środa, 4 grudnia 2013

Czy jesteś uzależniony od jedzenia?

A kto nie jest? - chciałoby się odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule. Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że większość osób ma taki lub inny problem z jedzeniem. U niektórych jest to jedzenie pizzy trzy razy w tygodniu (chociaż, oprócz tego, normalnie trzymają dietę), u innych (w tym u mnie) problem nazywa się "czekolada". Można nas nazwać nałogowcami? Hmm...




Z podobnymi pytaniami mierzy się w książce, której okładkę widać powyżej, Gillian Riley. Autorka uważa, że jeśli ktoś pali dwie paczki papierosów dziennie to nie ma dyskusji: jest to nałóg. Z drugiej 
strony, jeśli ktoś ogranicza się do wypalenia dwóch papierosów, ale MUSI to zrobić, to mamy do czynienia z takim  samym procesem... tylko na mniejszą skalę. 

Uważam, że nie ma precyzyjnej granicy, którą można wyznaczyć między uzależnieniem a zwykłą zachcianką. Istotne jest również, czy dana czynność jest szkodliwa czy nie. Można być pozytywnie uzależnionym od sportu lub czytania książek - ja jestem. Jeśli jednak istnieje w naszym życiu coś, co powtarza się regularnie, co wiemy, że nam szkodzi i czego nie możemy się pozbyć - to ja klasyfikuję to jako nałóg. 
I znowu podam własnym przykład: kawa z mlekiem. O ile sama kawa albo samo mleko mi nie szkodzi, tak po mojej ukochanej kawuni z mleczkiem boli mnie żołądek. Wiem, a jednak piję ją dalej, bo lubię. Myślę, że działa to tak, jak wspomniane już dwa papierosy dziennie. 

Gillian Riley zamieszcza w książce Jak jeść mnie i nie oszaleć z głodu podaje kilka stwierdzeń, które opisują nawyki żywieniowe. 

Ile z tych zdań pasuje do Ciebie?

1. Wiesz, że jadasz o wiele za dużo podczas posiłków, ale mniejsze porcje cię nie satysfakcjonują.
U mnie czasem tak jest, szczególnie w przypadku ulubionych dań.

2. Po wieczornym posiłku nadal serwujesz sobie przekąski.
Nie. Kolacja, a potem najwyżej herbatka.

3. Otwierasz paczkę herbatników z zamiarem zjedzenia jednego lub dwóch, ale rzadko się zdarza, by zostało coś więcej niż same okruszki.
W przypadku czekolady zdarzało się tak notorycznie.

4. Zbyt często myślisz o jedzeniu.
A ile to jest "zbyt często"? Nie jest to moje główne zmartwienie, ale myślenie o jedzeniu bywa tak samo przyjemne, jak samo jedzenie :)

5. Przez większość czasu czujesz głód.
Na szczęście nie.

6. Czujesz głód po zjedzeniu solidnego posiłku.
Nie.

7. Po jedzeniu odczuwasz większy lub mniejszy dyskomfort (np. senność, wzdęcia lub mdłości).
Raczej nie.

8. Boisz się doświadczyć prawdziwego uczucia głodu.
Nie.

9. Jesz o wiele za szybko i trudno jest ci jeść wolniej.
Nie.

10. Czasami wchodzisz w swego rodzaju trans i nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jesz. 
Nie.

11. Rzadko jadasz zalecane pięść porcji warzyw i owoców dziennie.
Różnie bywa, ale raczej zjadam.

12. Wierne stosowanie diety stanowi dla ciebie duże wyzwanie, a jeśli ci się to udaje, potem odzyskujesz wszystkie utracone kilogramy.
Nie stosuję diet odchudzających.

13. Od czasu do czasu czujesz potrzebę objedzenia się niezdrowymi produktami, których zwykle nie jadasz, po czym zawsze odczuwasz żal i zdenerwowanie.
Od czasu do czasu owszem - ale kto nie odczuwa?

14. Nie jesteś najlepszym okazem zdrowia - cierpisz na zgagę, przewlekłe zmęczenie.
Nie.

15. Energię czerpiesz z używek, takich jak cukier, kofeina, nikotyna.
Kofeina tak, reszta nie.

16. Dużo bardziej dbasz o dietę swojej rodziny niż o swoją własne.
Nie.

17. Regularnie doświadczasz poczucia winy lub żalu z powodu tego, co jesz lub w jakiej ilości.
Baaardzo rzadko.

18. Stale nie dotrzymujesz składanych sobie obietnic dotyczących tego, co będziesz, a czego nie będziesz jeść.
Rzadko.

19. Wiesz, że jadasz zbyt wiele niezdrowych produktów, ale nie lubisz zdrowego jedzenia, szczegółnie warzyw.
Jeden z problemów, który mam za sobą.

20. Twoje życie, a zwłaszcza twój nastrój, zależy od twojej wagi.
Jeszcze czego! 

Na ile pytań odpowiedziałyście twierdząco?
I czego absolutnie nie potraficie sobie odmówić?

8 komentarzy:

  1. W sumie to na niewiele "tak"...myślałam, że więcej. I w moim przypadku chyba chodzi czasem o czystą przyjemność...

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie wszystkie odpowiedzi mam takie same jak Ty :) Jedynie nie piję kawy, ale za to czekoladę uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff, ten problem raczej mnie nie dotyczy, ale od trzech tygodni trwa moja walka z jedzeniem słodyczy i stwierdzam, że da się odzwyczaić - faktycznie im mniej zjadam cukru, tym mniej mnie kusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest świetne!
      Ja zawsze myślałam, że kiedy przestanę jeść słodycze, będę bardzo cierpieć i będzie mi ich bardzo brakować. Nieprawda! Im mniej i rzadziej cukru, tym mniej do niego ciągnie :)

      Usuń
  4. Ufff, przebrnęłam na "nie" w większości ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiele z moich odpowiedzi pokrylo sie z Twoimi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie to nie jest tak źle. Moim największym problemem jest to, że jem za szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam jednak największy problem z tym, że jak zacznę, to czasem ciężko mi poprzestać na rozsądnej porcji, chociaż wiem, że przejedzona czuję się źle.

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...