Ja i sumo? Ty i sumo? A gdzie tam! Hmm, jednak gdy się lepiej nad tym zastanowić, pewne podobieństwa można znaleźć. Szczególnie dotyczy to osób, które o godzinie 15 chwalą się, że jeszcze nic nie jadły i wcale nie są głodne... tylko skąd ta oponka? Skąd te boczki? Ano z diety SUMO właśnie!
Jak się odżywia zawodnik sumo?
Mniej więcej tak:
Godzina 5:00 - trening na czczo.
Godzina 11:00 - posiłek 5000 kalorii, dostarczający 30% dziennej dawki kalorii
Godzina 13:00 - sen
Godzina 15:30 - kolejny trening
Godzina 18:00 - 20:30 - posiłek 15000 kalorii (tak!), czyli 70% dziennej dawki kalorii.
A teraz spójrz, tak może wyglądać Twój przykładowy dzień:
Godzina 5:00 - trening na czczo, czyli szykowanie się w biegu do pracy/na uczelnię/szykowanie śniadania dzieciom i odwożenie ich do szkoły. W każdym razie zaraz po przebudzeniu masz urwanie głowy, ale nic nie jesz.
Godzina 8:00 - wpadasz do pracy. Pijesz kawę, przegryzasz ciasteczko - posiłek ok. 100 kcal
Godzina 10:30 - robisz się głodna. Jesz to, co masz pod ręką: zupkę z proszku, drożdżówkę, cokolwiek - 200 - 300 kcal
Godzina 13:00 - byle wytrwać do 16! Znowu jesz cokolwiek: paluszki, kolejną zupkę, kolejną kawę lub ciastko - kolejne 200 - 300 kcal
Godzina 16 - w końcu! Lecisz do domu i rzucasz się na lodówkę, wszak cały dzień nic nie jadłaś. Jesz wszystko, co wpada Ci w ręce: obiad z wczoraj, bułkę z wędliną, jajecznicę, batona, ciacho do kawy - ile to kalorii? Trudno powiedzieć, ale DUUUŻO!
Godzina 19 - kolacja! Pierwszy ciepły posiłek w ciągu dnia. Cały dzień nie jadłaś, więc możesz jeść śmiało! Znowu: trudno powiedzieć, ile kalorii pochłaniasz, ale na pewno za dużo.
Widzicie analogię do zawodnika sumo? Niewiele kalorii rano, mnóstwo kalorii w drugiej połowie dnia.
Miałam taki moment w życiu, że właśnie tak się odżywiałam. Nieświadomie. Rano do pracy, w pracy siedzenie za biurkiem, wracałam do domu po 18... i dawaj! Dwudaniowy obiad z deserem plus kolacja koło 21. Na szczęście dość szybko się opamiętałam, zaczęłam ćwiczyć, założyłam bloga... a ciąg dalszy znacie :)
Moje drogie, w pułapkę SUMO można wpaść bardzo łatwo.
Rano zjadasz tekturkę chleba z cieniutką wędlinką, drugie śniadanie omijasz, na obiad tylko sałatka... a na kolację wiadro pierogów ze słoninką, bo umierasz z głodu! Znacie to? Ot, niejedna dieta miała taki koniec.
Dlatego co?
Nie zapominamy o śniadaniu!
Nie omijamy posiłków!
Ja po południu i wieczorem staram się jeść tylko warzywa i białko, węglowodany zostawiając sobie na wcześniejsze pory dnia.
Źródło zdjęcia: KLIK
Zauważyłam u siebie problem, o którym piszesz. Staram się walczyć z omijaniem posiłków, ale niestety wychodzi raz lepiej raz gorzej. Moją sprawdzoną metodą (jak jestem w domu) jest po prostu ustawianie budzików w telefonie na kolejne posiłki. Działa :)
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo dobry pomysł! :)
UsuńU mnie też zmiany zaczęły następować zaraz po założeniu bloga i całe szczęście, że jakoś się zmotywowałam bo niedługo faktycznie łatwiej byłoby mnie przeskoczyć niż obejść ;-)
OdpowiedzUsuńHaha, blog motywuje! :)
Usuń