niedziela, 8 lutego 2015

Nie lubisz poniedziałków? To wyobraź sobie, że...

Niedziela, godzina 20. Piję zieloną herbatę, loguję się na Facebooku, przeglądam tablice znajomych. I co? Czarna rozpacz! Bo? Bo jutro poniedziałek. I się zacznie. Trzeba iść na uczelnię. Trzeba iść do pracy. Trzeba odwieźć dzieci do szkoły. Trzeba zmierzyć się z szarą, poweekendową rzeczywistością. Dramat, koszmar, masakra!




W styczniu czytałam książkę Krzysztofa Króla Kodeks Wygranych. Autor wspomina tam m.in. o przed-poniedziałkowej depresji, która regularnie dopada nas w niedzielę wieczorem... i odbiera chęć do życia. Co proponuje Krzysztof Król?

Otóż... wyobraź sobie, że umrzesz w nocy z niedzieli na poniedziałek. 

No dalej, wyobraź sobie. 

Pomyśl o tym, że już nigdy się nie obudzisz, nie wypijesz porannej kawy, nie odbędziesz porannego joggingu. Pomyśl o tym, że nie zobaczysz wschodzącego słońca, nie będziesz słuchał muzyki w aucie i już nigdy nie spotkasz tej miłej pani, u której zawsze rano kupujesz drożdżówkę. 

Nigdy więcej nie pójdziesz do pracy i nie spotkasz kolegów. Nigdy więcej nie posłuchasz żadnego wykładu i nie dowiesz się już niczego nowego. Nie zjesz ulubionego dania na obiad i nie zrealizujesz planów na wieczór. nigdy nie zaśniesz w ciepłej pościeli i nie przytulisz osób, które kochasz. Żaden poniedziałek nie będzie już dla Ciebie istniał. 

Przygnębiające, prawda? Ale zarazem jakże otrzeźwiające! Na mnie taka wizualizacja "poniedziałku beze mnie" podziałała jak zimny prysznic i kopniak motywacyjny w jednym. Spróbujcie! :)

Miłego poniedziałku! :)

PS Grafika rozłożyła mnie na łopatki :)

12 komentarzy:

  1. Dobre :) otrzeźwiające faktycznie. Ja teraz nie odróżniam dni tygodnia ;) ale kiedyś też miałam niedzielną depresję. Beznadziejna sprawa - marnuje się pół dnia wolnego na myślenie o jutrze... Które przecież jest kolejnym wspaniałym dniem naszego życia i może przynieść wiele wspaniałych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, nie ma co robić dramatu z tego, że poniedziałek pojawia się średnio... raz w tygodniu :)A pod ostatnim zdaniem podpisuję się z całym przekonaniem :)

      Usuń
  2. Dobre podejście ;) Choć ja teoretycznie mam ferie na uczelni teraz, ale jednak poniedziałek zwykle jest ciężkim dniem po weekendzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się kiedyś, dlaczego nikt nie ubolewa nad tym, że jest wtorek. Nie dość, że weekend się skończył, do następnego daleko, to jeszcze mamy za sobą "ciężki" poniedziałek :)))))) To dopiero straszne :)))))))

      Usuń
  3. Powiem tak, odkad pracuje w co drugi weekend, pojecie depresji poniedzialkowej mnie nie dotyczy :D, a tak na serio, to zgadzam sie, zycie trzeba doceniac, w kazdej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  4. (Nie jestem pewna, czy komentarz musi zostać zatwierdzony, czy mojej komórce odbiło, więc piszę jeszcze raz. Jakby co - przepraszam.)

    Jak byłam mała (nie żeby teraz była duża) uwielbiałam (nadal kocham) Pollyannę autorstwa Eleanor Porter.
    Tytułowa bohaterka grała w "grę w szczęście" i cytując:

    " [...] No i strasznie nie lubiłam poniedziałkowego ranka, a teraz lubię.
    — Lubisz... poniedziałkowy ranek?
    Nancy roześmiała się.
    — Wiem, że pani myśli, że mam bzika. Ale zaraz pani wszystko
    wyjaśnię. To kochane jagniątko wywiedziało się, że okropnie nienawidzę
    poniedziałkowego ranka, i co zrobiła pewnego dnia? Powiada
    tak: „Wiesz, Nancy, myślę, że w poniedziałek rano powinnaś się
    bardziej cieszyć niż każdego innego dnia, bo masz przed sobą cały
    tydzień do następnego poniedziałku"! I niech tu zaraz trupem padnę,
    jeżeli sobie tego nic mówię w każdy poniedziałek rano i to pomaga,
    proszę pani. Śmieję się za każdym razem, gdy o tym pomyślę; a śmiech
    pomaga, tak, tak!"

    Nie potrzebuję już tej rady, bo uwielbiam moją szkoły, a zatem uwielbiam poniedziałki. Sama "gra" jednak do dzisiaj przynosi mi wiele radości.
    Pozdrawiam serdecznie i miłego poniedziałku!

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajne podejście, podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. I weź tu zaśnij teraz ;-). Ja poniedziałki akurat lubię, ale na wyobraźnię i tak podziałało. Dobrego poniedziałku i całego tygodnia wszystkim życzę i aby do poniedziałku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Daje do myślenia, nie mam w zwyczaju narzekać, ale kilku znajomym podeślę ten post:)

    OdpowiedzUsuń
  9. W zeszłym roku miałam pełno prac domowych, które musiałam zrobić w weekend, dzięki czemu cały weekend miałam zajęty i miałam go serdecznie dosyć, a kiedy przychodził niedzielny wieczór czułam ulgę, bo już niedługo poniedziałek, pójdę na zajęcia i odpocznę :).
    Na szczęście raczej nie miewam poniedziałkowej depresji, ba sama z siebie wstałam o 5 żeby wcześniej skończyć pracę.

    Jak czytałam tą metodę to bardziej drastyczne wydało mi się wyobrażenie sobie, że coś nam się stanie, że już na zawsze będziemy musieli zostać w domu, że nie będziemy mogli wyjść do pracy/uczelni itd. Bo śmierć jest taka ostateczna i tak nie mamy innego wyjścia, a jakby przyszło nam spędzić resztę życia nie mogąc wypełniać tych znienawidzonych obowiązków to na pewno szybko byśmy za nimi zatęsknili.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja tam poniedziałki lubię :)
    Podoba mi się podejście o którym napisałaś. Można je zastosować nie tylko do znienawidzonych poniedziałków. Na przykład podczas kłótni z kimś warto sobie uświadomić, że jesteśmy śmiertelni, wtedy zrozumiemy, że nie warto się kłócić. Podobnie w przypadku gdy bliskiej nam osobie nie mówiliśmy jak ją kochamy. Co jeśli jutro nas już nie będzie? Niekiedy zapominamy co tak na prawdę jest ważne.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...