Opowiadałam już tę historię na moim profilu na Facebooku, ale proszę, oto ona:
Jadę sobie rowerem, po ścieżce rowerowej, żeby nie było.
Jadę sobie, jadę, aż tu nagle słyszę dzwonienie. Oglądam się, jakieś 10-15 metrów za mną jedzie rowerkiem starszy pan. Na oko bardzo miły, w kapelusiku, z wąsem, w okularach słonecznych. Jedzie i cały czas dzwoni. Zjeżdżam maksymalnie na bok, jadę prawie po trawniku... a ten cały czas dzwoni. W końcu jest jakiś metr za mną... i nadal dzwoni!
- Czemu pan tak dzwoni, może mnie pan spokojnie wyminąć - mówię.
- Nie chcę cię, pi pi pi, wymijać - odpowiada... i dalej dzwoni.
- To czego, k..., dzwonisz? - pytam... tylko grzeczniej oczywiście.
- Bo, pi pi pi, jedziesz przede mną, pi pi pi - i jak dzwonił, tak dzwoni.
Tak to wyglądało. Ot, historia jak historia, oszołomów nie brakuje. Oprócz słów niecenzuralnych, przegięty rowerzysta nazwał mnie głupią babą i prawie rozjechał tym swoim rowerkiem.
Opowiedziałam tę historię narzeczonemu.
- Mam nadzieję, że go porządnie zje*** - skomentował.
Opowiedziałam tę historię tacie:
- To jak ona ciebie nazwał głupią babą, to mam nadzieję, że ty jego starym dziadem?
Historię poznała też moja koleżanka.
- I co mu powiedziałaś?
Otóż... NIC. Nic mu nie powiedziałam, nie nazwałam go starym dziadem, nie zje*** go. Dlaczego?
Bo, jakby nie było, był to człowiek w wieku mojego dziadka, bo mam szacunek dla starszych ludzi, bo nie awanturuję się na ulicy, bo jestem... zbyt miła i... głupia!
Jeszcze jedna historyjka, tym razem z wczoraj, zaobserwowana w kolejce w supermarkecie. Swoją drogą mam prawdziwe szczęście do przynoszenie historii/dialogów ze sklepu :)
W kolejce obok stoi młoda dziewczyna. Wypakowała zakupy na taśmę i czeka na swoją kolej. Za nią stał facet, na oko sześćdziesięcioletni. Przed sobą miał wózek... którym co chwila uderzał dziewczynę w nogi i tyłek. Widzę, że dziewczyna robi się coraz bardziej czerwona, kilka razy się odwróciła i posłała facetowi wściekłe spojrzenie... ale się nie odezwała! No druga Ania, wypisz wymaluj!
W tym przypadku zareagowała kobieta, która stała za mną w kolejce.
- CZY PAN SIĘ DOBRZE CZUJE? - ryknęła na pół marketu.
Poskutkowało: facet natychmiast zaprzestał działań wózkowych, a dziewczyna uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
Powiem tak.
Nie lubię się kłócić o pierdoły, dlatego ok, nie zawsze reaguję, kiedy ktoś wpycha się przede mnie w kolejce np. u lekarza.
Potrafię ustąpić dla świętego spokoju: jeśli ktoś w wieku mocno podeszłym stoi nade mną w autobusie i znacząco szturcha w ramię, żebym zwolniła fotel, chociaż są wolne inne miejsca, ok, zejdę, nie będę się kłócić.
Zgadzam się, żeby ekspedientka była mi winna "grosik reszty", unikam wielkich wyprzedaży, kiedy ktoś wyrywa mi bluzkę z ręki, macham ręką, gdy wścibska sąsiadka zadaje niedyskretne pytania. O podobnych sytuacjach zapominam po pięciu sekundach.
Są jednak sytuacje, kiedy MIŁA = GŁUPIA
Jestem zła na siebie i na tę dziewczynę z kolejki, że nie potrafiłyśmy zareagować. Nie chodzi o to, żeby wyrzucać z siebie potoki obelg przy byle okazji i z byle powodu... ale są granice bycia miłą! Mądra Ania po szkodzie, ale...
Hej, dziewczyny, nie bądźmy takie miłe!
