Nienawidzę słowa "produktywność". Nie wierzę ludziom, którzy twierdzą, że po prostu kochają swoją prace i zawsze idą do niej z uśmiechem na ustach. Nie ufam tym, którzy zapewniają, że na treningach zawsze dają z siebie 200%. Mimo to, jestem głęboko przekonana o tym, że to nasze zachowanie ma wpływ na to, jak się czujemy... a nie odwrotnie. I chyba odkryłam sposób, jak dodać sobie energii na zawołanie.
O co mi chodzi?
Tak, jak napisałam wyżej: 100% efektywności przez 100% czasu jest według mnie po prostu nieosiągalne.
Jeśli jednak wstaniemy z łóżka (obowiązkowo lewą nogą!) i z marszu zaczniemy zachowywać się tak, jakbyśmy mieli ochotę natychmiast z powrotem zakopać się w pościeli, to prawdopodobnie będzie tak, że cały dzień można spisać na straty.
Istnieje jednak alternatywny scenariusz.
Nie działaj tak, jak się czujesz.
Zacznij działać tak, jakbyś chciała się czuć.
Czyli z uśmiechem na ustach, energicznie, z werwą.
I nieważne, że będzie to sztuczne! Przeczytałam niedawno, że osoby, które stosowały botoks, rzadziej odczuwają gniew... ponieważ nie mogą wykrzywić twarzy w grymasie złości.
Kilka dni temu, na potrzeby dzisiejszego tekstu, zrobiłam mały eksperyment w grupie moich przedszkolaków. Najpierw wyciszyłam dzieci, następnie poprosiłam, aby usiadły jedno za drugim (tak, żeby nie widziały swoich twarzy) i uśmiechnęły się. Przez pierwszych 10 sekund ich uśmiechy przypominały sztuczny grymas. Chwilę później, wszyscy chichrali się w najlepsze.
Jeśli więc wyjątkowo nie mam ochoty na sprzątanie... zaczynam sprzątać wyjątkowo energicznie, podśpiewując pod nosem.
Jeśli czuję, że za chwilę zalegnę pod kołdra na dobre, żwawo spod niej wyskakuję i na dzień dobry robię powitanie słońca.
Zamiast wymyślać kolejną wymówkę, która miałaby usprawiedliwić moje lenistwo, po prostu zakładam buty i wychodzę z domu z kijkami.
To wszystko brzmi dla Ciebie fałszywie? A jakie to ma znaczenie, skoro działa?
Brzmi nieźle :)
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w samo sedno. Czasami zdarza mi się pospać dłużej. Niestety zauważyłam, że w takie dni jestem o wiele mniej produktywna. Później zaczynam pracę i jestem jakaś mało zorganizowana. Natomiast gdy dzień zacznę wcześnie wszystko idzie o wiele lepiej. :)
OdpowiedzUsuńZnam dobrze tą prawidłowość. Im dłużej śpię, tym mniej mi się chce :)
UsuńDobry pomysł - przyda mi się dzisiaj, bo jestem ekstremalnie zdemotywowana :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPomogło? :)
UsuńNo to wyskakuję z łóżka, bo czuję, że mogłabym tu jeszcze z godzinę gnić z telefonem w ręku ;)
OdpowiedzUsuń"Z telefonem w ręku" - skąd to znam? :)
UsuńZaraz to przetestuje :D strasznie ospała jestem ostatnio :P
OdpowiedzUsuńJa też! Mogłabym spać i spać :)
Usuń'Fake it till you make it' ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńMasz 100% racji! To nawet udowodniono naukowo!
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Ks-_Mh1QhMc
Nie znałam tego, dzięki! :)
UsuńTeż słyszałam, że to działa:). Albo jak jesteś smutny/a, to się szeroko uśmiechaj, nawet spróbuj się śmiać, kiedy ci wcale nie do śmiechu, podobno to poprawia nastrój. Takie małe sztuczki wobec własnego umysłu.
OdpowiedzUsuńPracuje zdalnie z domu i czasem zmotywowanie się do wstania o 8 rano, gdy na zewnątrz zimno i mokro jest nie lada wyczynem.
OdpowiedzUsuńZamiast marudzenia, działanie! Podpisuję się obiema łapkami :-)
OdpowiedzUsuńJak ktoś się ma zły humor, to najlepszy sposób żeby go poprawić to zrobić coś dla siebie. I nie muszą to być od razu zakupy, ale spacer po parku, wyjście do biblioteki czy na masaż. Od razu zmiana nastroju!
OdpowiedzUsuń