Strony

czwartek, 26 grudnia 2013

Postanowienia noworoczne - nie robię! :)

W tym roku nie czuję dumy patrząc na moją listę postanowień na 2013 rok

W lutym skręciłam nogę... brzmi niewinnie, ale tak naprawdę od lutego do sierpnia wszystko kręciło się wokół kolejnych wizyt u ortopedy, rehabilitacji i strachu, czy przypadkiem nie czeka mnie rekonstrukcja wiązadeł. Wszystko inne zeszło na dalszy plan a przy okazji okazało się, że... w okolicach połowy roku straciłam zainteresowanie dla tych rzeczy, o których marzyłam w styczniu.





Zacznę od tego, czego nie zrobiłam:

- nie odświeżyłam prawa jazdy i to uważam za swoją największą porażkę. Po prostu: strach i lenistwo okazało się silniejsze. Koniec, kropka, wstyd.

- niemiecki. Nowe niemieckie słówka, które poznałam w tym roku, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki. 

- makijaż. Był moment, że chciałam tematem zająć się bardziej poważnie, malować nie tylko siebie, ale i innych. Tyle, że teraz zupełnie nie chcę i zwyczajnie się za to nie wzięłam.

- bieg uliczny. Tutaj siebie usprawiedliwiam: fizycznie nie miałam możliwości przygotować się do niego z chorą nóżką. A marzyłam o tym, naprawdę marzyłam!

- średnio poszło mi też "ukulturalnianie się". Książek i filmów było w tym roku sporo... ale nie aż tak dużo, jak zakładałam.

Jestem natomiast dumna z siebie, ponieważ wydarzyło się wiele rzeczy, których moja lista nie uwzględniła, a dzięki którym jestem szczęśliwa:

- zaręczyłam się! W przyszłym roku będzie ślub, ha!;

- skończyłam studia podyplomowe;

- nauczyłam się jeździć na rolkach/kupiłam rower i prawie, prawie udało mi się przejechać na nim 1000 km/zapisałam się na siłownię i wciągnęłam się/zaprzyjaźniłam się z kijkami;

- pozwiedzałam/pojeździłam - szczególnie w drugiej połowie roku. I okazało się, że takie weekendowe wypady to świetna sprawa.

- zdecydowanie lepiej się odżywiam, nauczyłam się planować posiłki, jem zdrowe śniadania, zrezygnowałam z białego pieczywa.

Planuję osobny post na ten temat, w którym napiszę o niewielkich zmianach, które udało mi się wprowadzić i dzięki którym czuję się lepiej.

W tym roku natomiast postanowień noworocznych nie będzie. Wiem, że niektórym osobom taka lista pomaga i potrafią się jej trzymać - ja nie. Planowanie na rok z góry nie jest dla mnie, o wiele bardziej sprawdza się zerkanie co jakiś na listę, bez konkretnej daty realizacji. 

Świetnym pomysłem okazało się natomiast wprowadzania wyzwań miesięcznych i zadania na dany tydzień - tego będę się trzymać.

A jak to wygląda u Was? Robicie postanowienia noworoczne? 

Źródło zdjęcia: KLIK

11 komentarzy:

  1. Nigdy lista z postanowieniami się u mnie nie sprawdzala. Szybko zmieniam zdanie i dużo rzeczy nowych mnie fascynuje i zapominam co kiedyś chciałam robić. Mam zasadę by iść na przód, robić to co się chce bo życie i tak minie i tak umrzemy kiedyś.. Czy tego chcemy czy nie. Wiec czy warto ciągle się zastanawiać? Czy może lepiej działać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie mam tak samo jak Agnes. U mnie sprawdza się jedynie coś zaplanowanego na tydzień/miesiąc bez konkretnej daty,a i tak nie zawsze. Życie przynosi nieoczekiwane zdarzenia i czasem są lepsze od tych zaplanowanych:)

      Usuń
    2. A ja zgadzam się z Wami, Dziewczyny! :) Wszystkiego zaplanować nie można... za to można dużo zrobić :)

      Usuń
  2. Ja właśnie zrobiłam sobie taką listę postanowień i usilnie wierzę , że TYM razem zrealizuję chociaż część z nich :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też podjęłam w tym roku taką samą decyzję. Mam swoją listę 100 celów i to mi wystarcza, oprócz tego i tak na co dzień żyję z kalendarzem w dłoni, do którego zawsze mogę wpisać nowy cel, jeśli czymś na bieżąco się zainspiruję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak!
      Ja również nie rozstaję się z kalendarzem :)

      Usuń
  4. Takie miesięczne postanowienia są dużo bardziej skuteczne i motywujące :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja robię postanowienia, chociaż nie wszystko udaje mi się zrealizować. Miesięczne postanowienia tez uważam za super sposób. Od paru lat marzę żeby założyć bloga, ale fakt że Ty Aniu piszesz tak świetnego, stwierdzam że nie zaczynam nawet pisać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle myślisz, Madzik :)
      Zawsze, w każdej dziedzinie, znajdziesz kogoś, kogo uważasz za lepszego od siebie - co nie oznacza, że nie powinnaś spróbować :)

      Usuń