Uff... napisałam, ulżyło, teraz będę się ćwiczyć w byciu niemiłą, o! :)
Ten problem miałam w przeszłości, taka grzeczna wyszłam z domu rodzinnego i do dzisiaj zdarza mi się zrobić pół żartem - pół serio wyrzut rodzicom, jak mnie wychowali ;-). Później szybko trafiłam na ludzi, którzy mnie wyprostowali, moja uprzejmość była przez nich traktowana jako przyzwolenie na wszystko. Na szczęście miałam w sobie odrobinę instynktu samozachowawczego i powiedziałam STOP. Tyle, że otoczenie długo nie mogło zorientować się o co chodzi, myślę, że nawet mogli się czuć oszukani...
OdpowiedzUsuńRównież byłam ostatnio świadkiem sytuacji w tramwaju, gdzie wydawałoby się miły, starszy pan ni z tego ni z owego zaczął wyzywać dwie nastolatki, że nie potrafią otworzyć drzwi, przy czym on nie miał wcale zamiaru wysiąść, tylko komentował ich zachowanie, nie przebierając w słowach. Dziewczyny nie pozostały mu dłużne i odpłaciły się równie piękną wiązanką - pomijam fakt, czy słusznie czy nie. Od razu przychodzi mi na myśl, że tyle się mówi o braku szacunku młodych ludzi do starszych, no a co, jeśli ci starsi przykładem nie świecą? Okazywanie sobie szacunku obowiązuje chyba w dwie strony...
OdpowiedzUsuńJestem zła na siebie, bo nie odezwałam się wcale, po prostu mnie zatkało! Facet był chamski, zachował się jak debil... a ja nic! W pierwszej chwili miałam napisać, że nie chodzi o to, żeby wzajemnie się wyzywać, krzyczeć na siebie itd. Ale skoro ktoś obraża mnie, a grzeczność nie załatwia sprawy... to co pozostaje?
UsuńNa szczęście nie jestem miła, dla tych którzy mili dla mnie nie są. Nie mam skrupułów w takich sytuacjach, sporadycznie nie reaguje czy olewam.
OdpowiedzUsuńTo mój odwieczny problem. Serio - problem! Jestem zbyt miła i to mnie złości. Ale zamiast tą złość uzewnętrznić przy ludziach, którzy mnie rozzłościli to kieruję ją do siebie. Wiem, że to złe. Nie wiem jak to zmienić. To się nazywa brak asertywności;>
OdpowiedzUsuńTo się nazywa: jesteś za miła! :)
UsuńSkąd ja to znam... największa złość przychodzi, gdy po fakcie, w głowie pojawia się milion pomysłów, co mogłaś zrobić lub powiedzieć. Kiedyś też byłam "panną milusińską" i bez słowa robiłam to, o co prosili mnie inni, bez względu na to czy mi się chciało czy też nie. Na szczęście, ludzie dookoła szybko mnie nauczyli, że zawsze należy na pierwszym miejscu stawiać siebie i swoje potrzeby. Bo nikt inny za nas tego nie zrobi :)
OdpowiedzUsuńHaha brzmi znajomo... ;) Tyle, że ja się nauczyłam walczyć o swoje i na głos mówić, jeżeli coś mi się nie podoba. Akcję z najeżdżaniem na mnie wózkiem w sklepie czy deptaniem przeżywam średnio kilka razy w miesiącu i za każdym razem reaguję. Dziewczyny nie bądźcie zbyt miłe! Bądźcie świadome, że asertywność i szczerość popłacają! Nie dajcie sobie w kaszę dmuchać! Nie warto ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnabel, doitbetter - ja myślę, że to mimo wszystko nie jest problem z asertywnością. Nie mam problemu, żeby np. w pracy domagać się swojego albo przedstawiać swoje zdanie, nie mam problemu z mówienie "nie".
OdpowiedzUsuńProblem pojawia się w sytuacjach, kiedy spotykam się z nieuzasadnionym chamstwem/agresją. Ktoś mnie obraża... a ja nic, bo przypadkiem mogę kogoś obrazić lub urazić - bardzo głupie myślenie z mojej strony, bardzo!
