Podejrzewam, że gdybym podobne zdanie wypowiedziała jako studentka, "specjalizująca się" w dziennikarstwie, mogłabym mieć problem z uzyskanie wszystkich wpisów do indeksu.
Dwa ostatnia lata studiów były czasem, kiedy nie wyobrażałam sobie dnia bez obejrzenia "Faktów" i "Wiadomości", dla porównania, bez słuchania Trójki i Zetki, bez Gazety Wyborczej, Onetu, Wirtualnej Polski i Pudelka.
Źródło: KLIK
A tymczasem Marcin Fabjański w marcowo - kwietniowym numerze pisma Coaching pisze tak:
Bezkrytycznie zasysamy z otoczenia gigabajty. Według magazynu "Time", 20 proc. Amerykanów sprawdza swój smartfon co 10 minut, 40 proc. robi to siedząc na sedesie, a 10 proc. nawet w czasie seksu. Nie tuż przed albo zaraz po.
Dalej autor powołuje się na Krzysztofa Stanowskiego z serwisu Wrzuta, który miał powiedzieć, iż wie, że Perfekcyjna Pani Domu bierze rozwód... tyle, że nie wie, po co to wie.
Nadmiar informacji szkodzi, wprowadza chaos, odrywa od "tu i teraz", wiemy, jaka pogoda panuje w Nowym Jorku, a nie zauważamy, że za oknem zrobiło się zielono.
Od marca ani razu nie zajrzałam na Pudelka czy inne portale plotkarskie, z przyczyn, które wymienia Stanowski. Bo brakowało mi czasu, żeby pogadać z przyjaciółką, ale już np. na czytanie głupot o aktualnych i byłych dziewczynach Borysa Szyca jakoś czas znajdowałam.
Od około dwóch lat okazjonalnie oglądam telewizję, najczęściej właśnie "Fakty", chociaż swój głód informacji zaspokajam słuchając Trójki. Zetka zaczęła mnie denerwować, nie trawię porannych żartów osób prowadzących, nie interesuje mnie, ile można wygrać w wielkiej kumulacji.
Zamiast tego, słucham muzyki z płyt i z internetu. Plus jest taki, że nie przerywają mi jej coś pięć minut reklamy. Bo naprawdę nie potrzebuję wiedzieć, jak nazywa się najnowszy środek na wzdęcia.
Przez 10 lat kupowałam Twój Styl, od dwóch miesięcy przestałam.
Nie wiem... coraz trudniej jest mi uwierzyć w szczerość osób udzielających wywiadów, coraz mniej jest także tekstów, które naprawdę chciałabym przeczytać i z któryś coś wynoszę.
Zupełnie świadomie nie wchodzę na takie strony jak np. Onet. Po to, żeby uniknąć przechodzenia od newsa do newsa, co kiedyś często mi się zdarzało.
Czy czuję sie przez to wszystko głupsza?
Absolutnie nie!
Absolutnie nie!
Mam czas na czytanie i chociaż zawsze czytałam dużo, to teraz zauważam, że czytam więcej, nie tylko powieści.
Mam też więcej czasu na rozmowy z ludźmi - a przecież to przez kontakt z drugą osobą można nauczyć się najwięcej.
Zauważyłam też, że informacje, które uzyskuję, nie przelatują przeze mnie, na dłużej zostają w głowie.
Staram się też jak najczęściej zadawać sobie pytanie: po co mi ta wiedza? I czasem odpowiedź, że po to, aby być mniej głupią, w zupełności wystarczy.
Bardzo też spodobało mi się zdanie z artykułu Fabjańskiego:
Zasysając bezkrytycznie informacje, marnujemy mózg, najcenniejszy znany nam organ, zdolny do generowania wielkich myśli, mistycznych przeżyć i nieograniczonej miłości. Tylko że nigdy nie zajmie się czymś takim, jeśli interesuje go, kto ze słynnych z kim właśnie zaczął się spotykać.
Źródło: KLIK
I w tych zdaniach chyba zawiera się sedno moich wszystkich ostatnich przemyśleń na temat tego, co chcę, a co nie przyjmować do wiadomości. Kolejny raz bowiem, w moim przypadku, sprawdza się zasada: mniej znaczy więcej. I naprawdę dobrze mi z tym :)
poodbne odczucia miałam kiedy zdecydowalam się na wyzwanie "bez wiadomości" http://aniamaluje.blogspot.com/2013/01/wyzwanie-tydzien-bez-wiadomosci.html gorąco polecam,wszystkim, bo Ty sama stosujesz ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś sobie zafunduję taki odwyk totalny :)
UsuńCoś wspominałam o tym w poście o organizacji. Często próbując złożyć wszystkie informacje czy tez czytać wszystko o wszystkim tak naprawdę wprowadza się chaos który może utrudniać życie.
OdpowiedzUsuńPróbuję jakoś ogarnąć to wszystko ale dzisiejsza prasa i wybór tylu portali robi z ludzi ''głupców'' nie wiedzących co tak naprawdę istotne.
Właśnie o to mi chodzi: sytuacja, kiedy wie się wszystko i nic, nie ma sensu.
UsuńDlatego jak najczęściej pytam siebie: a po grzyba mi to wiedzieć?
Jak wiele jest właśnie osób, które pochłaniają tysiące informacji... tylko po co im to? Ja od około pół roku nie oglądam TV, nigdy nie wchodziłam na takie portale, choć miałam taki okres czasu, gdy codziennie musiałam wejść na Oneta. Marnowanie czasu !
