Myślę, że końcówka czerwca to dobry moment, żeby się, delikatnie mówiąc, ogarnąć. Ze wszystkim: z blogiem, z dietą, z ćwiczeniami, z bałaganem w szafkach, z rzeczami, które niby chcę, a ciągle odkładam na później. Wracam więc do tygodniowego planowania, które kiedyś uwielbiałam i regularnie o nich pisałam. Publiczne zobowiązanie działa bowiem na mnie baaardzo mobilizująco.
Źródło: kaboompics.com |