Ja od kilku lat, nie mam tego problemu i stanowczo potrafię zareagować, jeżeli ktoś źle mnie potraktuję. Zawsze reaguję, jeżeli jestem świadkiem złego traktowania innych osób. Najczęściej w odpowiedzi słyszę określenie "gówniara" zdecydowanie nie wyglądam na 29 lat ;) wtedy odpowiadam, że o tym, czy ktoś jest gówniarzem nie świadczy wiek, tylko zachowanie i następuje koniec dyskusji :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAch, świetnie Cię rozumiem. Reaguję tak samo. Czyli nie reaguję. Udało mi się zareagować porządnie tylko raz- nawrzeszczałam na panią, która zwyzywałam mojego męża i uderzyła pięścią w wózek,w którym siedziała moja dwuletnia wówczas starsza córka. Czyli że jestem zdolna do reakcji, ale nie w swojej obronie - głupie, prawda?
OdpowiedzUsuńUczestniczyłam kiedyś w warsztatach z samoobrony dla kobiet. Prowadziło ją 2 mężczyzn. Zaczęli od tego, żebyśmy głośno krzyczały "wypierdalaj!". Dla wielu z nas, w tym dla mnie, był to prawdziwy problem. Instruktorzy mówili nam, że w wielu sytuacjach już sam fakt, że kobieta w ogóle reaguje, sprawia, że napastnik jest zaskoczony i to daje to 30 sekund wahania, szansy na ucieczkę (a w przypadku np. zwykłego kieszonkowca - potrafi załatwić sprawę całkowicie, bo ten po prostu rezygnuje). Ale kobiety nie reaguję, bo boję się być niemiłe. Bo dziewczynki wychowuje się do bycia miłymi. Wstrząsnęła mną informacja, jak często kobiety wiedzą, że mogą napastnika kopnąć tu i ówdzie, włożyć mu palec w oko, ale nie umieją tego zrobić, bo nie chcą mu zrobić krzywdy.
No, to jest poważny problem.
To jest ogromny problem!
UsuńNie chodzi o to, żeby wrzeszczeć na ludzi z byle powodu.
Ale zastanawiam się, czy gdyby ten facet wjechał mi na koło i przewróciłabym się na tym rowerze... to czy wtedy też bym nie zareagowała, czy może jednak bym otworzyła usta?
Albo ciekawe, czy pozwoliłabym się okraść w sytuacji, kiedy byłaby szansa na ucieczkę?
Nie wiem, nie znam odpowiedzi na te pytania i trochę mnie to podłamuje.
Dobrze to znam i czasami potrafię dosadnie odpowiedzieć, a czasami zamiast zareagować milczę i nie mogę słowa z siebie wydusić.. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam..jest chyba lepiej niż kiedyś, ale często też jestem frajerką i się nie odzywam. Będę ćwiczyć razem z Tobą:) Czasem po prostu przy takich sytuacjach szczęka opada i nie wiadomo jak reagować..
OdpowiedzUsuńMnie też zatkało. Dosłownie zatkało... i tysiąc myśli na minutę: nie reaguj, nie reaguj. I nie zareagowałam, a teraz nadal o tym myślę.
UsuńTaka mała refleksja z mojej strony- bardzo prawdziwa.
OdpowiedzUsuńOdrobina prawdy zamknięta w cytacie: "Cham obrzydliwy, czemu nie, piękną karierę można zrobić, chamstwo ma wielką przyszłość, cały świat stoi przed chamstwem otworem, subtelni, wstydliwi i wrażliwi ustępują przed nim, bo tylko cham by ustał i nie ustąpił, mądrzy nie wdają się w dyskusje przegrane po pierwszym ciosie maczugi, szlachetni litują się nad chama nieszczęściem, cham prze naprzód, nic nie mąci spokoju jego chamskiej duszy, cham się nie wstydzi, nie czerwieni, nie uśmiecha przepraszająco, on nawet nie widzi drwin i szyderstw, nigdy nie czuje się nieswojo i niezręcznie – ponieważ jest chamem".
