niedziela, 1 lutego 2015

Do kogo się porównujesz?

- O, ja to bym chciała tak wyglądać - tu następuje podsunięcie koleżance pod nos komórki. - Widzisz? Nogi ma chude, jest wysoka, brzuszek płaski, lekkie mięśnie, ideał! 




Jedną z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek dla siebie zrobiłam jest to, że przestałam się porównywać do innych. Owszem: od innych pełnymi garściami czerpię inspiracje, często naśladuję, jeśli chcę osiągnąć to, co już komuś się udało. Ale nie porównuję się. Bo, po pierwsze, ja to ja, a nie ktoś inny. A po drugie: nie chcę być kopią, wolę pozostać oryginałem. Nawet jeśli ten oryginał nie ma kaloryfera na brzuchu i nóg do nieba.

Bodźcem do napisania tego wpisu była, a jakże!, rozmowa podsłuchana na siłowni. Dziewczyny, które ją przeprowadzały, spotkałam tylko raz. Ja akurat męczyłam się na bieżni, one na rowerku. Nie wiem, do kogo porównywała się ta dziewczyna. Swoją drogą: bardzo ładna, zwróciłam na nią uwagę od razu, jak weszłam. Śliczna twarz cherubinka, loczki, niebieskie oczy. Czy była wysoka? Raczej nie, na oko mój wzrost, czyli 165 cm. Czy miała chude nogi? Też nie. Nie grube, ale na pewno nie wychudzone. Co do brzucha wypowiedzieć się nie mogę, bo zasłaniała go koszulka, ale skoro zachwycała się płaskim brzuchem jakiejś laski ze zdjęcia, to pewnie miała swojemu sporo do zarzucenia. 

Na co zwracała uwagę ta dziewczyna? Ewidentnie na to, czego jej brakowało. Nie znam jej, więc nie wiem, czy potrafiła docenić to, że ma naprawdę śliczną twarz, która przyciąga spojrzenia. Marząc o chudych, długich nogach, mogła zupełnie zapomnieć o swoim atucie, który już ma i który w jakiś sposób ją wyróżnia.

Jakby nie było, trafiłam ostatnio na bardzo inspirujące zdanie, które wzięłam sobie do serca i które możecie zobaczyć na grafice powyżej - prawda!

***

Ok, po tym przydługim wstępie przechodzę do sedna, czyli do pytania zadanego w tytule: do kogo się porównujesz?

To ważne! Bo o ile nie ma nic złego w posiadaniu mentorów, tak ślepe wzdychanie do kogoś, bez brania pod uwagę własnych predyspozycji, wydaje mi się bardzo głupie. 

Na przykład: jeśli masz 165 cm wzrostu (jak ja) i porównujesz się do Taylor Swift  i jej 180 cm to, brawo! Jesteś na świetnej drodze do nabawianie się kompleksów.

Jeśli nigdy w życiu nie byłaś na siłowni, a marzysz o tym, żeby wyglądać jak, powiedzmy, Sylwia Szostak, piękna kobieta, dla której siłownia jest drugim domem... również brawo! Możesz wzdychać bez końca, uparcie ćwiczyć z Ewą Chodakowską, a nigdy nie osiągniesz efektów, na których Ci zależy.

Swojego czasu prowadziłam bloga o książkach i w czasach, kiedy czytałam najwięcej, miałam kompleksy, że... czytam za mało. 10, w porywach 15 książek miesięcznie - malutko, nie ma co, to rzeczywiście powód do wstydu. Skąd to przekonanie? Porównywałam się do osób, które czytaniem zajmują się zawodowo. Krytyków literackich, osób prowadzących w radio audycje o książkach, profesorów wykładających na uniwersytetach literaturę najnowszą... Teraz widzę, jak wysoko... i nierealnie mierzyłam, próbując bić jakieś chore rekordy, wpędzając się w kompleksy. Na szczęście, było, minęło - teraz cieszę się, gdy przeczytam 4 książki miesięcznie. 

Zadanie dla Ciebie, proste. 

Przez chwilę pomyśl, do kogo się porównujesz i odpowiedz sobie na dwa pytania:

Dlaczego właśnie do tej osoby?

Co ci to daje? 

Jeśli motywuje do stawania się lepszą wersją siebie (oklepany zwrot, wiem), to nie ma problemu. Ale jeśli te porównania Cię dołują i ściągają w dół... to najwyższy czas zmienić mentora.

10 komentarzy:

  1. Bardzo inspirujacy post, daje do myślenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie takie scenki, jak ta z siłowni zwykle zasmucają. jakbyśmy po postu nie potrafiły cieszyć się tym, co mamy, a zamiast tego tak łatwo sie koncentrować na tym, czego nam brakuje. a przecież zawsze czegoś brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i co byśmy nie zrobiły, zawsze czegoś brakować będzie. Bez sensu.

      Usuń
  3. post w sam raz dziś dla mnie. Czasem przypadkiem trafię na instagram jakiejś pieknej blogerki z mojego miasta i myślę sobie, jaka ona piękna, zgrabna, ćwiczy i po prostu piekna się urodziła. I wtedy się doluje, że ja nigdy taka nie bede... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja porównuję się do siebie... sprzed kilku lat ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mądry wpis. Według mnie porównywanie się z innymi w cale nie jest złe, jeżeli potrafimy się dzięki temu zmotywować do działania a nie popaść w samokrytykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Tym bardziej, że rzadko porównania wypadają na naszą korzyść.

      Usuń
  6. Ostatnio aniamaluje.com też pisała o porównywaniu się

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że porównując się, tak jak piszesz - bardzo często zapominamy czy umniejszamy własne atuty.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...