Strony

środa, 28 sierpnia 2013

Jakie głupoty dałaś sobie wmówić?

Ot, luźna refleksja.

Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, przylgnęła do mnie łatka humanistki. A skoro humanistka, to wiadomo, kiepska z przedmiotów ścisłych. Uwierzyłam w to i nigdy nawet nie próbowałam zrozumieć czegokolwiek z fizyki czy chemii, że o matematyce nie wspomnę.

W tej samej podstawówce pani od plastyki zawsze stawiała mi czwórki - na zachętę i za to, że zawsze oddawałam prace. Dla mnie te czwórki to był wtedy mały dramat, ale cóż... "Ania nie ma talentu plastycznego" - usłyszała kiedyś moja mama na zebraniu i powtórzyła mi to. Przez długi czas nawet nie brałam się za jakiekolwiek DIY i inne hend mejdy święcie wierząc, że "nie mam talentu". Po latach dotarło do mnie, że przecież na plastyce... tylko rysowaliśmy. Ołówkiem, pastelami, węglem - ale zawsze to było rysowanie/malowanie. I ok: do tego daru faktycznie nie mam. Ale już do szydełkowania, decoupagu, tworzenia biżuterii - ooo, nieskromnie stwierdzam, że to potrafię całkiem nieźle. Jak więc jest z tym moim "talentem plastycznym"?

W tej samej podstawówce okazało się, że jest nogą z wf-u. Nigdy nie pokazano mi, że ruch i sport może być świetną zabawą: liczyło się tylko to, w jakim czasie przebiegnę przez płotki czy jak daleko rzucę piłką lekarską. Na długie lata zrezygnowałam więc z jakiejkolwiek aktywności fizycznej. I gdyby ktoś powiedział mi wtedy, że za kilka lat z własnej, nieprzymuszonej woli będę wstawać o szóstej po to, żeby iść pojeździć na rowerze, bo to KOCHAM, popukałabym się w czoło.



Zastanawia mnie, ile z Was dało sobie wmówić, że czegoś nie potrafi/nie umie/nie ma talentu. 

Ile z Was myśli, że nie potrafi gotować, bo kiedyś zamiast super ciasta, wyszedł zakalec? 
Która z Was dała sobie wmówić, że nie potrafi prowadzić auta, chociaż prawo jazdy zdała za pierwszym razem? (Jaaaa!)
Która jest przekonana, że nie ma talentu do nauki języków, bo ktoś kiedyś zwrócił jej uwagę, że źle wymawia jakieś słowo?

Pytanie jak w tytule: jakie głupoty na swój temat dałaś sobie wmówić? Bo ja, jak tak sobie myślę, uwierzyłam w mnóstwo rzeczy - niestety... 

31 komentarzy:

  1. nie wierze, ze dawalas sobie wmowic takie rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niektóre jeszcze całkiem niedawno święcie wierzyłam :)

      Usuń
  2. Ogólnie szkoła to chyba takie miejsce, że człowiek daje sobie wmówić różne głupoty, a przecież nauczyciel jest od tego żeby mobilizować dziecko do rozwijania umiejętności, nie chcę pisać, że wina leży po stronie skostniałego systemu (mam dzieci w wieku szkolnym), ale przypomina mi się obrazek gdzie stoi słoń, małpa, krowa, żyrafa, a nauczyciel każe wszystkim wejść na drzewo. Owszem są nauczyciele z pasją, które potrafią zaangażować dzieci do wielu ciekawych projektów, niestety jest ich niewielu, a większość potrafi tylko narzekać, że dziecko nie umie tego czy tamtego. Poza tym ogromne znaczenie ma rodzina, ja akurat miałam tego pecha, że zawsze byłam uważana za 'czarną owcę', która nic nie potrafi (za dużo płynu do naczyń, źle odkurzone itp). Ciężko żyć z taką łatką. Dlatego staram się wspierać swoje dzieci, budować w nich poczucie własnej wartości, chociaż u mnie z tym kiepsko. Trzeba zawsze bronić swojego zdania, mimo, że ktoś próbuje wmówić nam, że czegoś nie damy rady zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja właśnie szkołę za kilka rzeczy obwiniam, między innymi za to, co napisałam, ale więcej przykładów też bym znalazła. Przykład ze słoniem, małpą, krową i żyrafą - świetny!
    Teraz jestem dużą, bardziej świadomą dziewczynką i bardzo się pilnuję, żeby nie wierzyć nikomu na słowo, gdy mówi, że nie umiem, nie dam rady itd. A takie teksty często wygłaszają bliskie nam osoby, myślę, że czasami naprawdę w dobrej wierze.

    Przyznaję rację, że wiele wynosi się z domu, w ogóle relacje rodzinne to temat - rzeka, ale jakby nie patrzeć, Twoje dzieci mają szczęście, że akurat Ty trafiłaś im się za mamę :)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dałam , dałam sobie wmówić sporo choć najgorsze chyba było to że nie poszłam do liceum gdyż polonistka stwierdziła że nie dam rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to witaj w klubie :)
      A Twoja polonistka powinna dostać w łeb, o!

