Ostatni post z cyklu - no cóż, trochę mi będzie tej serii brakowało :)
O czym chcę napisać dzisiaj? Kolejny raz o upraszczaniu, tyle, że w nieco innym kontekście. Ktoś kiedyś mądrze powiedział. Chcesz odnieść sukces? Znajdź osobę, która go odniosła, a potem postępuj podobnie. Coś w tym jest! Sama wielokrotnie złapałam się na tym, że próbowałam rozwalić kopniakami otwarte drzwi. Tymczasem... wystarczyło zapukać i wejść.
O co mi chodzi?
O to, że nie jesteśmy pierwszymi osobami na świecie, które zmagają się z jakąś sytuacją czy problemem. Nie Ty pierwsza masz szefa - idiotę, nie Ty pierwsza próbujesz schudnąć, nie Ty pierwsza zaczynasz biegać czy trenować na siłowni, nie Ty pierwsza wpadłaś na to, że fajnie byłoby upiec ciasto z jabłkami, nie Ty pierwsza wpadłaś na pomysł, żeby wyruszać w podróż życia na drugi koniec świata.
W takich sytuacjach pojawia się pytanie: JAK?
I tu dochodzimy do sedna. Jak Twoja koleżanka poradziła sobie z szefem idiotą? Co robiła i robi twoja znajoma, że tak ładnie i długotrwale schudła? Jak to się stało, że Twój kolega zaczął biegać rok temu z zerową kondycją, a teraz nie wyobraża sobie życia bez biegania? Z jakiego przepisu korzystała Twoja mama, piekąc to pyszne ciasto? Jak Twojej siostrze udało się pojechać do Honolulu?
Wiecie, o co mi chodzi? Nic tak nie motywuje, jak przykład osoby, której się udało. Zupełnie nie działają na mnie anonimowe fotki anonimowych lasek o pięknych ciałach. Uwielbiam natomiast blogi fit-zakręconych dziewczyn. I jeśli ta dziewczyna mówi: bieganie + siłowania = takie ciało, jak moje, to nie widzę powodów, żeby kombinować i szukać innej drogi.
Parę razy usłyszałam pytanie, po co czytam te wszystkie książki motywacyjno - rozwojowe. Ano dla inspiracji właśnie! Wiadomo: jedne rzeczy mi się podobają, z innymi się nie zgadzam i czuję, że u mnie się nie sprawdzą. Ale tak, w książkach znajduję mnóstwo odpowiedzi i to dzięki nim jestem taka "głupio-mądra" - jak to kiedyś skwitowała pewna moja "koleżanka".
Żeby była jasność: nie namawiam do ślepego kopiowania innych. Ale jeśli całe mnóstwo osób twierdzi, że bieganie jest super i czerpią z tego niesamowite korzyści - to dlaczego miałabym nie spróbować? Oczywiście może okazać się, że tego nienawidzę... ale przynajmniej spróbowałam i wiem to na pewno.
Wracając jeszcze na chwilę do Internetu. W sieci jest niezliczona ilość porad, stron i obrazków motywacyjnych. Ja już dawno stwierdziłam, że nie skorzystam z wszystkiego, doba jest po prostu za krótka. Staram się więc korzystać z tego dobrodziejstwa mądrze. Nie tworzę kolejnych folderów inspiracji, nie przypinam setnego w danym dniu pina na tablicy. Jeśli jednak trafiam na coś, co mnie poruszy/zaintryguje/zainspiruje to staram się z tego skorzystać w ciągu tygodnia. Nie skorzystam - usuwam, widocznie to nie było to.
Jeszcze jedna rzecz: nie bój się pytać! Kiedy zaczynałam swój romans z bieganiem, napisałam do jednego z biegaczy (znanego mi tylko z internetu) z kilkoma konkretnymi pytaniami. Odpowiedział równie konkretnie i życzył powodzenia. Sama od czasu do czasu również dostaję maile w których ktoś o coś mnie pyta i chętnie na nie odpowiadam.
Dlaczego uważam, że takie nastawienie ułatwia życia? Z wyżej wymienionych powodów: przed nami ktoś już podobną ścieżką kroczył. I oczywiście nie przejdzie jej za nas, ale może dać wskazówki, jak mniej razy się potknąć.
PS Tym postem otwieram sobie furtkę do kolejnego cyklu - ale to dopiero we wrześniu! :)
Zgadzam się z tobą. Mądrze to napisałaś. Przybij pijonę. :D Ja cały czas próbuje zacząć biegać, bo widzę ile osób biega i jest z tego zadowolonym - też chcę spróbować i zobaczyć czy u mnie tak będzie :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy widziałaś kiedyś motywującą wypowiedź Willa Smitha na temat książek i biegania...od razu przychodzi mi ona do głowy, bo podobnie napisałaś :) I w pełni się z Tobą zgadzam! Bardzo mądre myślenie!
OdpowiedzUsuńZachęcam, jeśli nie widziałaś tej wypowiedzi Willa, do przeczytania mojego posta klucz do życia, filmik jest na dole - polecam!
http://sporttopestka.pl/klucz-do-zycia/
Wow, nie widziałam nigdy wcześniej tego nagrania, a napisałam prawie to samo! :)
UsuńHa, skoro ja i Will Smith mówimy to samo, to musi coś w tym być!
Dziękuję i pozdrawiam! :)
A mnie zainspirowałaś i zmotywowałaś TY! O czy już kiedyś Ci wspomniałam i pisałam. Założyłam bloga i na razie baaardzo nieśmiało próbuję I tak oto powstał mój post: Czy warto kupować superfood? Proszę zajrzyj:), będę wdzięczna za konstruktywną krytykę:). Pozdrawiam! http://naturalfitlife.blogspot.com/2014/08/czy-warto-kupowac-superfoods.html
UsuńJest coś w tym NA PEWNO! :)
UsuńPrzeczytałam cały cykl, ale komentuję dopiero teraz - CHCĘ WIĘCEJ! :)
OdpowiedzUsuńAha! No i chcemy więcej podobnych "cykli":)
OdpowiedzUsuńWiadomo, ktoś musi być dla nas autorytetem. Tylko żeby nie przesadzać i nie kopiować :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czyta,
Pozdrawiam!
http://www.3stepstohealth.blogspot.com/