Strony

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

7 kroków do prostego życia. Krok pierwszy: Zdefiniuj, o co Ci chodzi i... posprzątaj

Nie musiałam się długo zastanawiać, o czym będzie pierwszy post z tego cyklu. Było to dla mnie oczywiste od samego początku. Często jest tak, że generalnie jesteśmy zadowolone ze swojego życia, ale... No właśnie: co kryje się za tym "ale"? Chciałybyśmy coś zmienić, bo przez skórę czujemy, że mogłoby być lepiej, fajniej, milej, gdyby... gdyby co? 

Jaki jest zatem, według mnie, pierwszy krok? Jak w tytule: zdefiniujmy, o co nam chodzi... i posprzątajmy.




Pod pojęciem PROSTE ŻYCIE każdy rozumie coś innego. Jako iż wszystkie posty opieram na moim osobistym doświadczeniu, napiszę, jak cała zabawa z simple life zaczęła się u mnie.


JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?


Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z takim pojęciami jak minimalizm, slow life czy właśnie proste życie i pomyślałam, że tak właśnie chcę, przeanalizowałam, czego mi brakuje, by do tej prostoty się zbliżyć. Co mi najbardziej przeszkadza? Czym muszę się zająć na samym początku?

Odpowiedź nasunęła mi się sama: najbardziej przeszkadzał mi CHAOS, a najbardziej brakowało mi PORZĄDKU - jedno logicznie wynika z drugiego. Mnóstwo rzeczy, mnóstwo informacji, milion spraw do załatwienia, a przy tym tendencja do odkładania wszystkiego w nieskończoność. 

Typowe, prawda? Mam wrażenie, że proces zmiany u wielu osób zaczyna się tak samo: nagle okazuje się, że wszystkiego jest za dużo, a milion opcji do wyboru wcale nie cieszy. 

W którymś momencie stwierdziłam, że nie mam ochoty nieustannie porządkować chaosu, więc wszystko, co kryje się pod hasłem organizacja nie wchodziło w grę. Ja chciałam pozbyć się na stałe bałaganu i nadmiaru. Mniej więcej dwa lata temu rozpoczęłam swoją prywatną krucjatę o nazwie sprzątanie, a raczej odgruzowanie świata. Przestałam kupować, zaczęłam wyrzucać. Wywaliłam m.in. połowę ubrań z szafy, i, o dziwo!, okazało się, że nadal mam się w co ubrać i ani przez moment nie zatęskniłam za żadną z wyrzuconych rzeczy. Ha!

Oczywiście naiwnością z mojej strony było myślenie, że uda mi się posprzątać raz na zawsze. Proces cały czas trwa, ale przychodzi mi to coraz łatwiej i coraz naturalniej.

Kolejnym krokiem było świadome odcinanie się od niektórych informacji, o czym pisałam TUTAJ. Staranniej wybieram sobie lektury. Bardzo pomocna okazała się zasada jednej minuty i jeszcze kilka innych strategii, dzięki którym jestem bliżej niż byłam tego, co chcę osiągnąć.




CO CI PRZESZKADZA NAJBARDZIEJ?


Nie cierpisz na manię chomikowania i zależy Ci na tym, żeby mieć np. więcej czasu na to, co lubisz? Posprzątaj! 

Zidentyfikuj te rzeczy, które zabierają Ci najwięcej minut i godzin... a potem poszukaj sposobu, by robić je szybciej/rzadziej/nie robić ich wcale. Łatwo mi mówić? W praktyce to również nie jest zbyt trudne, serio! U mnie pomocny okazał się podział tygodnia i wspomniana już zasada jednej minuty. I próby zrezygnowania z tego, czego robić nie chcę. 

Hasło posprzątaj swoje życie można stosować bez ograniczeń i prawie zawsze się sprawdza. Mówiąc inaczej: usuń, co zbędne. Zostaw, co ważne.

Według mnie to pierwszy, konieczny!, krok, by się odciążyć i uprościć to, co uprościć można. Ale o tym więcej jutro! :)

9 komentarzy:

  1. Mądry wpis. Zmotywowałaś mnie do zrobienia porządków w moim otoczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie najwięcej czasu zabiera praca- już od pewnego czasu zastanawiam się jak ograniczyć jej liczbę godzin zachowując ciągłość finansową. Trudne, ale do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis i dał mi do myślenia. ale jedyną reakcją na Twój pulpit było "oooo kurdeeeee" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie niestety taki pulpit długo nie wytrzymuje. Tak samo jak z porządkiem, taką niestety mam naturę bałaganiary :C

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja lubię jak wszystko ma swoje miejsce i jest ładnie poukładane. Aczkolwiek nie jestem perfekcjonistką i zdarza sie czasem taki chaos, ale trzeba go zwalczyć,

    Zapraszam w wolnej chwili do siebie, bo dopiero zaczynam : betterlifefit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie pulpit podobny:D

    Sama jestem za minimalizmem i staram się jak najbardziej wdrażać go w życie bo w wielu sprawach okazał się naprawdę pomocny i skuteczny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy wpis, bardzo do mnie trafił, zabieram się za wielkie sprzątanie! :) Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny pomysł! :) Gdy tu weszłam i przeczytałam ten post, z zamiarem, że przecież muszę napisać fragment pracy licencjackiej - uśmiałam się widząc "zdefiniuj swój cel... i posprzątaj", a myśli same dodały "...i napiszesz swoją pracę licencjacką" ;D

    OdpowiedzUsuń