czwartek, 9 stycznia 2014

Moja "dietowa" historia, czyli zapraszam na nowy cykl! :)

Dotychczas kwestie związane z jedzeniem, zdrowym odżywianiem i wszelkimi dietami były mocno na tym blogu przeze mnie zaniedbywane. A przecież czytam mnóstwo książek na ten temat, uwielbiam zdrowe eksperymenty w kuchni, zgromadziłam sporą wiedzę. Czas więc wypełnić lukę i zacząć o tym pisać! :)



Ania i diety - epizod pierwszy

Rok 2010, jesień. Siedzę w pracy, za biurkiem. W jednej ręce ściskam paczkę chusteczek, w drugiej jogurt owocowy. Obok leży grapefruit. Wchodzi klientka, patrzy na mój czerwony nos, patrzy na to, co jem i łapie się za głowę.

Ona: Co pani wyprawia?
Ja: Jem śniadanie.
Ona: Śniadanie? Pani zgłupiała! Po takim śniadaniu to pani tego kataru do lata nie wyleczy!

Mieszkania jej wtedy nie sprzedałam, natomiast przez kwadrans tłumaczyła mi, co to znaczy "zdrowe śniadanie" i dlaczego to, co zobaczyła u mnie na talerzu "zdrowym" nazwać nie można. Moja konsternacja była ogromna, ale to właśnie tej Pani powinnam podziękować za to, że zaczęłam weryfikować swoje przekonania związane z tym, co pomaga, a co szkodzi. I uwierzyłam, że zimny jogurt na śniadanie to jednak nie jest dobra opcja. 

Ania i diety - epizod drugi

Rok (chyba) 2011. Dieta South Beach - pierwsza dieta, na którą świadomie się zdecydowałam i na której schudłam ok. 5-6 kg w dwa tygodnie, w sposób bardzo przyjemny, gdyż bardzo smakowało mi to, co jadłam i dość szybko przyzwyczaiłam się do mniejszych porcji. 

Co z tego, kiedy dwa miesiące później nie było śladu po efektach. Jak to się stało? W poniedziałek pozwoliłam sobie na cukierka, we wtorek na cukierka i drożdżówkę, w środę na cukierka, drożdżówkę i salami. Poszło lawinowo.

Historia ta nauczyła mnie, że nie ma sensu stosować diety, której nie jesteśmy w stanie przestrzegać cały czas. Dlatego wszelkie rady w stylu "jedz tylko mięso, a konkretnie nóżki cielęce", "jedz to, co chcesz, tylko codziennie wypijaj dwa wiadra naszego cudownego koktajlu" albo "zero słodyczy przez najbliższe sto lat", omijam szerokim łukiem. 

Ania i diety - epizod trzeci

Całkiem niedawno. 

Po pierwsze: uwierzyłam, że jedzenie to leczenie.

Odkąd o połowę zmniejszyłam ilość spożywanego nabiału i praktycznie codziennie jem kaszę jaglaną, pozbyłam się chronicznego bólu zatok i zapchanego nosa. Bez leków, bez interwencji lekarza.

Po drugie: odkryłam, że diety są super! 

Serio: czytanie o nich sprawiło, że jestem chodzącym zbiorem przepisów na lekkie dania. I tak: śniadanie gotuję sobie wg Pięciu Przemian, bo tak lubię. Na obiad sięgam po coś z "Diety Paryskiej", bo są tam fajne przepisy oparte na warzywach i rybach. Na kolację zajadam się inspirowanymi dietą nordycką sałatkami. 

Nie wiem, co sądzicie o takim podejściu, ale mi ono ogromnie odpowiada.

Dlaczego uważam, że czytanie i pisanie o dietach ma sens?

Ponieważ teoretycznie wszyscy wiemy, jak zachować szczupłą, zdrową sylwetkę: więcej się ruszać, mniej jeść. Ot, banał. Tylko dlaczego tak niewiele osób potrafi wprowadzić go w życie?

W moim przypadku aktywność fizyczna to żaden problem. Mam jednak z tyłu głowy stwierdzenie, że 70% formy zdobywa się w kuchni... i bardzo to sobie wzięłam do serca. 

ABSOLUTNIE NIE ZAMIERZAM NIKOGO NAMAWIAĆ, BY OD DZIŚ PRZESZEDŁ NA DIETĘ I WYKLUCZYŁ POŁOWĘ PRODUKTÓW, KTÓRE LUBI.

Wszyscy wiemy, czego unikać: słodyczy, napojów gazowanych, rzeczy mocno przetworzonych, smażenia na głębokim tłuszczu... itd.

Co zatem robić?

Uważam, że w tym miejscu warto zapoznać się z poglądami osób, które żywieniem zajmują się zawodowo i których programy okazały się skuteczne. 

W moim cyklu część teoretyczną zamierzam zredukować do minimum, bardziej skupiając się na tym, jak założenia danej diety/programu można wykorzystać w codziennym gotowaniu... i mam nadzieję, że będzie Wam się o tym przyjemnie czytało. Dla mnie zaś taki cykl będzie dodatkową motywacją, by sięgać po nowe przepisy oraz szansą, by pisać na tematy, w których dobrze się czuję.