      Usuń
    2. Co z tymi polonistkami? Ja miałam taką okropną babę, która potrafiła moim koleżankom mówić " ty powinnaś krawcową zostać, a nie do liceum iść". Koszmar.

      Usuń
  5. U mnie z wf było tak samo. Bieganie na czas, rzucanie piłkami na odległość, dwutakty i inne bajery. Już nie wspomnę, że nikt nie potrafił nas nauczyć porządnie techniki, nie mówiąc o zaszczepieniu w osobach słabszych jakiejkolwiek miłości do sportu. Długi czas byłam przekonana, że nienawidzę biegać (w szkole biegi były moją zmorą), a teraz bez biegania nie wyobrażam już sobie normalnego funkcjonowania. Lekcje wf, plastyki, muzyki powinny przejść w naszym kraju kompletną reorgę. Może wtedy mielibyśmy więcej sportowców odnoszących sukcesy na światową skalę, więcej słynnych muzyków itp.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam podobne odczucia z wfem. Ale ja na razie nie odkryłam w sobie żadnego pociągu do aktywności :)

    http://suengy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. W trochę rzeczy uwierzyłam, ale na szczęście z czasem zrozumiałam, że inni się mylili. Z pewnością jest jeszcze parę spraw w które wierzę, a nie powinnam. Uwierzyłam, że do sportu to ja się nie nadaję, że jestem nieśmiała i znajomych nigdy mieć nie będę, że ja to się wszystkiego boję i najlepiej to bym tylko siedziała w domu, ba, uwierzyłam nawet w taką głupotę, że nie mam nic wspólnego z moimi kuzynkami i się nigdy nie dogadamy (od kilku lat nadrabiam stracony czas). A no i mój numer jeden: przez całe dzieciństwo wierzyłam mojemu bratu, że wata cukrowa jest z waty i jej nie jadłam, tyle lat zmarnowanych... :D.
    To straszne, że słowa innych tak bardzo potrafią nas powstrzymywać przed byciem sobą, bo przecież oni wiedzą lepiej jacy jesteśmy, co potrafimy, co powinniśmy robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wata cukrowa nie jest z waty? :D Nie wierzę :P
      U mnie jeszcze też kilka takich zaszłości zostało, ale mam nadzieję stopniowo się od nich uwalniać.
      A swoją drogą, to uświadomiłaś mi, że parę razy zdarzyło się tak, że ktoś powiedział mi, że inna osoba nie jest fajna, nie da się z nią dogadać... i ja to od razu połknęłam, straszne!

      Usuń
    2. Kurcze, i teraz mam przez Was taką ochotę na watę cukrową, że aż się tym postanowiłam podzielić;) Ktoś umie ją zrobić w domu?;)
      A wpis bardzo mądry, faktycznie - nigdy to do mnie nie dotarło, ile rzeczy dałam sobie wmówić... A teraz będę analizować, co wmówiłam / inni wmówili mojej córce i jak to odkręcić...

      Usuń
    3. Nie nie mów, też od 10 minut marzę o wacie cukrowej, chociaż nie jadłam jej wieki :P
      Kurcze, to jest wielka odpowiedzialność: być rodzicem i nie podciąć dziecku skrzydeł...

      Buziaki dla Ciebie i córki! :)

      Usuń
  8. Jak jesteśmy młodzi i mamy nad sobą "głupich" dorosłych to wiele rzeczy mogą nam wmówić co nie będzie prawdą. Natomiast jak się natrafi na "mądrego" dorosłego, to on odkryje w tobie coś o czym nie miałaś pojęcia. Dlatego jest mi przykro, że wokoło ciebie byli sami głupcy!
    Ważne, że teraz znasz swoją wartość i ważne byś ciągle odkrywała siebie na nowo. Uwierz mi, że sama siebie zaskoczysz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, kilku mądrych dorosłych też się znalazło, np. moja polonistka z podstawówki, dzięki której do dziś mam niezbite przekonanie, że jeśli tylko zechcę,mogę usiąść przy komputerze i napisać bestseller :)
      Co też mozolnie czynię :)))))

      Usuń
  9. To, co słyszymy w dzieciństwie rzutuje bardzo na to, jakimi jesteśmy dorosłymi. Wiele osób usłyszało różne rzeczy od nauczycieli, a ja np. wiecznie słyszałam o sobie same złe rzeczy od...uwaga uwaga...rodziców. Niezbyt często mnie chwalili uważając, że np. bardzo dobre oceny to mój obowiązek, ale za to często krytykowali i doczepili wiecznie "łatki". No i ciągle słyszałam: "Jak taka będziesz to nikt cię nie będzie lubił", "Ale dobrą zupę zrobiłaś, zupełnie jak nie ty" itd. Smutne ale prawdziwe. Teraz mam ponad 30 lat, a wciąż czuję ciężar tych wszystkich słów. Nigdy nie zrobię tego moim dzieciom. No ale niestety-jak ktoś nam coś cały czas powtarza, to zaczynamy w to wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym momencie dałam sobie wmówić, że jestem gorsza od innych. Mnie najbardziej bolały porównania - zobacz jakie twoje koleżanki są ładne, grzeczne, mądre itp. Rozumiem że miało mnie to zachęcić do udoskonalania się, ale jedyne czego się nabawiłam to kompleksów!