Autor: Jacek Dukaj, "Lód"
Piękny cytat na tę okazję, dziękuję! :)
UsuńJa już też walczę z moim przyzwyczajeniem, żebym była miła. Zawsze byłam pyskata, ale do tych, których znam. Bałam się odezwać przy obcych. A akurat dziś natrafiła się sytuacja. Tramwaj, dość wypełniony. Zaczęłam przechodzić do drzwi, stanęłam przy dziewczynie, która stała przy wyjściu. Zaraz ktoś się przepycha za mną, jakiś stary dziad. Dziewczyna chwilę wcześniej przycisnęła guzik do wysiadania, bo widziała, że ide do drzwi, więc żeby mi ułatwić, bo była bliżej, to nacisnęła. Oczywiście stary dziad musiał poprawić, bo nie widział, że guzik się ŚWIECI, a ja chwilę wcześniej zaczęłam iść w stronę drzwi (czyli to chyba oznacza, że chcę wysiąść, no kurde chyba logiczne). I wyciąga łapę przez kilka osób, prawie się na mnie kładzie i naciska ten pieprzony przycisk. Ok, to jeszcze wytrzymałam. Tramwaj ledwo stanął, drzwi się jeszcze nie otworzyły, a ten dziad normalnie prawie by mi na łeb wlazł i zdeptał. Poprawiając torbę na ramieniu i łapiąc równowagę wykrzyczałam do niego tylko oburzonym głosem "SPOKOJNIE!" i wysiadłam. Nie rozumiem w ogóle czemu się przepychał widząc, że ja też zamierzam wysiąść. A ten chyba postawił sobie za punkt honoru, żeby przejść nie wiem, nade mną, przez mnie. Nie wiem czemu to miało służyć, ale tak mnie to wkurzyło, że pamiętam to 12 godzin po zdarzeniu :D
OdpowiedzUsuńKONIEC z bycia dupą życiową, milczenia i bycia miłą. Jestem miła dla tych, co są mili dla mnie. Z chamami nie rozmawiam, ale jeśli mnie zaatakują albo wkurzą, to odwdzięczam się pięknym za nadobne :)
*przeze mnie, *idę :D
UsuńOszołomów nie brakuje Nyx :)
UsuńA ja cały czas zaznaczam, że nie chodzi o to, żeby drzeć się przy byle okazji, tylko żeby reagować, tak jak Ty zareagowałaś, to SPOKOJNIE już w tej sytuacji wystarczyło. A ja nic!
Skoro ktoś mnie obraża... to nie powinnam na to pozwalać.
Jeśli chodzi o sytuację z rowerem, to uważam, że dobre postąpiłaś, choć równie dobrze mogłaś zareagować, ALE...po co otwierać usta do kogoś, kto nie jest wart rozmowy i naszego czasu?... ;) Niektórzy są na tak kosmicznie innym poziomie, że nie ma sensu zaczynać rozmowy..
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem. Dodam do tego jeszcze mimowolne przepraszanie na lewo i prawo nawet jak ktoś MNIE szturchnie. Dopiero po chwili się stukam w głowę, że przecież to ktoś mnie powinien przeprosić a nie odwrotnie. Komentarz o lekcjach samoobrony oraz "strachu" przed skrzywdzeniem napastnika dał mi do myślenia bo mam wrażenie że gdzieś w środku też mam taką obawę. Koniecznie trzeba poćwiczyć "bycie niegrzeczną" zwłaszcza do osób starszych zwłaszcza że coraz częściej mam wrażenie że zasady dobrego wychowania przestają obowiązywać osoby tak mniej więcej powyżej 65 roku życia. Smutne...
OdpowiedzUsuńHa, ja parę razy też przeprosiłam, kiedy ktoś mnie potrącił - porażka :D
UsuńKomentarz o samoobronie dał mi naprawdę do myślenia: czy ja bym się broniła, gdyby ktoś mnie zaatakował?
Hej, Mieszkam w Anglii i tutaj nagminne jest przepraszanie osób, które się "potrąciło" np. idąc chodnikiem. Nikt nie próbuje dociekać kto-kogo, ale obie osoby przepraszają i sprawa załatwiona :)
UsuńJa zazwyczaj głośno wyrażam niezadowolenie z faktu, że np. ktoś mnie potrąca wózkiem w supermarkecie lub w innej sytuacji. Nie wiedzieć czemu reakcja obrony innych "pokrzywdzonych" jest jeszcze silniejsza niż wobec mojej własnej osoby :) Kiedy jeszcze byłam w szkole czy na studiach, łatwiej było mi walczyć o czyjeś racje niż o moje własne... Wioletta
Opisz tą sytuację na piekielni.pl - może Ci się zrobi lepiej. Tam jest dużo podobnych sytuacji. Swoją drogą to sama czasem kogoś opierniczę z góry na dół. Mam nadzieję, że nie wejdzie mi to w nawyk i na stare lata nie będę ,wredną babą' ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że istnieje taki portal :P
Usuń