Miałam np. ogromny problem z tym, żeby zacząć biegać. Zresztą: nie biegam do tej pory :) Owszem: wyszłam kilka razy na bieżnię, ale wyglądało to tak, że co chwila zerkałam na zegarek i patrzyłam, ile do końca. Bez sensu. Po przeprowadzeniu poważnej rozmowy ze sobą ("O co Ci kurnia kobieto chodzi???!!!) stwierdziłam, że bieganie mnie męczy, nie mam z tego frajdy, nie widzę postępów, moja kondycja nie pozwala mi nawet na 10 minut biegu, co było dla mnie deprymujące.
Wiedziałam i wiem natomiast, że chcę ćwiczyć minimum trzy godziny w tygodniu, że nawet nie tyle zależy mi na tym, żeby schudnąć, co chcę poprawić swoją kondycję, pozbyć się cellulitu, mieć sprawne i elastyczne ciało.
Z racji braku kasy, nie chciałam też wydawać pieniędzy na buty, sprzęt, karnet na siłownię.
Ćwiczenia w domu, z różnymi filmikami, okazało się strzałem w dziesiątkę: ćwiczę Z PRZYJEMNOŚCIĄ ponad trzy godziny tygodniowo, cellulit maleje, talia pięknieje, ja czuję się świetnie, CHCE MI SIĘ ĆWICZYĆ - i o to od początku chodziło! :)
ZAPISUJĘ!!!
Słowo pisane ma ogromną moc! Zapisuję wszystko: począwszy od postanowień tygodniowych, które umieszczam na blogu, przez "przypominajki" w komórce o tym, że mam nałożyć maseczkę, doczytać książkę, poćwiczyć na twisterze. TO POMAGA!
Nasz umysł na "cudowną" właściwość, że natychmiast zapomina to, co sobie postanowiliśmy, jeśli tylko wie, że będzie nas to kosztowało trochę wysiłku. Jeśli zapiszesz, to pozamiatane. Nie ma wymówek, nie ma, że zapomniałam! Obiecałaś? To dotrzymaj słowa!
"NIE CHCE MI SIĘ" nie jest argumentem
Poza tym: jakie nie chce mi się?
Chcę być szczupła? Chcę!
Chcę być zdrowa? Chcę!
Chcę sobie wpisać z CV :niemiecki średniozaawansowany"? Chcę!
Chcę być mądrzejsza? Chcę!
Jeśli nie robię czegoś tylko dlatego, że "niechcemisie", mimo, iż w danej chwili nie mam nic innego do roboty, to natychmiast sprowadzam się do mentalnego pionu i ROBIĘ!
PATRZĘ, JAK ROBIĄ TO INNI
Moje cele są proste: ćwiczyć, uczyć się języków, zdrowo się odżywiać, nie marnować czasu, uczyć się nowych rzeczy. Nie ja pierwsza na to wpadłam, nie ja pierwsza idę tą drogą... dlaczego więc nie korzystać z doświadczeń innych?
Mary,
Kreatywa,
Dominika - mogłabym tak wymieniać długo, długo (będzie o tym post!). Te dziewczyny mnie inspirują, dają nowe pomysły, popychają do przodu.
MYŚLĘ O KONSEKWENCJACH
Tak, układam w głowie czarne scenariusze. Co się stanie, jeśli dziś nie będę ćwiczyć? Prawdopodobnie nie zmotywuję się też jutro...a może i pojutrze. A może moja przerwa potrwa kilka miesięcy? I za kilka miesięcy zacznę znowu, tyle, że będę w punkcie wyjścia... NO WAY! Wierzcie mi, w tym przypadku pisanie czarnych scenariuszy pomaga!
Ciąg dalszy nastąpi! :)
A jakie są Wasze sposoby na motywację :)?