Strony

poniedziałek, 24 listopada 2014

Czy to dobrze? Czy to źle? Kto to wie?

W sobotę spotkałam się z moją przyjaciółką Anią. Rozmawiamy, rozmawiamy i w którymś momencie Ania oznajmiła:
- A ja wyznaję filozofię starego Chińczyka!
- Filozofię starego Chińczyka? - zaciekawiłam się.
- Tak - odpowiedziała Ania i opowiedziała mi pouczającą historyjkę.




Pewnemu staremu Chińczykowi uciekł koń.
Ludzie lamentowali:
- Oj, biedny jesteś, uciekł ci koń, jak to źle!
- Czy to dobrze? Czy to źle? Kto to wie? - odpowiadał Chińczyk.

Minęło kilka dni, koń wrócił. Mało tego! Przyprowadził ze sobą drugiego konia.
Ludzie cieszyli się:
- Oj, szczęśliwy jesteś, masz teraz dwa konie, to dobrze!
- Czy to dobrze? Czy to źle? Kto to wie? -- odpowiadał Chińczyk.

Ten drugi koń okazał się zupełnie szalony. Próbę jego okiełznania podjął syn starego Chińczyka. Niestety, koń kopnął go tak, że złamał synowi nogę.
- Oj, biedny jesteś, twój syn ma złamaną nogę, jak to źle!
- Czy to dobrze? Czy to źle? Kto to wie? - odpowiadał Chińczyk.

Minęło kilka dni. Ze wsi starego Chińczyka zaczęto wcielać młodych chłopców do wojska. Mieli walczyć na wojnie, z której nikt nie wracał. Oczywiście syna starego Chińczyka zostawiono z ojcem: nie mógł walczyć ze złamaną nogą.
Ludzie mówili:
- Oj, szczęśliwy jesteś, twój syn został przy tobie, jak to dobrze!
- Czy to dobrze? Czy to źle? Kto to wie? - odpowiadał Chińczyk.

I tak dalej, historię tę można ciągnąć w nieskończoność, ale mniej więcej w tym momencie załapałam, jakie jest jej przesłanie.

A przesłanie jest proste i w swej prostocie genialne: Nie oceniajmy. Przyjmujmy. 

Niech każdy rozwinie to sobie po swojemu... a ja z całym przekonaniem przyjmuję filozofię starego Chińczyka z tej opowieści jako swoją własną.

Miłego tygodnia! :)

13 komentarzy:

  1. Znam tę historię i zresztą bardzo ją lubię, zresztą jest w niej dużo prawdy - w moim życiu często sie tak dzieję, że gdy wyrażam hurraoptyzm, to sprawy nie kończą się najlepiej i odwrotnie - gdy zamartwiam się, to okazuje się, ze nie potrzebnie. Dlatego zawsze sobie mówię, żeby za dużo nie przeżywać, a po prostu czekać na rozwój wypadków, najlepiej robiąc swoje :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mądra przypowieść. W ciągłym zyciu w pośpiechu takie opowieści potrafią człowieka przyhamować zwrócić ku temu, co na prawdę się w życiu liczy. Cieszę się, że opowiedziałaś nam tę historię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania wez i napisz ksiazke, co? Ja ja przeczytam, bardzo chetnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesująca przypowieść. Zapraszam na soją stronę: http://www.tarnowskirap.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa przypowieść, nigdy o niej nie słyszałam. Prosta, a jakie wielkie przesłanie. Sztuka nie oceniania, a przyjmowania zdaje się być prostą, ale niestety jest bardzo trudna. Wielu z nas nie potrafi nie oceniać, nawet wtedy, gdy coś nie dotyczy nas bezpośrednio.

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kij ma dwa końce! Taki ambitny wniosek!:):) i dodatkowo musimy pamiętać, że są sprawy, na które nie mamy wpływu, pozostaje pogodzić się pokornie i przestać tupać w ziemię!

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne w swojej prostocie, nic dodać nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mądra przypowieść, genialna w swej prostocie. Zapraszam do siebie: http://www.osblog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Filozofia starego Chińczyka jest od dziś także moją ;) Zapraszam na stronę: http://www.tamigrobelni.com.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy to dobrze? Czy to źle? Kto to wie? I ja biorę tę mądrą historię do siebie i zapamiętuje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. no i miało być więcej postów i częściej. i nie ma. a ja czekam kurde :)))

    OdpowiedzUsuń