Cześć, mam na imię Ania i MAM LENIA.
Nie chodzi o to, że JESTEM Leniem, ja Lenia MAM.
Nie chodzi o to, że nie chce mi się pracować, nie chodzi o to, że zamiast zrobić coś konstruktywnego, wolę sobie poleżeć przed telewizorem, nawet nie mam telewizora.
Chodzi o to, że zaczynam, a nie kończę.
Chodzi o to, że wszelka regularność i systematyczność to hasła zupełnie mi obce.
Działam zrywami: jednego dnia wykonam normę tygodniową... a przez następny tydzień nie robię nic.
Chodzi też o to, że wszelkie moje plany, które polegają na tym, że mam coś regularnie wykonywać w czasie, zazwyczaj kończą się po kilku dniach. Albo wcale nie zaczynam.
Przykład: pływanie. Mam problemy z kręgosłupem, teraz nabawiałam się kontuzji stawu skokowego, boli mnie kolano. Chodzę na rehabilitację i za każdym razem słyszę: Pani Aniu, proszę pływać! To jest sport idealny dla pani.
Wiecie od ilu lat zbieram się za to, żeby iść na basen? Od plus minus dziesięciu! Serio: ostatni raz pływałam w liceum. No, może "pływałam" to za duże słowo, bo twierdzę, że pływać nie umiem. Ale przecież na każdym basenie są styropianowe deski, z których można na początku korzystać!
Dlaczego zatem po prostu nie pójdę na basen? Bo musiałabym najpierw kupić kostium, zadzwonić i zapytać, w jakich godzinach jest czynny, zorientować się, ile kosztuje karnet, a ile pojedyncza wizyta. No i wypadałoby namówić kogoś, żeby chodził ze mną, a pewnie nikt nie będzie chciał... tyle zachodu, LEN mówi mi: olej to!, a ja głupia olewam.
Ych!
Przez LENIA zaniedbuję drobne, codzienne czynności, co w konsekwencji irytuje mnie i złości.
Nie odkładam rzeczy na miejsce - bo LEŃ mówi: Nie rób tego, zostaw ten młotek na biurku, nikomu nie przeszkadza. I tak sobie młotek leży.
Nie odwieszam ubrań porządnie do szafki, a potem klnę pod nosem, gdy muszę je prasować. Itd.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przykłady, które podałam świadczą raczej o bałaganiarstwie i wspomnianym już braku systematyczności. Nie! To LEŃ!
On ma nawet konkretną twarz:
Tak sobie właśnie LENIA wyobrażam: jaką małą, wredną istotkę. Takim Bobkiem właśnie!
Nie byłabym sobą, gdybym nie wymyśliła planu zaradczego:
Po pierwsze: kończę rehabilitację, idę na basen. Sama lub z kimś, w kostiumie lub bez :P
Po drugie: przepraszam się ze starym słownikiem do hiszpańskiego i CODZIENNIE uczę się kilku słówek.
Po trzecie: rano i wieczorem robię lustrację mieszkania i naprawiam (czytaj: sprzątam) to, co zepsułam (czytaj: nabałaganiłam). Młotki na miejsce itd.
Mało, ale realnie. Bo co z tego, że naplanuję masę rzeczy i nic mi z tego nie wyjdzie?
A jeśli i tym razem wygra LEŃ, a nie ja... to mówcie na mnie BOBEK, oficjalnie się na to zgadzam :P
Haha, ubawiłaś mnie :) Naprawdę rozrzucasz po domu młotki :) ?
OdpowiedzUsuńZ tym basenem to mnie zainspirowałaś. Nie umiem pływać, wody się panicznie boję, ale nie wpadłam na to, że można pływać z deską! Choć z drugiej strony jestem wstydliwa do tego stopnia, że nie wiem czy odważyłabym się wyróżniać w tłumie pływaków).
Pozdrawiam!
