sobota, 29 września 2012

Ćwiczę, bo lubię :)

Napisałam to!
Ćwiczę, bo lubię.
Nie dlatego, że chcę schudnąć. Nie dlatego, że chcę sobie coś udowodnić i nie dlatego, że "wypadałoby". Bo lubię. 

Minął miesiąc, odkąd zaczęłam zapisywać tutaj, jakie ćwiczenia i jak długo wykonywałam.
Minął miesiąc, a ja uwielbiam ten moment, kiedy przebieram się w getry i odpalam kolejne filmiki. 
Minął miesiąc i ćwiczenia sprawiają mi coraz większą frajdę, bo widzę, że coraz mniej się męczę, coraz więcej jestem w stanie zrobić, moje ruchy stają się bardziej skoordynowane, ćwiczenia wykonuję w sposób bardziej płynny i nie sapię po pięciu minutach jak mała lokomotywa.

Co jeszcze dały mi regularne ćwiczenia? To niesamowite, ale:

- jestem lepiej zorganizowana. Tak układam sobie dzień, żebym wieczorem miała te minimum 40 minut wolnego;

- zgubiłam karteczkę, na której na początku sierpnia wypisałam swoje wymiary, ale widzę, że jest mnie mniej. Na pewno mam węższą talię, mniej tłuszczyku na brzuchu i pięknie podniosły mi się pośladki. No i schudłam dwa kilo :D;

- cellulit? Niedługo będę mogła odpowiedzieć pytaniem na pytanie: jaki cellulit? Z cholerstwem zwanym pomarańczową skórką zmagam się od zawsze. I co? Poćwiczyłam dwa miesiące i prawie go nie mam. Serio! Żałuję, że adres tego bloga znają moi znajomi, w przeciwnym razie z chęcią zaświeciłabym tu tyłkiem i udami, co by zaprezentować efekty :P,

- nie bolą mnie plecy! Plecy wysiadły mi jakieś trzy lata temu - były masaże, maści, spanie na podłodze - wszystko na nic. Teraz pracuję osiem godzin za biurkiem... i daję radę! Nie powiem, czasem łupie mnie pod łopatką... ale tylko czasem i nie jest to tak dokuczliwe, jak było wcześniej;

- jem zdrowiej. Nie, absolutnie się nie odchudzam, ale świadomie omijam szerokim łukiem czekoladę i chipsy, jem więcej warzyw, zmuszam się do jedzenia owoców. Byłoby głupotą ładować w siebie śmieciowe jedzenie, skoro i tak przeszłam na jasną stronę mocy :),

- endorfiny istnieją! Zawsze myślałam, że po treningu jest się zmęczonym i spoconym, a nie szczęśliwym. A jednak! Jest się i zmęczonym, i zadowolonym. I to zadowolenie, mam wrażenie, utrzymuje się znacznie dłużej niż to wynikające np. z zakupów;

- rośnie moja wiedza na temat zdrowego stylu życia. Zaczęłam więcej na ten temat czytać, także na blogach, część pomysłów wprowadzam w życie - świetnie się z tym czuję;

- mam więcej energii - ale to oczywiste;

- nabrałam większej pewności siebie - i to jest rzecz, która zadziwia mnie najbardziej i o której pewnie jeszcze napiszę. Zaczęłam się ubierać bardziej kolorowo (chociaż kocham czarne ubrania), eksperymentuję z makijażem, łatwiej przychodzi mi wypowiedzenie na głos tego, co myślę. 

Ale nie tylko o to chodzi, ta przemiana jest także wewnątrz mnie. Czuję, że mogę więcej, że mniej rzeczy mnie przeraża, na więcej wyzwań mam ochotę. Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma, ale coś w tym jest: gdy zmienia się twoje ciało, zmienia się też Twój umysł. 

Na ćwiczenia poświęcam około 40 minut do godziny pięć razy w tygodniu. Patrząc na to, jak wiele mi to daje, wysiłek, jaki w to wkładam, jest naprawdę niewielki :)

A co robię, gdy nie ćwiczę? 

CZYTAM, na zdrowie! :)


13 komentarzy:

  1. świetne książki! żeby tak więcej ludzi zdawało sobie sprawę, że warto ćwiczyć i zdrowo się odżywiać. Ile mniej wtedy kłopotów medycznych u człowieka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest kolejny plus: rzadziej odwiedza się lekarza :)

      Usuń
  2. Ale świetna kolekcja książek! Pisałaś kiedyś o książce "Bieganie - odchudzanie kobiet" od tamtej pory cały czas mnie do niej cięgnie ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszę o niej jeszcze raz, tym razem tutaj :) Z książki cały czas korzystam i serdecznie polecam :)

      Usuń
  3. Ciekawe książki ;) Nie wiedziałam że bojarska ferenc coś napisała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie widziałam, warto przeczytać tę książkę?

      Usuń
    2. Zdecydowanie warto: przeczytać, przemyśleć, część rzeczy sprawdzić na sobie! :)

      Usuń
  4. Skarletko, od dawna chciałam zapytać: czy te książki to jednorazowy zakup?

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze zazdroszczę Ci tych pozycji książkowych :) Mam też pytanie. Czy uczyłaś się może czytać nieco szybciej niż przeciętnie ludzie? Zastanawiam się po prostu jak pochłonąć tyle książek? Mimo, że ja czytam uśredniając pewnie około godzinę dziennie może ciut więcej(czasem więcej, czasem mniej) w życiu nie dałabym rady przeczytać tyle książek w roku co np. Ty Skarletko. Postawiłam sobie cel przeczytać w 2012 roku 52 książki czyli 1 na tydzień i już widzę, że to nie jest do zrealizowania :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczyłam się... kilka razy :) Brak mi jednak wytrwałości i po jakimś czasie wracam do starych nawyków, techniki szybkiego czytania nigdy nie weszły mi w krew, że tak powiem, zawsze bardziej skupiłam się na tym, jak mam czytać, a nie na tym, co czytam :)

      To, że czytam dużo książek wynika z tego, że poświęcam na to więcej czasu niż na cokolwiek innego... to moja pasja, uzależnienie, choroba :) Pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Mam tak jak Ty ! lubię ćwiczyć , wslczę z moim życiowym chaosem i uczę się dobrej organizacji pracy . interesuję się couchingiem i stawiam na swój rozwój osobisty ! Polecasz jakieś interesujące szkolenia ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Duży zapas książek w tej tematyce :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...