Do napisania dzisiejszej notki zainspirowała mnie pewna trzyletnia dziewczynka. Dziewczynka ta na stałe mieszka w Anglii. Kiedy na kilka tygodni wróciła do Polski, zagadnęła do swojej babci po angielsku. - Kochanie, ale babcia nie zna angielskiego - powiedziała babcia bezradnie. Na co dziewczynka spojrzała na nią zdziwiona i odpowiedziała: - To się naucz!
Rozwiązanie genialne w swej prostocie :)
Źródło: KLIK
Podam przykład z własnego podwórka.
Hiszpański.
Zaczęłam się go "uczyć" jeszcze na studiach. Znam całkiem sporo przypadkowych słówek, książki piętrzą się na półce, nic, tylko korzystać. Ale nie! Nie mam czasu się uczyć, nie dam rady bez nauczyciela, "kiedyś" zapiszę się na kurs - jasne!
Ależ to jest słabe! Prawda wygląda tak: chodziłam kiedyś na prywatne lekcje i tam wytłumaczono mi zasady wymowy. W necie jest mnóstwo kursów, DARMOWYCH, tylko trzeba ich poszukać. No i trzeba wziąć jędrny tyłek w troki i przysiąść na nim. Bo przecież nie trzeba być geniuszem, żeby opanować język na poziomie podstawowym!
Kolejny przykład, również językowy.
Mam koleżankę, anglistkę. Przychodził do niej uczeń na angielski. Na ostatniej lekcji przed wakacjami jego mama zapytała, czy koleżanka mogłaby od września udzielać mu lekcji również z niemieckiego.
- Jasne! - odpowiedziała. Problem był tylko taki, że niemieckiego ostatni raz uczyła się w liceum. Ale... no właśnie. Koleżanka pomyślała tak: do września ma dwa miesiące. Kiedyś języka się uczyła, więc siłą rzeczy musi coś pamiętać. A poza tym jej uczeń szedł dopiero do czwartej klasy, więc przychodziłby do niej uczyć się "podstawowych podstaw". Koleżanka przez dwa miesiące stanęła na uszach i odświeżyła ten niemiecki.
Można? Można!
Przez pół życia marzyłam o tym, jak to będę śmigać na rolkach.
Pretekstów, żeby jednak nie jeździć, było dwa miliony. I jeden podstawowy: zabiję się! We wrześniu lub październiku tego roku pierwszy raz założyłam rolki na nogi, po 15 minutach jako tako jeździłam.
Ok, nie jestem mistrzem, jeżdżę powoli, tyłek kilka razy potłukłam. Ale nauczenie się tego nie było żadną filozofią.
Patrzę sobie na moją listę MARZEŃ/PLANÓW/WYZWAŃ. Kilka punktów mogłabym skreślić po miesiącu, niektóre wymagają ciut więcej czasu. Ale mogłabym to zrobić... gdybym tylko posłuchała pewnej rezolutnej trzylatki i "nauczyła się".
A tak przy okazji: drodzy Studenci! Łatwej sesji Wam życzę :)
jak mądrze :) ja mam trochę podejście tej 3 latki - nauczyć się, spróbować, najwyżej nie wyjdzie, wtedy zajmę się czymś innym :)
OdpowiedzUsuńI to jest dobre podejście :)
UsuńCzasami mam wrażenie, że to dzieci są mądrzejsze od Nas, a nie na odwrót! ;)
OdpowiedzUsuńBo często tak jest! :)
UsuńDzieci nie stwarzają sobie same wymyślonych problemów jak dorośli, dla nich rozwiązanie jest proste , trzeba brać z nich przykład.
OdpowiedzUsuńDziś właśnie się nad tym zastanawiałam, można nauczyć się wszystkiego, jeśli się chce oczywiście, Doszłam do wniosku, że właśnie w wieku 23 lat nauczyłam się robić szpagat, kiedyś myślałabym, że to za późno na naukę takich rzeczy.
Ja próbuję w wieku 28... :P
UsuńGood girl ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie:) A niekiedy takie decyzje na szybko,nie zastanawianie się jest lepsze niż przemyślanie bo wtedy właśnie tworzą się te wymówki które należy omijać:)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Właśnie to miałam na myśli, ze dorośli lubią "przekombinować" :)
UsuńPodoba mi się sposób myślenia dzieci - jak czegoś chcą to nie używają stwierdzenia "nie chce mi się", "nie umiem", "nie dam rady", zawsze próbują :)
OdpowiedzUsuńDokładnie: "Zrobię" albo "nie zrobię". Genialne w swoje prostocie :)
UsuńRzeczywiście proste, tez nad sobą pracuję:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak proste, że aż czasami trudno na to wpaść :)
UsuńFantastyczny wpis, mega inspirująca koleżanka. I tak jak piszesz, książki albo zalegają u nas na półkach albo nie doceniamy darmowego internetu.
OdpowiedzUsuńPrawda? Asia uświadomiła mi, że mając już jakieś podstawy, w dwa miesiące można zrobić baaaardzo dużo. Tylko w dwa miesiące :)
UsuńJej to takie proste... dzięki za tą notkę :) zmotywowała mnie do nauki! ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis :) Masz mnóstwo racji - szukamy sobie wymówek, żeby się nie rozwijać. Tak naprawdę zapominamy, że nie zawsze dostęp do wiedzy był tak łatwy i na prawdę mamy niesamowite szczęście, że jest Internet, biblioteki i masa innych źródeł taniej/darmowej wiedzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
problem w tym, że tylko dziecko potrafi powiedzieć, że król jest nagi. Też kiedyś odpowiedziałam koleżance "to się naucz" i się obraziła ;-))
OdpowiedzUsuńoj, dzieci są takie logiczne ; ) bardzo inspirujący post. do nieszukania pretekstów przede wszystkim. chętnie obserwuję!
OdpowiedzUsuńOd dzieci można się wiele nauczyć, szkoda tylko, że każde z nas było takim inteligentnym, prostym dzieciaczkiem, a wraz z wiekiem zanika wyobraźnia i sami sobie zaczynamy komplikować życie, a szkoda.
OdpowiedzUsuńI tak w ogóle to witam, bloga czytam od dawna, a komentuję pierwszy raz. Bardzo miło tutaj jest i pozytywnie (i dlatego czytam, po co marnować czas na smutne rzeczy, a tu tak radośnie) :)
znaleźć sobie wymówkę można raz, dwa :)
OdpowiedzUsuń