Pamiętam, że jako nastolatka uwielbiałam jej poranna gimnastykę, którą prowadziła w telewizyjnej Dwójce. Do tej pory zresztą jestem pełna podziwu dla jej konsekwencji w tym, co robi, a patrząc na nią... no cóż, odczuwam lekką zazdrość.
Dlaczego o tym piszę? Otóż porządkując gazety, których jak zawsze mam za dużo, trafiłam na kwietniowym numer Pani, w którym Bojarska - Ferenc dzieli się swoimi pomysłami na to, jak podnieść poziom swoich sił witalnych. W kwietniu te rady zlekceważyłam, gdyż wiosną zazwyczaj czuję się świetnie, pozytywnie działa na mnie już sam fakt, że robi się cieplej i dni są dłuższe, nie muszę robić nic więcej.
Natomiast symbolicznym początkiem jesieni jest dla mnie zawsze 15 sierpnia. Mam zakodowane, że do września, a więc miesiąca, kiedy zaczyna się paskudna pogoda, zostały tylko dwa tygodnie. I to doładowanie sił witalnych przyda mi się właśnie teraz, zanim na dobre dopadnie mnie apatia i marazm.
Co radzi Mariola Bojarska - Ferenc? W skrócie:
Rano nie zrywaj się gwałtownie z łóżka.
Usiądź, przeciągnij się, dopiero potem wstań, otwórz okno, weź kilka głębokich oddechów. Wykonaj kilka pompek, pospinaj mięśnie brzucha.
Biegaj rano!
Z dal od zgiełku, najlepiej 3-4 razy w tygodniu, od 30 do 60 minut.
W moim przypadku odpada, musiałabym wstawać o czwartej rano - niemożliwe. Ale już pięćdziesiąt podskoków na skakance przy otwartym oknie jestem w stanie wykonać.
Rano wypij koniecznie szklankę wody z cytryną!
Liczę na to, że podskoki mnie obudzą i woda będzie świetną alternatywą dla kawy!
Ćwicz w pracy, kiedy ogarnie cię senność!
Pomysł super, tylko nie do końca wiem, jakbym go miała wykonać. Mogę natomiast obiecać, że zamiast od razu biec po kawę (bezkofeinową!), spróbuję głębokich wdechów i wydechów przy otwartym oknie.
Kawa? Nie więcej niż dwie filiżanki!
Na tym etapie to dla mnie żaden problem. Piję góra dwie, w tym jedna bez kofeiny :)
Unikaj tłustych i ciężkich posiłków!
I tu jest problem. W pracy się trzymam, ale kiedy wracam do domu... witaj rozpusto! I tak być nie może! Problem w tym, że nie planuję posiłków, jem najczęściej wtedy, kiedy mam na to ochotę... Ale kończę się z tym! Ustalę sobie godziny, w których będą jadła i pomyślę nad sensowną dietą!
Co jeszcze należy robić, aby doładować baterie?
Wysypiać się i ćwiczyć, drogie Panie! Ogłaszam, że dzisiaj o 22 gaszę światło!
A Wy? Dorzucicie coś od siebie :)?
A Wy? Dorzucicie coś od siebie :)?
Miłego wieczoru! :)
Zdjęcie Marioli Bojarskiej - Ferenc znajdziecie TU, trzecie zdjęcie pochodzi z TEJ strony, ostatnie z TEJ.
Najlepsze są pompki - już nawet nie pamiętam, kiedy wykonałam prawdziwą pompkę. Pomysł z wodą zamiast kawy - bardzo bym chciała aby u mnie zadziałał.
OdpowiedzUsuńJa też pompek nie umiem, za słabe mam ręce :(
OdpowiedzUsuńPorady bardzo przydatne, ja dziś wzięłam sie za szukanie książki-przewodnika po świecie jogi. W tym roku muszę w końcu sie za tą joge wziąsc ;) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCynamonku, ja mam takie plany na jesień/zimę :) Teraz ćwiczę sama, jeźdzę na rowerze itd. Ale zimą marzą mi się regularne zajęcia z jogi i pilatesu, najpierw pewnie też dokształcę się z książek, ale chciałabym wybrać się na zajęcia, powiedzmy, od października :)
UsuńGdybym miała czas to robiłabym wszystko! :)
OdpowiedzUsuńGdybym miała czas... ach :)
UsuńWodę z cytryną wypijam co rano. Kawy nie pijam w ogóle. No ale nikt i nic nie zmusi mnie ani do robienia pompek ani do biegania rano, pobudka o 4 rano wywołałaby chyba efekt odwrotny od zamierzonego ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się pomysł na Twojego bloga, więc będę zaglądać
pozdrawiam
A ja bym chętnie robiłam pompki... tylko niestety, JESZCZE, mam za słabe ręce :( Co do biegania... Tomasz Sianecki powiedział kiedyś, ze uwielbia biegać o świcie... bo wie, że już nic gorszego go w danym dniu nie spotka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też ją pamiętam. Fajnie się razem ćwiczyło
OdpowiedzUsuń