wtorek, 28 października 2014

Od czego zacząć?

- Tak, od dziś biorę się za siebie! Zero tłuszczy i węglowodanów! Zero słodyczy, zero cukru, nawet tego z owoców! Będę jeść zdrowo! Będę jeść pięć posiłków dziennie! Zacznę gotować! Na śniadanie owsianka - codziennie! Do pracy zabieram swoje jedzenie! Żadnych drożdżówek ze sklepu! Aaa, i nie jem po 18. A co tam: nie jem po 17! 

Taa, jasne.





- Tak, od dziś biorę się za siebie! W końcu zaczęłam studia, to co mi tam, zapiszę się na dodatkowy angielski! O, drugi język 50% taniej? To biorę jeszcze hiszpański, a co mi tam! Kółka studenckie? No pewnie, takie działania fajnie potem wyglądają w CV - wchodzę w to! A przy okazji zrobię kurs wychowawcy kolonijnego, kurs na prawo jazdy i zacznę grać na gitarze.

Taaa, jasne.

- Tak, od dziś biorę się za siebie! Siłownia 3 razy w tygodniu. Do tego basen. I bieganie. I joga. O, hantle, biorę! O, z taką piłką musi się super ćwiczyć w domu. Chodakowska? No jasne? Mel B? Jasne! I zapisuję się od razu na półmaraton, spoko, dam radę. 

Taaa, jasne.

Znacie to? Pewnie, że znacie. Z autopsji i z opowieści innych.

Co jakiś czas słyszy się podobne deklaracje: z ust najbliższych, znajomych, rodziny, ze swoich własnych. 

Kilka dni temu napisała do mnie dziewczyna. Trafiła na mojego bloga i prosi o pomoc. Nie wiem o niej nic oprócz tego, że czuje się zagubiona, nie wierzy w siebie, nie wie, od czego zacząć.

Wierzcie mi, że nie wiedziałam, co powinnam odpisać. Przede wszystkim: każdy jest inny i trudno obcej osobie napisać coś, co do niej trafi i rzeczywiście pomoże.

Mail ten jednak przypomniał mi o tym, jak sama zachowywałam się będąc licealistką. Co kilka miesięcy zmieniałam swoje życie od podstaw. Dokładnie tak to się nazywało: plan zmiany życia od podstaw. Wyglądał tak:

- Schudnę 5 kg (o tym, jak zamierzam to zrobić ani słowa)
- Będę ćwiczyć (co, gdzie, kiedy? O tym nie wspominałam)
- Będę się lepiej uczyć (tak po prostu, bez planu i harmonogramu czego i kiedy)
- Będę miała dobre koleżanki (a niby skąd? A te stare to złe?)
- Nie będę kłóciła się z rodzicami (taa, jasne)
- Będę miała zawsze dobry humor (na szczęście nie wpadłam wtedy na dość oczywisty pomysł, jak go sobie poprawić :) )
- Będę czytała 3 książki tygodniowo (Mhm, będę czytała między nauką, ćwiczeniami a spotkaniami z dobrymi koleżankami)

Dlaczego mi się nie udawało? Bo chciałam wszystko od razu, nie mając bladego pojęcia, jak się za to zabrać.

Co odpisałam tej dziewczynie? 

Tak naprawdę banały:

Zacznij od jednej małej rzeczy. Tylko od jednej i koniecznie od małej - tak, żeby na pewno się udało.
Dlaczego? Bo sukces rodzi sukces. Załóżmy, że zaczniesz ćwiczyć - u mnie zmiana zaczęła się właśnie od aktywności fizycznej. Jednego dnia będzie to 5 minut - po tygodniu 10. Będziesz z siebie dumna, będziesz miała ochotę na więcej. Sukces, nawet mały, rodzi wiarę w siebie. Nie zabieraj się za wszystko od razu, tylko małymi krokami, byle do przodu, byle do celu.

Co innego mogłam jej odpisać? W sumie żałuję, że te kilkanaście lat temu, które dzielą mnie od czasów licealnych ktoś mną nie potrząsnął i nie powiedział, żebym skupiła się na jednym, a potem stopniowo dodawała kolejne rzeczy. Musiałam dojść do tego sama... ale też chyba dzięki temu naprawdę wierzę w te słowa?

Co byście odpisały na podobnego maila?

5 komentarzy:

  1. Dobry plan to podstawa. Razem z nim w parze powinna iść motywacja, a później odpowiednie nastawienie. Bez chwytania tysiąca srok za ogon, bez stawiania sobie wysokich wymagań - tak jak mówisz, najlepiej pomału, a dobrze i solidnie. Później pójdzie już z górki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Popierm Twoją radę. Dorzuciłabym do tego zrobienie dokładnego planu (jak zamierzam osiągnąć dany cel - wyszczególnienie etapów) i wypisanie wszystkich celów - po co to robię, po co się za to zabieram, żeby utrzymać motywację. Może też jakaś analiza SMART. :) Tyle teorii - jak jest z praktyką... wiadomo, różnie. ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre podejście, muszę potrenować:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuszne i prawdziwe! Przypomina mi się tutaj zdanie mojego taty: nie łap wiele srok za ogon i coś w tym jest! Nie można wszystkiego sobie narzucać-im więcej zadań, tym szybciej się zniechęcimy, pogubimy. Małe kroczki przede wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie tak to wszytko działa - powoli, małymi kroczkami, byle do przodu :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...