Po pierwsze:
Osobny ręcznik do twarzy/chusteczki higieniczne
Oczywiste? Dla większości z Was pewnie tak, mi dotychczas zdarzało się po umyciu wytrzeć buzię w ręcznik, którym wycieram całe ciało.
Tymczasem łazienka to idealne siedlisko dla wszelkiego rodzaju bakterii, których na wilgotnym ręczniku musi być mnóstwo. Dlatego zaopatrzyłam się w mały, miękki ręcznik którym wycieram tylko twarz i który piorę co dwa, trzy dni. Dobrą opcją są też chusteczki higieniczne, dzięki którym nie roznosimy bakterii.
Po drugie:
Częsta zmiana poszewki poduszki, na której śpię
Punkt analogiczny do tego, co napisałam wyżej. W końcu nasza twarz ma z poszewką kontakt przez Poszewkę zmieniam raz w tygodniu.
Po trzecie:
Zmywam makijaż zaraz po przyjściu do domu
Pilnuję, żeby pozbyć się wszystkich mazideł kamuflujących od razu po wejściu do domu. To również oczywiste, ale dotychczas paradował z tapetą na twarzy do późnego wieczora, zatykając w ten sposób pory.
Poza tym... mój mąż i tak doskonale wie, jak wyglądam bez makijażu :)
Co można dopisać do tej listy?
PS O swoich problemach z cerą pisałam kilka postów niżej - KLIK. Dziękuję za wszystkie komentarze pozostawione pod tekstem, z wielu rad skorzystałam i... jest lepiej! Przede wszystkim: skończyły się wysypki, swędzenie i pieczenie - płatki owsiane okazały się niezawodne. Jestem na etapie testowania kilku nowych produktów, w tym chwalonego mydła Aleppo, które mi polecaliście.
Wiem, że to o czym dziś piszę nie jest niczym nowym i że Ameryki nie odkrywam - nowe jest to jednak przede wszystkim dla mnie. Poza tym myślę sobie, że może nie ma tego złego i w końcu zmobilizowałam się do tego, by zacząć rozszyfrowywać nazwy na etykietach, szukać alternatywy dla kosmetyków drogeryjnych i uważniej przyglądać się temu, co sobie aplikuję.
Wiem, że to o czym dziś piszę nie jest niczym nowym i że Ameryki nie odkrywam - nowe jest to jednak przede wszystkim dla mnie. Poza tym myślę sobie, że może nie ma tego złego i w końcu zmobilizowałam się do tego, by zacząć rozszyfrowywać nazwy na etykietach, szukać alternatywy dla kosmetyków drogeryjnych i uważniej przyglądać się temu, co sobie aplikuję.
Podpisuję się pod punktami: drugim i trzecim-zresztą nie lubię chodzić z makijażem po domu. I miło przeczytać, że jest poprawa! :) I tak ogólnie ślicznie wyglądasz Aniu:)
OdpowiedzUsuńpierwszy punkt to podstawa pielęgnacji zwłaszcza cery z niedoskonałościami.
OdpowiedzUsuńDotychczas podchodziłam do tego dość beztrosko :)
UsuńGorzej jak bedziesz musiala znowu wyjść z domu i tracić czas na malowanie od nowa
OdpowiedzUsuńSpokojnie z domu można wyjść bez makijażu ;)
UsuńOczywiście, że można :)
UsuńTo w jakim celu w ogóle się malować?
UsuńMaluję się, bo lubię siebie w makijażu, po prostu. Ale też nie mam problemu z tym, żeby wyjść z domu bez makijażu :)
UsuńNo i super :)
OdpowiedzUsuńNie kiedy nie zwracamy uwagi na oczywiste rzeczy które możemy dla siebie zrobić :) A wierzymy kosmetyką :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod wszystkimi trzema! Genialny post ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że do takich zasad można jeszcze dodać "nie dotykam twarzy, jeśli nie muszę" tzn. jeśli nie nakładam kremu, olejku, nie robię masażu twarzy,to po prostu staram się jej nie dotykać, gdyż wtedy najczęściej mi coś wyskakuje.
OdpowiedzUsuńTo też prawda! Tym bardziej brudnymi łapami :)
UsuńNa pewno te zmiany będą korzystne dla Twojej cery;) ale muszę też dodać, że bardzo dobrze wyglądasz w takiej grzywce!
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńPapier kuchenny pelni role peelingu
OdpowiedzUsuń