Nigdy nie sądziłam, że popełnię post o podobnej treści... z drugiej jednak strony właśnie dzieje się to, co wcześniej czy później zadziać się musiało. Od dłuższego czasu bowiem przeżywam ciężką fascynację makijażem i wytrwale maluję, zmywam, testuję, rozcieram, mieszam i łączę, polem eksperymentów czyniąc własną twarz.
Nie mogę powiedzieć, że nie malowałam się wcześniej, byłam jednak w tej kwestii dość hmmm... zachowawcza i minimalistyczna. Na mój makijaż dotychczas składał się fluid matujący, tusz do rzęs, czarna krecha i jakiś błyszczyk. Fakt, używałam cieni do powiek, ale na ogół w zupełnie neutralnych kolorach. Natomiast róż, szminka, baza pod cienie czy nawet pędzle do makijażu - no cóż, mogły dla mnie nie istnieć.
Wszystko zmieniło się o 180 stopni pod wpływem Dominiki Budzyńskiej, o której już pisałam i dziewczyn z kilku innych blogów, których właścicielki tworzą na swoich twarzach małe dzieła sztuki.
Największą miłością zapałałam do szminek - po 27 lat wyszła ze mnie prawdziwa baba :) Wcześniej tolerowałam jedynie szminki ochronne i błyszczyki... i ależ głupia byłam!
Dla początkujących adeptek makijażu, które w dodatku mają rano mało czasu (i niewielką wprawę) na umalowanie się, szminka jest cudownym rozwiązaniem, może ona bowiem robić za cały makijaż, umalowanie ust zaś, w porównaniu z umalowaniem oczu, zajmuję moment.
Moje ulubienice, których używam na przemian, prezentuję poniżej:
Moja pierwsza, o wdzięcznej nazwie Mrs. Brightside, Catrice z limitowanej edycji Cruise.
Nie sądziłam, że będę się dobrze czuć w tym kolorze (intensywny różowy, z mieniącymi się drobinkami), jednak zakup tej szminki zbiegł się ze zmianą koloru włosów na prawie czarny i miałam wrażenie, że mając tę szminkę na ustach, moja twarz jest mniej ponura.
Szminka Paese, z serii Sexapil, nr 15.
Kolor szminki jest bardzo zbliżony do koloru moich ust, dlatego z upodobaniem używam jej na co dzień.
Szminka Kobo, English Rose
Kolejna różowa piękność w mojej kolekcji. Jest to jasny, lekko połyskliwy róż, który świetnie współgra z ciemnym makijażem oczu. Uwielbiam!
Szminka Catrice z serii limitowanej Cucuba, nazywa się "Be all smiles"
A to już szminka w zupełnie nie moim kolorze, na którą namówił mnie mój mężczyzna. "Bierz, będzie oryginalnie" - powiedział, a ja wzięłam i przez przypadek wstrzeliłam się w trendy. Okazuje się bowiem, że w sezonie jesień/zima 2012 usta powinny być albo brązowe, albo w kolorze jeżyn - piszę zupełnie tak, jakby miało to dla mnie jakiekolwiek znaczenie :D Sama szminka jest świetna: mięciutka, mocno napigmentowana, całkiem fajnie nawilża - polecam :)
A tak moje skromne zbiory prezentują się razem :)
A skoro już o trendach w makijażu wspomniała, to dziś dokupiłam sobie ni mniej, ni więcej, a szminkę w kolorze fioletowo - jagodowym. Kosztowała mnie całe 8 zł, ale już czuję, że się polubimy:
Jakość zdjęcia kiepska, ale pokażę szminkę jeszcze na ustach... o ile się odważę. Oglądając bowiem blogi makijażowe, sama widzę, ilu rzeczy jeszcze nie umiem, ile nauki przede mną... ale też mam ogromną ochotę się uczyć i z czasem dojdę do większej wprawy - mam nadzieję :)
Na koniec kilka zdjęć makijaży, w których główną rolę grają usta. Nigdy nie sądziłam, że tego typu foty są w stanie wywołać u mnie szybsze bicie serca :)
Lana! <3
Piękne kolory szminek, ja jakoś nie mogę zdobyć się na silniejszy niż błyszczyk makijaż ust (wydaje mi się że śmiesznie wyglądam). Czekam na zdjęcia Twoich ust w nowych kolorkach.:)
OdpowiedzUsuńJa przez naprawdę długi czas nie malowałam ust, za to teraz... uwielbiam! :) Początkowo też wydawało mi się, że dziwnie wyglądam, ale to kwestia przyzwyczajenia :)
UsuńSzminki i inne malowidła są jak cukierki. Nie sposób bez nich przyjemnie żyć. Nie mogę uwierzyć, że zasmakowałaś tego dopiero niedawno :-)
OdpowiedzUsuńSerio! Malowałam się wcześniej, ale bez polotu i entuzjazmu :) A teraz osładzam sobie życie nowymi szminkami, błyszczykami, cieniami... Porównanie do cukierków świetne! :)
UsuńPiękne kolorki-obserwuję
OdpowiedzUsuńPiękne kolory :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za ciemnymi kolorami na ustach, mało komu takie pasują. Ale te jasne szminki mają sliczne kolory.^^
OdpowiedzUsuńJa się dobrze w takich czuję, chociaż pewnie za jakiś czas przestanę :) Fakt, te jasne są bezpieczniejsze, ale podobają mi się takie mocne, wyraziste usta :)
UsuńJa makijażu robić nie umiem (nakładam tylko krem, ewentualnie jakiś podkład i podkreślam oczy o ile chce mi się pomalować do pracy) ale już kilka dni zastanawiam się nad opisaniem moich prywatnych kosmetyków typu kremy, balsamy itd
OdpowiedzUsuńkolory Twoich szminek to i moje kolory, choć teraz na co dzień używam błyszczyków, szminki zostawiając na "wyjścia"
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo ten Twój intensywny róż :)
OdpowiedzUsuń