Co sądzicie? :)

24 komentarze:

  1. super pomysł na serię :) na pewno będę zaglądać!
    zapowiada się ciekawie i wiarygodnie, a to drugie jest dla mnie szczególnie ważne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, cieszę się, że pomysł się podoba :)
      Wiarygodnie będzie na pewno, tym bardziej, że mam się z kim konsultować :)

      Usuń
  2. Z niecierpliwością czekam na pozostałe wpisy z tej serii! Najbardziej ciekawi mnie w jaki sposób łączyć produkty, aby były smaczne i jednocześnie nie eliminowały wzajemnie swoich wartości odżywczych i jak z czegoś prostego zrobić coś pysznego. Uwielbiam gotować, ale ostatnio coś brak mi weny w kuchni i ciągle tylko czytam o tym co powinno trafić na mój talerz.. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię proste smaki - mam nadzieję, ze znajdziesz coś dla siebie :)

      Usuń
  3. Fajna z Ciebie babeczka, chętnie poczytam Twoje wnioski i podsumowania, sama jestem po kilku dietach i kilku książkach- i pewnie gdyby nie ciąża to pewnie nadal prowadziłabym na sobie eksperymenty:)
    Ale jak najbardziej się z Tobą zgadzam, z każdej diety można wyciągnąć coś dobrego/ciekawego/smacznego lub jakiś fajny "triczek", który np. przyspieszy naszą przemianę materii.
    Pisz, a my będziemy czytać, no i bardzo chętnie zastosuję Twoje rady w swojej kuchni:)
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Moje eksperymenty wzięły się stąd, że przez długi czas nie mogłam zgubić pięciu nadprogramowych kilogramów. A ostatnio, powoli, dzięki mojej konsekwencji, coś zaczyna w tym temacie się dziać :)

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. A jednak nie o książkach:D

    Super że postanowiłaś o tym pisać. Jestem już ciekawa co ukaże się w kolejnych odsłonach:)
    Chociaż właśnie każdy o tym wie to jednak warto przeczytać coś jeszcze bo może akurat coś umknęło naszej uwadze?

    A Twoje podejście jest bardzo rozsądne,to mi się podoba:) Sama chciałabym poprawić swoje,ale jestem na dobrej drodze:)

    I Twoje łączenie przepisów z różnych ''książek'' świetna sprawa :) Sama coś podobnego stosuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łączę różne teorie głównie dlatego, że nie potrafiłabym ściśle trzymać się jednej rozpiski. A tak: zdrowo i kolorowo! :)

      Usuń
  5. Już nie mogę się doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomysł bardzo fajny :) Mnie szczególnie interesuje temat właśnie leczenia odpowiednią dietą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dietoterapię cały czas się wgryzam :)

      Usuń
    2. to tak jak ja, dlatego z niecierpliwością czekam na nowe posty!

      Usuń
  7. chętnie przeczytam, może znajdę coś dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. napisałaś to wszystko z sensem, cenię to, tak samo jak fak, że wsuwasz jaglankę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam jeszcze takie pytanie. Pisałaś swego czasu o tym, że chodzenie na siłownię wiele Ci dało i że żałujesz, że tak późno zaczęłaś i tu moje pytanie.. Jak wyglądały Twoje początki? Korzystałaś z pomocy trenera, czy po prostu chodziłaś i ćwiczyłaś na wybranych sprzętach? Od czego warto Twoim zdaniem zacząć? Na dniach biegnę po pierwszy karnet i już nie mogę się doczekać i ciągle tylko planuję co jak i kiedy :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Podasz mi swojego maila? Napiszę Ci jak to było :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomysł pisania o dietach super! Ja też od lat interesuję się rozsądnym jedzeniem, kiedyś byłam zafascynowana angielską książką Jesteś tym co jesz. Podobną książką i napisaną na polskie warunki jest książka Makarowskiej Jedz pysznie, chudnij cudnie. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  12. uważam, że to super pomysł;)
    sama planuje (w jednym tylko wpisie) zrobić przegląd, ale najbardziej absurdalnych wg mnie diet :)

    czekam na Twoją serię:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super pomysł chętnie poczytam sama szukam jakiejś diety z tym że w celach głównie zdrowotnych.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie tu u Ciebie, biorę kubek herbaty i zabieram się za czytanie :)
    pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie piszesz:) najbardziej podoba mi się pomysł z tym jak wybierasz sobie z diet to, co ci smakuje:)

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo przyjemnie się to czyta :) właśnie zjadłam kaszę jaglaną z jabłkami, a wczoraj złapało mnie przeziębienie :) nie wiedziałam, że kasza jaglana jest dobra na ból zatok ;) poza tym od roku jem zdrowo i widzę, że mi to służy. Już nie wrócę do żywności przetworzonej, gazowanych napojów, coli, chipsów :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...