Trafiłam dziś na bardzo ciekawy tekst - i oczywiście dzielę się :)
Tekst jest pierwszym rozdziałem książki Andrzeja Bubrowieckiego Ucz się i myśl (uwielbiam książki tego typu!).
O co chodzi?
Otóż autor przedstawia koncepcję Maslowa na temat samodoskonalenia się. Abraham Maslow stwierdził, że aby osiągnąć mistrzostwo w jakiejkolwiek dziedzinie, trzeba przejść cztery etapy. Spróbuję je przeanalizować na moim własnym przykładzie.
Etap pierwszy - nieświadomej niekompetencji
To ten moment, kiedy pierwszy założyłam buty i poszłam pobiegać. Było to kilka lat temu i wydawało mi się, że od razu będę mogła przebiec dziesięć kilometrów.
Na tym etapie znajdujemy się za każdym razem, kiedy przychodzi nam do głowy jakiś nowy pomysł, ale tak naprawdę jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, co nas czeka. Kiedy zaczynałam się uczyć niemieckiego, nie miałam pojęcia, że odmiana przymiotników jest aż tak trudna, a przyimki mają głupią tendencję do mylenia się.
Większość rzeczy jest więc tajemnicą, sami jeszcze nie wiemy, jakie efekty przyniosą nasze zachowania, ale z radością przechodzimy piętro wyżej. Ten etap do
Etap drugi - etap świadomej niekompetencji
Tutaj zaczynamy działać. W przypadku biegania można np. stwierdzić, że jednak ciężko obyć się bez solidnej rozgrzewki, w przypadku niemieckiego uświadamiamy sobie, ile rzeczy, ile gramatyki i słówek zostało nam jeszcze do przyswojenia. Wiedzę zdobywamy głównie na temat tego... ile jeszcze musimy się nauczyć.
Właśnie tutaj najłatwiej jest o odpuszczenie sobie. Bo efektów nie widać, bo pracy jest mnóstwo, bo tracimy początkowy zapał.
Bez bicia przyznaję, że baaaardzo dużo moich działań zatrzymało się właśnie na tym etapie. I teraz, kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, jest mi szkoda, że kiedyś się poddałam i nie próbowałam dalej.
Etap trzeci - świadoma kompetencja
To bardzo przyjemny moment, na który czeka się z utęsknieniem. Nadal jest sporo do zrobienia, ale np. w przypadku nauki języka, coraz więcej rzeczy rozumiemy, coraz łatwiej przychodzi nam porozumiewanie się.
Na tym etapie nadal dana czynność wymaga od nas zaangażowania, wielu ćwiczeń, żmudnych powtórek, ale zaczynamy czuć się coraz pewniej w tym, co robimy. I wreszcie...
Etap czwarty - nieświadoma kompetencja
To ta chwila, kiedy nie zastanawiamy się, jak odmienić dane słowo, tylko po prostu prawidłowo go używamy. Pewne rzeczy wykonujemy bez zastanowienia, przychodzą nam one automatycznie. Możemy biegać przez godzinę i nie trzeba nas potem reanimować. Możemy bez stresu odebrać połączenie, bez paniki, że po drugiej stronie odezwie się jakiś Niemiec i będzie chciał rozmawiać.
Czwarty etap to etap mistrzowski, zwieńczenie wysiłku i pracy.
I myślę, że w tym momencie warto zadać sobie pytanie, w ilu dziedzinach życia udało nam się osiągnąć taki etap. Zrobiłam rachunek sumienia, przyznaję: nie ma tych dziedzin w moim przypadku wiele. Najczęściej zatrzymuję się na etapie drugim, czasem dochodzę do trzeciego. Etap czwarty w przypadku mojej sylwetki wizualizuję sobie tak:
I tak, a co:
Ach :) Idę robić brzuszki! :)
Faza na Madonnę trwa! :)
Faza na Madonnę trwa! :)
Ciekawe, faktycznie jakby się zastanowić to coś w tym jest ;)
OdpowiedzUsuńChyba jestem na etapie 2, a propos moich ćwiczeń :P Ale nie poddaje się! :D
OdpowiedzUsuńJa z większością rzeczy jestem na etapie drugim :)
OdpowiedzUsuń