OdpowiedzUsuńTy Onet, ja Pudel :D
UsuńCałkowicie zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś w tym poście!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMatko mnie to dopadło... To jest straszne. Zgadzam się w 100%, że są to bzdury itd. ale to tak niesamowicie uzależnia. Mogłabyś się podzielić jak powoli zaczęłaś wychodzić z tego nałogu? Autentycznie zauważam, że tracę swój czas!
OdpowiedzUsuńPodzielę się, jak z niego wyjdę :D
UsuńTen proces odcinania się cały czas trwa :)
Myślę jednak, że kwestią kluczową jest tu nie "jak", a "po co". Byłam zła sama na siebie, kiedy o godzinie 23 uświadamiałam sobie np. że jeszcze tego dnia nie ćwiczyłam albo nie przeczytałam ani jednej strony nowej książki - za to sprawdziłam w tym czasie 30 razy pocztę, poczytałam o Dodzie, przez godzinę oglądałam filmiki na YouTubie.
Z Pudelkiem poszło łatwo: po prostu przestałam na niego wchodzić.
Świadomie nie wstawiłam sobie do pokoju telewizora, więc to też ułatwiło sprawę.
Zdecydowałam się na jedną stację i jestem jej wierna, spisałam, o której są ulubione audycje i słucham tylko ich.
Trochę gorzej było z Onetem i tego typu portalami, ale zaczęłam stosować strategię wyszukiwania konkretnych informacji, tzn. coś mnie zainteresowało, wchodziałam/wchodzę tylko po to, żeby doczytać.
Szczególnie cieszy mnie zerwanie z nałogiem kupowania (bo nie czytania) Twojego Stylu. Remont uświadomił mi, ile numerów nieprzeczytanych zalega w szafach. Zaoszczędzone 120 zł rocznie mogę wydać na np. miesiąc kursy językowego :)
Też walczę z pudelkiem i czuję, że dam radę bo tam są coraz większe głupoty :D
UsuńOstatnio narzuciłam sobie dużo planów do realizacji więc chyba nie będę mieć już autentycznie czasu na takie głupoty.
Mnie jakoś nigdy nie interesowały wiadomości ani portale plotkarskie. Informacje i tak do mnie docierają, a jak coś wydaje mi się interesujące to poczytam więcej na dany temat :)
OdpowiedzUsuńI to jest prawidłowe podejście: czytasz, jeśli coś Cię interesuje, nie łykasz natomiast wszystkiego jak leci :)
UsuńMam podobne odczucia. Gdy zdawałam maturę z wos-u, śledziłam wszystkie portale informacyjne, oglądałam wiadomości, fakty, czytałam gazety. To było trzy lata temu. Od tamtej pory najwyżej ze 3 razy obejrzałam wieczorny dziennik. Jeśli o czymś warto wiedzieć, to i tak to do mnie dotrze - przez rodzinę, przyjaciół czy wykładowców na studiach. Nie czuję się wcale gorzej przez to, że nie wiem o kolejnych rewelacjach i aferach w polityce i nie tylko. Czuję się... wolna.
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie, mi ten głód newsów został po studiach.
UsuńTeraz absolutnie nie czuję potrzeby żeby wiedzieć, o co jeden polityk pokłócił się z drugim :)
W 100% się z Tobą zgadzam! też kiedyś chłonęłam wszystkie informacje, aby być na bieżąco we wszystkim, co się dzieje wokół. Aż w końcu doszłam do wniosku, że te informacje, tak na dobrą sprawę nie są mi do niczego potrzebne i tylko ogłupiają a nie wnoszą w moje życie nic sensownego i przydatnego. Skończyłam z tym i dzięki temu zyskałam więcej czasu dla siebie i bliskich i wcale nie czuje się z tym źle, że nie znam najnowszej partnerki znanego aktora ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :-)
Pollyanna
Zgadzam się z Tobą. Sama przestałam odwiedzać najróżniejsze portale, a tv unikam. Jeśli znajduję się w pokoju, w którym jest telewizor - włączam i leci w tle, bo zwyczajnie nie lubię ciszy. Jednak najczęściej puszczam wtedy muzykę.
OdpowiedzUsuńWolę ten czas poświęcić na spotkania z przyjaciółmi, na czytanie blogów, albo na oglądanie filmów, które mnie interesują.
W pracy jednak słucham ZETKI. Mam ją tam caly czas włączoną i nie ucieknę od tego radia:D Ale niesamowicie irytujące są te wieczne reklamy... no i te kumulacje...
własanie zdałam sobie sprawę że jak tracę swój czas!!!
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się z Tobą zgadzam. W moim przypadku ograniczyłam oglądanie telewizji, jednak nadal mam problem z ciągłym sprawdzaniem poczty, fb, telefonu itp. Raz na jakiś czas lubię się odciąć od tego nawału informacji, ploteczek i wiadomości. Biorę wtedy książkę i zamykam się w swoim świecie :)
OdpowiedzUsuńwarto po prostu świadomie wybierać.
OdpowiedzUsuńJa lubię wyjechać na weekend bez internetu - świetna sprawa, właśnie tak jak w tym tygodniu :)
Ja bardzo bym chciała oduczyć się tego bezsensownego surfowania po necie (jak widać, kiepsko mi idzie;). Muszę zdecydowanie nad tym popracować.
OdpowiedzUsuńbardzo łatwo zrezygnowałam z czytanie onetów, interii i innych ustawiając sobie w zakładkach bezpośredni link do logowania. teraz nawet jak wejdę na główną stronę, to tylko po to żeby w logowanie kliknąć. nie interesują mnie już plotki/wiadomości tam zawarte.
OdpowiedzUsuń