Tak naprawdę to nie był to młotek, ale zestaw obcążków, których używam, jak czasem mam wenę na robienie biżuterii. Tylko że aktualnie nie mam weny - i tak leżały :)
UsuńJa miałam obowiązkowy basen w liceum - trauma. Pływałam wtedy bez deski, ale nie czułam się pewnie, zawsze musiałam wiedzieć, że mam brzeg basenu na wyciągnięcie reki. Nie wiem, podobno jak ktoś pływał wcześniej, to tego się nie zapomina... ale to było tak dawno, że po prostu nie wiem, czy potrafię pływać :) Więc ta deska jednak jest jakimś rozwiązaniem :)
Niestety mam tak samo. Niemal pod każdym względem. LEŃ to jednak bardzo podstępna persona. Kiedy z trudem bo z trudem udało mi się wykonać wszystkie ćwiczenia zaplanowane na ostatni tydzień on mi tu wparował z ospą i leżę teraz i wszystkie moje lenistwa usprawiedliwiam chorobą :D
OdpowiedzUsuńA to świnka z tego Twojego Lenia! :)
UsuńChoroba, powiedzmy, jest jakimś usprawiedliwieniem, mój Leń też się z mojej kontuzjowanej nogi ucieszył, bo ma kolejny argument, żebym pewnych rzeczy nie robiła :)
Swoją drogą: zdrowiej! :)
A psychologicznego punktu widzenia, to jest zrzucanie odpowiedzialności na coś zewnętrznego. A to my jesteśmy odpowiedzialni za zostawianie ubrań i inne sprawy, a nie jakiś osobnik biedny. ;)
OdpowiedzUsuńA z mojego punktu widzenia to jest LEŃ, którego JA sobie przez lata wyhodowałam. A że to MÓJ Leń, to nie jego obarczam winą, tylko siebie... że pozwoliłam JEMU/SOBIE na to :)
UsuńCzy jakoś tak... :)
Jakbym o swoim LENIU czytała!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ta kategoria LENIA jest chyba dość uniwersalna :)))))))
UsuńTeż zaczynam i nie kończę. Na basen mam kilka kroków, a nie byłam kilka dobrych lat, aż wstyd... Tłumaczę się tym, że średnio pływam... ale nikt mi nie każe pływać na głębokości 3m.
OdpowiedzUsuńPrawda? Ja też mam mnóstwo wymówek, a tak naprawdę wszystko, co muszę zrobić, to podnieść cztery litery i iść na ten basen :)
UsuńBobek to i bez tego na mnie mówią, od imienia:P
OdpowiedzUsuńale trzymam kciuki by leń minął
Haha! :) Bobka w "Muminkach" uwielbiałam, jako Lenia w sobie - nie! :)
Usuńwiesz co sądzę o basenie :) !! Super!
OdpowiedzUsuńWiem! I okazało się że kostium mam, znalazłam fajny aerobic w wodzie i w ogóle teraz pozostaje mi po prostu wybrać się :)
Usuńjakbym czytała o samej sobie :) pora rzeczywiście się za lenia wziąć! bo ileż można? :)
OdpowiedzUsuńTrzeba :) Chociaż to nie takie proste wykurzyć go, skoro hodowało się tego Bobka wstrętnego przez lata :)
UsuńWitam. Tyle lat przeżyłam z chorobą "słomiany zapał" i z poczuciem winy z tegoż powodu, a tu widzę, że nie tylko ja tak mam. Od razu jestem szczęśliwsza w "stadzie" :)) a post jakby o mnie, a plan zaradczy - co miesiąc mam lepszy, ale okazuje się równie skuteczny jak poprzednie!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :)
Życzę wytrwałości w zmaganiach ze słownikiem. Swoją drogą mogę Cię przepytywać z przyswojonego materiału. Każdy ma swojego lenia, mój wygląda zdecydowanie groźniej:) i jest tak złośliwy, że mi nie pozwala odkładać rzeczy na swoje miejsce - to jest w zasadzie główna przyczyna mojego bałaganiarstwa.Ale zbytnio nie ubolewam:)
OdpowiedzUsuńHej, i jak ci poszło?
OdpowiedzUsuń:) Przyznam, że czasami też tak mam, ale, mam nadzieję, że jest coraz lepiej. Pozdrawiam, Mała Leńka :)