Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tym ćwiczeniem, byłam mocno... zdziwiona. Bo o tym, że umysł ma niesamowity wpływ na nasze samopoczucie i życie już wiedziałam. Ale że działa to również w drugą stronę... no, to już było nieco dziwne i jednocześnie mocno odkrywcze. A teraz dziwię się, że wtedy się zdziwiłam.
O co chodzi?
To, że wszystko zaczyna się w głowie, że pozytywne myślenie, że myśli kreują naszą rzeczywistość, bla bla bla... To wszystko wiemy. Natomiast mechanizm ten działa również w drugą stronę.
Usiądź na krześle.
Zgarb się.
Opuść ramiona.
Zmarszcz czoło.
Wbij wzrok w podłogę.
Spróbuj pomyśleć o czymś przyjemnym.
A teraz...
Wstań.
Wyprostuj plecy.
Unieś głowę.
Patrz przed siebie.
Podskocz.
Uśmiechnij się.
Pomyśl o czymś smutnym.
Trudno, prawda?
Trudno mieć dobre myśli, kiedy jesteśmy przygarbieni, skuleni, zamknięci.
I odwrotnie: trudno się smucić, kiedy nasze plecy są proste, głowa uniesiona, wargi rozciągnięte w uśmiechu.
Przypomniałam sobie o tym ćwiczeniu w poniedziałek, kiedy szłam na siłownię. Może to zabrzmi dziwnie, ale ja na siłowni odpoczywam. Totalny relaks, czas tylko dla mnie, skupiam się wtedy tylko na sobie, na poszczególnych mięśniach i ruchach, które wykonuję. To coś jak forma medytacji w ruchu. I chociaż męczę się, na drugi dzień mam zakwasy i bywa ciężko, to po prostu to lubię.
Odruch: po siłowni jestem szczęśliwa. I to jest radość płynąca z ciała - jeśli wiecie, co mam na myśli. Automatycznie prostuję plecy, wciągam brzuch, uśmiecham się zadowolona z siebie. I co prawda koników na tęczy jeszcze nie widzę, ale mam wrażenie, że wszystko przede mną.
Teraz przyszło mi na myśl jeszcze coś: W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH - haha! Moje "odkrycie" to prawda znana od lat... ale takie odkrycia robione na własny użytek też bardzo lubię :)
To jednorożec - nie konik! :D.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Nasza postawa ma wpływ na nastrój :). Często przed treningiem chce mi się płakać i najchętniej umarłabym tu i teraz, ale gdy się zmuszę do ćwiczeń, to po nich się śmieję i ożywam. Po prostu nie mam wyjścia. Aktywowałam ciało, uruchomił się duch :).
Przed ważnymi rozmowami postawa to klucz do sukcesu:)
OdpowiedzUsuńOstatnia część o siłowni - tak jak ja po treningu z kolegami :) a koleżanki się dziwią jak "mordobicie" (pieszczotliwie nazwane przez nie moje treningi samoobrony/boksu/czy tam innych sztuk walki, zależy, co trener zdecyduje) może mi sprawiać tyle radości. TADAM! Nawet kobieta może to pokochać tak, że obecnie nie wyobraża sobie życia bez tego ♥
OdpowiedzUsuńfajny wpis i ogólnie ciekawy blog - zapraszam do jego bezpłatnej promocji na mojej platformie (rejestracja zajmuję chwilę) - bo jest tego wart. Najciekawsze posty udostępniamy również na naszym profilu na facebooku.
OdpowiedzUsuń