czwartek, 26 września 2013

5 prostych trików, by zacząć jeść 5 posiłków dziennie

W ostatnim poście dzieliłam się z Wami moją radością wynikającą z tego, że przez miesiąc udało mi się wytrzymać bez słodyczy. W tym samym czasie, czyli 19 sierpnia, postanowiłam również skupić się na tym, żeby jeść 5 zdrowych posiłków dziennie. 

Trąbią o tym wszyscy... a ile znacie osób, którym naprawdę się to udaje? Wierzcie mi: nie jest to sprawa łatwa. Wymaga bowiem dobrej organizacji, przemyślanych zakupów i... samozaparcia w pierwszych tygodniach. 

Mnie sztuka jedzenia pięć razy dziennie (bez podjadania!), co trzy godziny prawie się udaje. "Prawie", bo czasem nie zjem pięciu posiłków, a cztery. Albo między posiłkami wpadnie mi jakaś nieplanowana kanapeczka albo soczek - no cóż, ideałów nie ma :)

Jednak po ponad miesiącu wysiłków, aby utrzymać stałe pory jedzenia i jeść zdrowo, mogę się z Wami podzielić swoimi przemyśleniami i strategiami.

Przede wszystkim:


Wymówkę "nie mam czasu" należy odrzucić od razu. W końcu stawka, o jaką tu chodzi, jest wysoka: nasze zdrowie, szczupła sylwetka, dobre samopoczucie. 

Po drugie:


Planuj zakupy
Odkąd postanowiłam, że będę jadła pięć posiłków dziennie, na zakupy chodzę z listą. Kiedy wybieram dany produkt, to konkretnie wiem po co: twarożek na kolację, banan na jutro do owsianki, a ryba na obiad. 

Zaplanuj, co zjesz później
Nie namawiam, żeby układać menu z tygodniowym wyprzedzeniem, bo to prawie nigdy się nie sprawdza. Jednak kiedy kupuję np. cukinię, to z myślą, że dziś z połówki zrobię zupę, a drugą część wykorzystam następnego dnia do placuszków. Pół kilo marchwi do muffinek,  drugie pół pójdzie do surówki. Dzięki temu można robić zakupy co drugi dzień - bardzo wygodne. 


Nie jestem fanką odgrzewania, ale... jest to podejście praktyczne. 
Zupę ugotowaną jednego dnia z myślą o obiedzie, następnego dnia dojadam na śniadanie. 
Gotuję więcej strączków, zwłaszcza takich, które należy wcześniej namoczyć. 

Z ugotowanej większej ilości grochu jednego dnia można zrobić kotlety, drugiego zaś pasztet. Podobnie jest z kaszami i ryżem. Jedna porcja jako dodatek do warzyw, następna drugiego dnia ląduje w zupie. 
W większej ilości prażę słonecznik, czy pestki dyni. W ilościach hurtowych przygotowuję sałatki, które jem przez dwa dni. 


Są dni, kiedy zwyczajnie gotować mi się nie chce. 
Co wtedy? Są potrawy wręcz stworzone na takie sytuacje.

Jajko gotuje się 3 minuty.
Twarożek można wyciągnąć z lodówki... i już!
Pokrojenie pomidora, zalanie go jogurtem naturalnym i posypanie pieprzem ziołowym to żadna filozofia.
Jabłka w piekarniku pieką się same. 
Próbowaliście ugotowanego na parze brokuła, posypanego uprażonym słonecznikiem i skropionego łyżką oliwy? Spróbujcie. 
Przekrojona na pół brzoskwinia z dodatkiem dżemu malinowego - mniam, mniam!

Ułatwiam więc sobie, jak mogę i najczęściej na drugie śniadanie i podwieczorek jem takie nieskomplikowane frykasy.


Mnie wsparła moja Mama i wtedy wszystko stało się o wiele, wiele łatwiejsze.
Ja jej śniadanie, ona mi obiad. Ja jej podsuwam rarytasy przez cały tydzień, za to w weekend mogę zapomnieć i gotowaniu.
No i jest mobilizacja! 
Bo jak to? Ona nie podjada, to ja tym bardziej :)

Tyle ode mnie, ciąg dalszy pewnie nastąpi.
I koniecznie podzielcie się swoimi sposobami na zdrowe, regularne jedzenie! 

12 komentarzy:

  1. O matko, coś dla mnie. zawsze zapominam o śniadaniu do pracy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owsianka zalana mlekiem i 2 min w mikrofali - 3 minuty przygotowywania

      Usuń
  2. Jak na razie próbuję planować tygodniowo i w tym tygodniu nawet działa, ale zapewne nadejdą takie, kiedy czasowo przerzucę się na metodę co dwa dni, u mnie najlepiej funkcjonuje w kryzysowych momentach :) Zazdroszczę wspólnika, skarb :D!

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat teraz wszyscy się rzucili na ten temat- idealne wyczucie czasu, Anubisek próbuje jeść regularnie (;
    Dla mnie problemem nie do przeskoczenia są dlugie godziny na uczelni, nie lubię jeść zimnego, a pomysłów brak co by tu można mieć na syty obiad w biegu. Co prawda u mnie wymiata ostatnio biały ser z dżemikiem w tej kwestii, ale ile można...

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne rady! Cały czas próbuję, jednak mój największy problem polega na tym, że brakuje mi pomysłów np. na to co zjeść na podwieczorek albo drugie śniadanie. Przymierzam się do stworzenia takiej bazy, jednak cały czas jest bardzo uboga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten brokuł brzmi niesamowicie zachęcająco :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszędzie słyszę o pięciu posiłkach. Dobrze jest planować i starać się wprowadzać takie zmiany w swoim żywieniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już od dawna nie mam z tym problemu. Jem 5 posiłków dziennie, nawet o tym nie myśląc :)
    Ale przyznam, że początki były trudne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jem pięć posiłków dziennie. Mam fajnie, bo w pracy mogę pójść na stołówkę i zjeść prawdziwy obiad o 13-stej a to duże ułatwienie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Od zawsze jem te pięć posiłków w ciągu dnia - tak jestm nauczona z domu i np. nie mogłabym wyjść z domu bez zjedzonego śniadania, a pierwszą rzeczą jaką robię po pobudce to drugie śniadanie do szkoły. Problemem staję się dla mnie podjadanie, ale to się da zmienić :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę nauczyć się tego planowania posiłków i wprowadzić to w życie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja postawiłam jakiś czas temu na jedzenie gotowane na parze, kupiłam parowar Philipiak i muszę przyznać, że nie tylko jest mniej kaloryczne ale także smaczne :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...