      Usuń
    2. Heh, na rodziców narzekać nie mogę, chociaż niektóre słowa mojego taty pamiętam do dzisiaj - i bynajmniej nie były to komplementy :)
      Inna kwestia, że tzw. życiowej odwagi uczę się dopiero teraz i czasem idzie mi naprawdę topornie, gdyż wychowano mnie w myśl zasad: "nie wychylaj się, a sami cię znajdą" i "pokorne cielę dwie matki ssie". I wyrosłam takie trochę cielę... cóż :)

      Usuń
    3. A porównania faktycznie bolą, ja aż sama się dziwię, że lubię dziewczynę, do której wiecznie mnie przystawiano, w sensie: Boooooże, jaka ona jest dobra z matmy, nie to co ty :)

      Dorotka, czytasz to? Pozdrawiam! :)

      Usuń
  10. Mam podobnie ;p Prawko zdałam za pierwszym razem i nie raz myślę sobie "dziewczyno kto ci dał prawo jazdy?!". Także sama sobie wmawiam. Mam tylko nadzieję, że prowadzenie auta to kwestia wprawy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musi być kwestia wprawy, a nie talentu. Tylu osłów jeździ... i jeździ! Więc Ty też po prostu spróbuj :)

      Usuń
  11. To trochę smutne, jak pomyślę, że dałam sobie wmówić prawie wszystko, co wymieniłaś. Może nie w podstawówce, a gimnazjum. Poza tym znalazłoby się coś, jeśli chodzi o jazdę samochodem i ogólne radzenie sobie w życiu. Nie motywuje, kiedy słyszysz, że coś robisz źle lub sobie nie poradzisz. I najgorsze - zaczynasz wierzyć, choć odbiega to od rzeczywistości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wkurza jeszcze: A nie mówiłem/mówiłam!
      Nienawidzę tego zdania, kiedy akurat coś próbowałam zrobić i nie wyszło... a przecież pewnych rzeczy nie można nauczyć się za pierwszym razem!

      Usuń
  12. Trafna uwaga! Wiele takich wpojonych rzeczy mamy w głowie..szkoda,bo to bardzo blokuje, czasem nie udaje się przełamać. Ciężko nie słuchać innych,ale z czasem jest na szczęście coraz łatwiej:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pełno takich rzeczy ludzie nam wmawiają, na szczescie sama jestem z natury człowiekiem przekornym, jak to Polak, więc działam w myśl zasady: "Co ja nie dam rady?" :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Zapraszam do zabawy!
    http://equue.blogspot.com/2013/08/lbe.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja od facetów często słyszałam, że ,baby nie umią prowadzić auta' no a skoro jestem kobietą to pewnie też nie umiem ... Od 3 lat mam prawko, ale dopiero teraz myślę o kupnie samochodu, a wiesz co mnie nakręciło? Kobiety prowadzące traktory i inne ciężkie maszyny :) Byłam we Włoszech i naoglądałam się na tamtejszej wsi takich widoków. One mnie zmotywowały.

    OdpowiedzUsuń
  16. Znalazłam twojego bloga całkiem przypadkiem, ale zaciekawiła mnie tematyka wpisów. Przeczytałam wszystkie notki i zmotywowałaś mnie do zrobienia czegoś z swoim życiem ;) Dzięki tobie zadałam sobie kilka ważnych pytań m.in. :"Dlaczego cały dzień spędzam przy komputerze?". Zmotywowałam się strasznie i mam nadzieję, że uda mi się zmienić coś w moim życiu. Będę tu na pewno często zaglądać :) Pozdrawiam Tyśka Pisareczka..;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na pewno większosc z nas:)

    Pza tym ludzie uważają, że uzdolnienie plastyczne ogranicza się tylko do rysowania i malowania, a reszta to uzdolnienia manualne. Wiekszosc mozna wycwiczyc - ja tez bedac malym kurdupelkiem zarabialam same 3 i 4 z wuefu, bo nie umialam skrzyni przeskoczyc czy skoczyc w dal powyzej 2 metrow... a teraz?:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja mama całe życie wmawiała mi, że nie nadaję się do żadnej pracy, że jestem zbyt słaba fizycznie, za mało odporna psychicznie. Z jednej strony marudziła, że inne nastolatki pracują, zarabiają, że też powinnam, a z drugiej sabotowała moje poszukiwania pracy i jak przychodziło co do czego, odciągała mnie od moich pomysłów, przekonywała, że nie dam rady. Do dzisiaj mam z tym duży problem, nie wierzę w siebie i wydaje mi się, że nic nie umiem i do niczego się nie nadaję. Walczę z tym i powoli zmieniam swoje podejście, ale nie jest to łatwe, kiedy się przeszło takie pranie mózgu.
    Świetny blog! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń