Kolejny poniedziałek do lubienia, kolejny tydzień do wypełnienia :)
Remont trwa sobie u mnie w najlepsze, wszystko mam popakowane w worki i kartony, na pył unoszący się w powietrzu przestałam już zwracać uwagę. Końca jeszcze nie widać, ale może za tydzień :)?
Ćwiczyć nie ma gdzie, oglądać filmów nie ma gdzie, warunki do grzebania w necie i powtarzania hiszpańskich słówek też mało sprzyjające, ale skaczę z radości, bo w końcu wybrałam sobie meble i określiłam się (ostatecznie!) z kolorem ścian. Żyć, nie umierać! :)
Smakołyk tygodnia:
Pasta z awokado!
Dlaczego, ach dlaczego, nie robiłam jej wcześniej? Genialna!
A pozostając przy kulinariach...
Książka tygodnia:
Pozycja bardzo na czasie, z mnóstwem przepisów na zdrowe, wegetariańskie jedzonko... A będą jeszcze kolejne tomy na pozostałe pory roku.
O książce napiszę więcej, jak tylko zlokalizuję ją w tym moim bałaganie.
Pozostając w kwestii zdrowego jedzenia...
Przez 10 dni.
Dodam, że do kategorii "słodycze" zalicza się nie tylko czekolada, ale także lody, owocowe jogurty, ciasta, które sama piekę i muffinki, które piecze "ktoś". Wyjątek mogę zrobić dla kisielku, kiedy dopadnie mnie cukroholizm nie do wytrzymania.
Nie robiłabym dramatu, gdyby chodziło o jednego pączka zjedzonego raz w tygodniu albo pasek czekolady codziennie. Ale trzy pączki i dwie tabliczki czekolady w jeden dzień - i tak właściwie przez cały tydzień - to już jest dramat i coś, co jednak nie mieści się w moim światopoglądzie.
Zrywam z tym!
A będąc przy robieniu czegoś dla zdrowia i talii...
Kiedy obejrzałam nowy program Ewy, w którym obiecuje, że po czterech tygodniach ćwiczeń pozbędziemy się cellulitu i wyszczuplimy figurę, autentycznie zachciało mi się płakać.
Bo czuję, że mogłabym pokochać ten trening, że byłby wyzwaniem, a ćwiczenia podobają mi się bardzo (są takie "ewowe" :) )... Jednak to jeszcze nie ten moment: od razu widać, że trening dość mocno obciąża kostki i kolana, a ja właśnie próbuję je doleczyć, co idzie mi bardzo opornie.
Ale cieszę się, że mam te płytę i czeka na mnie :)
Chciejstwo:
Gdzie nie spojrzę: wszędzie trąbią o nowej diecie 5:2.
Generalnie uważam, że najlepszą dietą jest ruch i mniejsze porcje jedzenia, ale książkę przeczytać bym chciała :)
Wbiło w fotel:
W pierwszej chwili nie wiedziałam na co patrzę :)
Potem otworzyłam buzię i tak mi na trochę zostało.
Tatuaż dość upiorny, ale też genialny :)
Poniżej jeszcze kilka kocich inspiracji:
Ten podoba mi się najbardziej.
Miłego poniedziałku... i reszty tygodnia :)