Jakiś czas temu, moja mama opowiedziała mi anegdotkę o koleżance, z którą chodziła do liceum ekonomicznego. Otóż dziewczyna była bardzo inteligentną osobą, świetną, ciekawą świata uczennicą. Jej konikiem były nauki ścisłe, bardzo dobrze wypadała na wszystkich sprawdzianach, problem pojawiał się przy odpowiedziach ustnych.
Któregoś dnia została wyrwana do odpowiedzi. Momentalnie spurpurowiała i zaczęła się jąkać. Widząc co jest grane, nauczyciel postanowił rozładować atmosferę.
- Spokojnie, spokojnie, zacznijmy od czegoś prostego. Ile to jest: dwa razy dwa?
Dziewczynę wcięło.
- Yyy... cztery? - spytała płaczliwie.
Znacie to? Mnie w podobnych sytuacjach również zdarza się głupieć, jednak to zgłupienie objawia się niepohamowanym słowotokiem i wyrzucaniem słów z prędkością karabinu maszynowego. Efekt, dodając do tego moją lekką wadę wymowy, bywa porażający.
Jak sobie radzić z takimi sytuacjami? Jak się szybko uspokoić i nie dać wyprowadzić z równowagi?
Sama mam na to trzy sposoby:
1. Wdech, wydech
Wdech, wydech, wdech wydech, wdech, wydech... i nic innego nie istnieje.
Wydaje się banalne, ale wcale takie nie jest. Jeśli ktoś nie próbował, niech spróbuje usiąść, zamknąć oczy i przez minutę skupić się tylko na oddechu.
Ciężko! Ale kiedy już uda nam się opanować tę sztukę, wewnętrzny spokój jest na wyciągnięcie ręki.
W sztuce świadomego, wyciszającego oddychania ćwiczę się od dawna i według mnie nie ma lepszego sposobu na zebranie myśli/odcięcie się/odstresowanie/uspokojenie czy wreszcie... zaśnięcie :)
2. Odmień hrabię przez przypadki
Kiedy się stresujemy albo po prostu targają nami emocje, pracuje prawa półkula mózgu. Natomiast ta odpowiedzialna za logiczne myślenie, lewa, ma wolne. Aby się opanować, warto więc zająć się czymś, co zmusi ją do pracy, czyli np. odmienić sobie słowo "hrabia" przez przypadki albo wyrecytować tabliczkę mnożenia - bo to właśnie w lewej półkuli magazynujemy tę wiedzę.
Proste... a działa! :)
3. Pomyśl o tym... jutro.
Niczym Scarlett O'Hara.
Nie powiem, że ta metoda sprawdza się zawsze, gdyż istnieją problemy, z którymi najlepiej zmierzyć się od razu. Pozwala ona natomiast nieco zmienić nastawienie do drobnych rzeczy, które spotykają nas każdego dnia i psują humor.
Utknęłaś w korku? Zwiał Ci autobus? Ktoś rzucił niemiłą uwagę pod Twoim adresem?
Nie klnij pod nosem, nie zaciskaj pięści, nie wygrażaj całemu światu.
Keep calm... i pomyśl o tym jutro!
Tyle, że jutro prawdopodobnie będziesz miała ciekawsze zajęcia, niż złościć się na korek, w którym od dawna nie stoisz :)
Moim niezawodnym sposobem na wewnętrzne rozedrganie jest także... zabawa z moimi kiciami: Zuzią i Bubciem :)
Piszę o tym wszystkim, ponieważ trafiłam w swojej biblioteczce na ciekawą książkę, która mówi właśnie o tym, jak osiągnąć wewnętrzną równowagę.
Uwaga! Patrząc na okładkę, można odnieść wrażenie, że w środku znajdziemy uduchowione bzdury, które trudno zastosować w XXI wieku. Nic bardziej mylnego! Książka zawiera praktyczne wskazówki i konkretne propozycje, do wykorzystania przed egzaminem, rozmową rekrutacyjną itp.
Ja sobie książkę odświeżyłam, zaznaczyłam kilka pomysłów i w sytuacjach kryzysowych zamierzam testować.
Pełną recenzję książki znajdziecie na moim drugim blogu - KLIK.
A jakie są Wasze metody na szybkie odstresowanie się?
Hmm... metoda pomyśle o tym jutro jest chyba najlepsza. I faktycznie często ją stosuję, ale inaczej niż napisałaś, ja staram się zapominać o prohlemach poważnych, a z kolei małe, wredne sytuacje mnie dobijają i nie mogę przestać o nich myśleć;) ciekawe czemu tak jest...
OdpowiedzUsuńja jak się denerwuję to również gadam jak najęta... i najczęściej bez sensu:D
OdpowiedzUsuńpiękne kociaki :) tuliłabym je <3
OdpowiedzUsuńStresujące sytuacje trzeba sobie zrelatywizować. Myślę sobie, że życie jest zbyt kruche i krótkie, i zbyt wartościowe, żeby się głupotami przejmować. Nie warto ganiać za cieniami ani w imię cieni. Działa niezawodnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ja staram się nie stresować, gdyż uważam, że jest to po prostu bez sensu. Zaprzątamy sobie głowę jakimiś problemami, które tak naprawdę nie mają racji bytu. Wystarczy zmierzyć się z nimi od razu,a znikną. :)
OdpowiedzUsuńStres jest po to, żebyśmy odczuli, że trzeba coś zmienić i znaleźli siłę, żeby sobie z tym poradzić. To nie ja wymyśliłam... Wymyślił to twórca pojęcia "stres" Hans Selye. Polecam jego książki!
OdpowiedzUsuńStres sam w sobie nie jest zły, bo mnie np. mobilizuje. Gorzej, kiedy w kluczowym momencie nie potrafimy nad nim zapanować i gadamy trzy po trzy :)
UsuńMoj jest paleniem papierosow :( Ale stala sie adykcja i trzeba rzucic! Nie polecam tego sposobu!
OdpowiedzUsuńxoxo
Urszula
www.fashfab.blogspot.com
Obserwujemy?
oj z stresem to ja mam problem, ale jest trochę lepiej niż kiedyś :)
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły na walkę ze stresem. :)
OdpowiedzUsuńKotki wspaniałe, podobne do dwóch naszych czarnych "paskud", tylko o połowę chudsze. ;)
Chudy jest Bubu, ale Zuzia to niezła kluseczka:)
UsuńCześć. Od teraz będę na bieżąco z Twoimi postami.
OdpowiedzUsuńA na tym właśnie skończyłam. Czytałam wszystkie Twoje posty od najnowszego.
To nie był zmarnowany czas. Inspirujący, jeśli chcesz wiedzieć. :)
Pogody sprzyjającej spełnianiu marzeń Ci życzę. ;)
O jak miło - dziękuję! :)
Usuń