Tej zimy praktycznie się z nią nie rozstaję, nie bardzo nawet zwracając uwagę, czy pasuje mi do reszty stroju czy nie.
Torebka, a raczej całkiem sporych rozmiarów torba, ma tę cudowną właściwość, że zmieści wszystko: chusteczki, nożyczki, portfel, długopisy, ołówki, papierki po cukierkach, wszystkie szminki, puder, trzy kremy do rąk, klucze, kalendarz, komórkę, paragony, szydełko, termometr, książkę, gazetę, aparat, tabletki na bóle wszelakie, a ostatnio także drewniane kuleczki i 10 metrów sznurka... No i oczywiście wszelkiej maści śmieci i śmieciska.
Jak wygląda znalezienie czegokolwiek w tym bałaganie - łatwo się domyślić.
Ile to wszystko waży - także nietrudno zgadnąć.
Wczoraj się zbuntowałam i po prostu wywaliłam wszystko na środek, posegregowałam, uporządkowałam, z powrotem do torby powędrowały tylko te rzeczy, z których naprawdę korzystam i które się przydają.
Niby nic takiego, ale...
W trakcie porządków zaczęłam się zastanawiać, ile takich "torbisk" wleczemy za sobą, przy czym słowa "torbiska" używam tu w przenośni. Ile zwyczajnych spraw, których rozwiązanie zajmujemy chwilę, odkładamy na bliżej nieokreślone "kiedyś", jednocześnie stale o nich pamiętając? Ot: wspomniana już torba. Porządki zajęły mi chwilę, a uczucie, kiedy bez problemu znajduję komórkę wtedy, kiedy dzwoni - bezcenne! Bo nie wkurzam się za każdym razem, kiedy się odzywa, a ja nie potrafię jej zlokalizować.
*** *** ***
Takich pozornie błahych spraw jest mnóstwo. Niby wiemy, że powinniśmy je zrobić... ale z jakiś powodów nie robimy.
Dalej: ile jest takich rzeczy, które wiemy, że są dla nas dobre, ale znowu: są tak oczywiste, że o nich zapominamy? Przykład?
Nie wiem, jakie są dokładne zalecenia, ale powinno się pić dużo wody mineralnej. Tylko kto faktycznie ją pije? Tak regularnie, codziennie?
Powinno się jeść warzywa. Z ręką na sercu: kto codziennie po nie sięga?
Codziennie powinno się spacerować. Kto spaceruje chociaż pół godziny dziennie?
Wiem, że nie odkrywam tu Ameryki, ale właśnie walkę z tymi drobiazgami i wprowadzanie dobrych nawyków wpisuję na listę swoich noworocznych postanowień, tym samym rozpoczynając serię postów na ten temat. Po prostu: z jednej strony rozprawię się z irytującymi drobiazgami, które utrudnią mi życie, z drugie zaś wprowadzą w nie malutkie zmiany, które sprawią, że będzie ono po prostu lepsze.
Proszę trzymać kciuki, pierwszy krok już poczyniony! :)
Ja w swojej torebce wiele nigdy nie mam :) Zawsze muszę kupować najważniejsze rzeczy, których zapominam ;) Tak przynajmniej jest gdy często zmieniam torebki...
OdpowiedzUsuńW sumie teraz też uparłam się na jedną torbę i rzadko ją wypakowuje, ale ja wychodzę z założenia, że nigdy nie wiem co może mi się przydać. Wyrzucam na bieżąco tylko śmieci, paragony itd.
No ja przegięłam z ilością śmiecia wszelkiego i przedmiotów zupełnie bezużytecznych :)
OdpowiedzUsuńDumna więc jestem niesłychanie, że w końcu zrobiłam porządek, ograniczając się do minimum :)
Porządek po tym sprzątaniu zwykle nie utrzymuje się zbyt długo, ale... dla tych paru dni porządku warto :)
OdpowiedzUsuńA co do przenośni... Słuszna uwaga, dająca do myślenia.
O nie, ja ten porządek będę miała, choćbym miałam na początku sprzątać w torbie codziennie! :) Bo zdecydowanie warto :)
UsuńPo prostu czekam na kolejne części i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńZa Ciebie i za siebie :)
A torebkę sprzątam jutro na 100 % :)
Dziękuję!
UsuńI zrobiłaś porządek :)?
Porządek zrobiony i duma mnie rozpiera bo nie było tego wszystkiego do zostawienia w domu aż tyle :)
UsuńCzłowiek z wiekiem chyba idzie po rozum do głowy i nie obciąża nadto swojego kręgosłupa i tak już nadwyrężonego :)
Coś w tym jest :) Mnie też się nie chce dźwigać tych kilogramów, więc dziś sprzątałam kolejny raz. Niestety, mam tendencję do wrzucania do torby śmieci w stylu paragony, papierki po cukierkach itd. Niby to nic nie waży, ale irytuje, że hej! :)
UsuńLubię takie porządki. Niby sprzątamy torbę czy szufladę ale tak naprawdę sami lepiej się czujemy :))
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!
UsuńOd jakiegoś czasu obserwuję ścisły związek między porządkiem w naszym otoczeniu, a porządkiem, jaki mamy w głowie. Dlatego też odgruzowałam torbę, bo bałagan w niej przeszkadzał mi najbardziej.
I był to pomysł genialny w swej prostocie :)
cieszę się, że trafiłam dzisiaj na Twojego bloga, uwielbiam taką tematykę
OdpowiedzUsuńporządek w torebce to moja zmora, ale ostatnio też w związku z postanowieniem noworocznym, wyrzuciłam wszystko i ją uporządkowałam
postanowiłam też zawsze wiedzieć gdzie są klucze i na razie, póki jest zimno i noszę kurtkę, klucze od domu mam w prawej kieszeni a klucze od firmy w lewej
niby nic takiego, ale motywuje do dalszego działania
a za Ciebie trzymam mocno kciuki, aby w torebce się nie nabałaganiło i czekam na kolejne wpisy
tym samym serdecznie zapraszam Cię na mojego bloga Impossible is nothing :):*
A ja cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńJa mam podobny system: komórka w jednej przegródce, klucze w drugiej, długopisy w małym piórniku... Kolejne postanowienie jest takie, że śmieci wyrzucam do kosza od razu, a nie składuję tygodniami w torbie właśnie :)
Czasem mam wrażenie, że wszystkie kobiety mają w zasadzie jedną, dużą, wspólną torebkę... Przecież my nosimy w nich to samo, w tych samych hurtowych ilośćiach... Także pęd ku oczyszczaniu popieram bardzo! Lekka torebka to już byłoby coś!
OdpowiedzUsuńHaha, tak jest! 99 proc. rzeczy w kobiecych torebkach się powtarza, a tak naprawdę jakaś połowa z nich (chociaż w moim przypadku okazało się, że więcej) jest zbędna. Po co więc to dźwigać?
UsuńBardzo fajny post. Niestety na własne życzenie też borykam się z wieloma takimi torbiskami. Tym bardziej dobry kop w siedzenie i dla mnie dzisiaj szczególnie potrzebny :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj się z nimi uporać, chociaż z jedną... a dalej już pójdzie :)
UsuńUporządkowana przestrzeń uskrzydla :)
OdpowiedzUsuńUskrzydla, inspiruje, uspokaja. Same plusy! :)
Usuń