środa, 6 maja 2015

Relacja z HAPPY DETOKSU - dzień po dniu

Dziś, zgodnie z obietnicą, krótka relacja z Happy Detoksu. Są dokładnie przepisane zapiski z mojego kalendarza - a robiłam je dlatego, gdyż z przyjemnością czytałam podobne relacja w książce Kasi Bem.




HAPPY DETOKS
Dzień pierwszy

Pierwszy dzień Happy Detoksu. W to, że będzie dobrze, uwierzyłam przygotowując sobie drugie danie: pyszne (kaszę gryczaną z warzywami). Tęsknię za kawą... i chyba tylko za kawą. Pierwszy raz od bardzo dawna jem regularnie i zabrałam jedzenie do pracy.

Dzień drugi

Trochę improwizuję, ale zgodnie z zasadami detoksu. Zjadłam inną zupę niż w rozpisce, pominęłam podwieczorek, na kolację wypiłam sok z buraków i marchewki. Od wczoraj lekko boli mnie głowa, ale spokojnie można wytrzymać. Chodzi mi po głowie myśl, że w podobny sposób mogłabym jeść codziennie.

Dzień trzeci

Trzeciego dnia detoksu uświadomiłam sobie, że oto nie piję kawy, nie jem nabiału, mięsa, słodyczy, pieczywa - i właściwie nie jest to żadne wyrzeczenie, a przyjemność.

Uświadomiłam sobie coś jeszcze: jestem na diecie, na której nie mogę doczekać się kolejnego posiłku. I to nie dlatego, że jestem głodna, tylko dlatego, że wszystko jest pyszne.

ETAP SOKOWY

Dzień czwarty

Pierwszy dzień tylko na sokach - bez większych problemów. Mąż pyta mnie, czy nie jestem głodna - otóż nie! Mam jednak 100% pewności, że bez wcześniejszego przygotowania nie byłoby aż tak dobrze.

Dzień piąty

Pierwszy kryzys, ale przez moją własną głupotę. Wybrałam się na spacer pod górę (Sobótkę). Ok, 10 km "wędrówki" i ponad 1000 spalonych kalorii na Endomondo wygląda super, ale to był wysiłek zdecydowanie ponad moje obecne możliwości. Wieczorem doszłam do siebie, ale przypłaciłam to zawrotami i bólem głowy.

Dzień szósty

Podczas całego trwania detoksu odpuściłam sobie intensywne ćwiczenia - z wyjątkiem wczorajszego porywu. Wielką przyjemność sprawia mi natomiast joga: nie tylko poranne powitanie słońca, lecz również ok. 30 minut wieczornych odprężających asan. Staram się skupiać na oddechu i przynajmniej kilka minut dziennie zajmować się tylko nim. Mam nadzieję, że przynajmniej ten poranny rytuał zostanie ze mną na dłużej.

HAPPY DETOKS - CIĄG DALSZY

Dzień siódmy

Po diecie sokowej fizycznie i psychicznie czuję się bardzo dobrze. Tak naprawdę nie ma takiej rzeczy, za którą bym tęskniła, już nawet kawa nie wydaje mi się jakoś super atrakcyjna. Mango z kaszą jaglaną - przepyszne! Po trzydniowej przerwie w gryzieniu jaglanka wydała mi się cudem, a mango rarytasem. I bardzo miło było znów pochrupać orzechy.

Dzień ósmy

Kolejny dzień detoksu za mną - jestem zaskoczona, że to wszystko tak ładnie i szybko mi poszło. Moja silna wolo - jestem z ciebie dumna!

Dzień dziewiąty

To już prawie koniec. Taka refleksja: najtrudniej było zacząć. Podjąć decyzję: tak, chcę to zrobić. Ułożyć listę zakupów, skompletować produkty, zacząć nieco inaczej gotować, pamiętać o stałych porach karmienia. Zaskakujące jest to, że wdrożyłam się w to... w ciągu jednego dnia! "Podjęcie decyzji, że wchodzę w ten cały detoks trwało dłużej!

Dzień dziesiąty 

Bardzo, bardzo zadowolona! Wcale nie dlatego, że to już koniec, a dlatego, że się zmobilizowałam, wytrwałam, nie zaliczyłam większych wpadek, trzymałam się reguł.
Obiecuję sobie, że nadal będę piła wodę z cytryną i zielone koktajle. Że chociaż dwa-trzy dni w tygodniu będą bez mięsa, mleka, glutenu i słodyczy. Jutro natomiast nie mogę się doczekać kawy - należy mi się.

***

Jak sami widzicie - było fajnie. Nie miałam kryzysów, błyskawicznie udało mi się przestawić na nowe tory, nie chodziłam głodna i wszystko naprawdę mi smakowało. Jeśli ktoś, po lekturze książki Kasi Bem ma wątpliwości: zacząć czy nie, podaję jedną słuszną odpowiedź: zacząć!

A jutro napiszę Wam ciut więcej o sokach, które piłam, gdyż stanowiły one dość istotną część mojego planu detoksowego.

14 komentarzy:

  1. Fajnie! Bardzo lubię takie podejście - odważyć się coś zrobić i zacząć działać. Bo potem zazwyczaj okazuje się, że nic nie jest takie straszne, jak już się człowiek z tym oswoi :)

    I aż chce się ruszyć Twoim śladem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam - mi detoks naprawdę dobrze zrobił :)

      Usuń
  2. Dziękuję za ten wpis:) Też planuję ten detoks,zacznę w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Czekam na wpis o sokach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od jakiegoś czasu myślę o detoksie, ale trochę się go obawiałam. Zachęcona Twoim wpisem właśnie zamówiłam sobie książkę Kasi Bem i jak tylko przyjdzie - zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dzisiaj zaczynam bananowy detoks - czyli jem tylko banany. Bardzo się boję, że szybko mi się znudzą i będę marzyć o gotowanym więc dzisiaj poszukuje róznych form jak można jeść banany :D

    OdpowiedzUsuń
  6. przede wszystkim brawo za wytrwalosc...!!! 10 dni to nie lada wyczyn! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czaiłam się na tenn Happy Detoks, ale myślałam, że jest dłuższy i trochę mnie to przerażało. Ale 10 dni da się wytrzymać w sumie. Tylko gdzie to "happy" ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawe:) Ja jakiś miesiąc temu też robiłam sobie detoks, tylko na podstawie innej książki - "Karolina na detoksie". Słyszałam też właśnie o "Happy detoksie" Kasi Bem i byłam ciekawa, czym się te dwa detoksy różnią. Teraz już wiem, dzięki Twojej relacji:) U mnie też jest relacja dzień po dniu z mojego detoksu:) przeżyłam go ciężej - kilka dni raczej spędziłam w pozycji leżącej, o przejściu 10 km mogłam pomarzyć. A i tak nie było to wcale jakieś straszne czy nieprzyjemne, ot kilka dni odpoczynku z pysznym jedzeniem w tle. Teraz czuję się świetnie, choć tak jak napisałaś w innym wpisie, trudno zmierzyć efektywność takich diet. W sumie najważniejsze, że zdają się działać i na pewno poprawiają samopoczucie. I faktycznie wiele z tych przepisów jest świetnych do używania na co dzień :) Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...