- Ania, nawet nie wiesz, jaką szczęściarą jesteś - usłyszałam ostatnio od bliskiej osoby.
- Dlaczego? - zapytałam, nie do końca wiedząc, o co chodzi.
Odpowiedź mnie mocno zaskoczyła.
- Bo nie masz problemów ze snem.
No, zgadza się: nie mam i nigdy nie miałam. To, że kładę się spać... i śpię jest dla mnie tak oczywiste i normalne, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam. A już na pewno nie uważałam się z tego powodu za szczęściarę.
O spaniu na blogu już pisałam, w kontekście wczesnego wstawania. Linki do wpisów znajdziecie TU, TU i TU.
Stwierdzenie, że odpowiednia ilość snu to podstawa dobrego samopoczucia i źródło energii to truizm. Z pewnością zgodzą się ze mną młode mamy i studenci, zarywający noce w czasie sesji :)
A skoro jesteśmy przy studentach... W książce Na zdrowie! dr Jana Pokrywki i Filipa Żurakowskiego (kopalnia zdrowych praktyk do wprowadzenia i... zdrowego rozsądku!) znalazłam ciekawą informację.
Najbardziej wartościowe są dla nas te godziny snu, które przesypiamy przed trzecią rano - wtedy nasz organizm regeneruje się najlepiej, a my rano wstajemy rześcy i wypoczęci. Jak to się ma do studentów?
Ręka do góry, komu zdarzyło się do trzeciej siedzieć nad książkami (albo imprezować), a potem wstać o 11? Jak się potem czuliście? Z autopsji wiem, że średnio.
Optymalnie byłoby robić tak, jak mnisi w niektórych dawnych klasztorach: cisza nocna o 19, pobudka o wschodzie słońca, czyli latem nawet o 4. Dla większości osób jest to jednak niewykonalne, dlatego dobrze pozostać przy schemacie: kładziemy się 22, wstajemy o szóstej - wtedy mamy aż 5 godzin tego najbardziej wartościowego snu.
Od jakiegoś czasu dokładnie tak robię i coraz bardziej mi się to podoba.
We wspomnianej już książce znalazłam też kilka rad, jak zapewnić sobie głęboki i zdrowy sen.
Po pierwsze: zmęcz się! Praca fizyczna lub godzinka dowolnego sportu - to działa!
Po drugie: kolacja 2-3 godziny - oczywiste.
Po trzecie: czas po kolacji przeznacz na relaks i wyciszenie organizmu.
Tu mały wtręt. Większość mam dba o to, by przed snem uspokoić i wyciszyć swoje dziecko, przygotować do spania. Warto ten zwyczaj przenieść również na siebie. Ja przed snem przeważnie czytam, albo przytulam się do męża i oglądam film. Myśli przestają galopować, w głowie nastaje spokój, sen przychodzi sam.
Po czwarte: śpij w temperaturze 17-19 stopni
Po piąte: codziennie wietrz pokój przed snem, w lecie śpij przy otwartym oknie
Od siebie polecam melisę, ciepły prysznic i jogę.
PS Którym typem "spacza" jesteś? Ja nawet nie wiem... bo nie widzę się, gdy śpię :)
Bardzo ciekawe :) Chyba muszę zmienić swoje nawyki, bo chodzę spać o 2 i wstaję o 11 i cały dzień zmęczona chodze :c Choć raz na jakiś czas jest fajnie zarwać noc ;)
OdpowiedzUsuńzgadzam sie, rowniez chodze spac o godzinie 21:30 (z racji tego, iz wstaje do pracy 5:20) i wysypiam sie znakomicie. Te godziny do 3 faktycznie daja najwiecej regeneracji, nawet w dni wolne budze sie okolo 7 (maksymalnie), poniewaz pilnuje, aby pojsc spac nie pozniej, niz o 23. Dzieki temu mam sile na prace, aktywnosc i reszte rzeczy, ktore mnie pochlaniaja :)
OdpowiedzUsuńha ja od roku wstaje do malej spac jest ciezko przy hrapiacym mezu
UsuńJa kładę się spać na wszystkie sposoby w zależności jak mi wygodnie, oprócz tych dwóch ostatnich. Nie można też zapomnieć o odkrywaniu stóp i nakrywaniu się po prawej stronie kołdrą ( mam na myśli teraz, w lecie :D ), a po drugiej chłodnym kocem.
OdpowiedzUsuńChmiel przed snem. Jak już naprawdę nic nie działa to piję. Plus opsikuję pościel czymś nasennym, glównie lawendą. Mam też kilka olejków - ich zapach naprawdę pomaga.
OdpowiedzUsuń