Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską - opinia o książce.

Wow, Ewa wydaje książkę - taka była moja reakcja, kiedy dowiedziałam się, że znana trenerka na chwilę zmieni się w pisarkę i będzie nas motywować nie tylko w czasie treningów, nie tylko na FB, ale też za pomocą słowa pisanego. Jako polonistka i pożeraczka książek - aż zatarłam rączki.

Pierwsze wrażenie? Mega pozytywne! 

Świetny pomysł: publikacja podzielona na 30 dni, z trzydziestoma jadłospisami i trzydziestoma planami treningowymi. Do tego ciekawostki o konkretnych produktach plus miejsce na zapiski.

Świetnie opisane ćwiczenia! Każde opatrzone jest zdjęciem Ewy, opisem pozycji wyjściowej, ruchu, uwagami, wskazaniem zaangażowanych mięśni (w końcu konkrety, a nie ogólne stwierdzenie: "pracuje całe ciało") oraz wskazówki, jak należy oddychać.

Program jest realny! Aby nawrócić się na aktywność fizyczną i zdrowe odżywianie, nie trzeba robić życiowej rewolucji, tylko trzymać się planu, wygospodarować trochę czasu i dzień wcześniej iść na zakupy.

Schody zaczęły się w momencie, kiedy usiadłam z książką i zaczęłam się w nią wczytywać. Będę okrutna, przytoczę to:

Motywacja z dnia ósmego

Ty też zasługujesz na szczęście! Walcz o swoje lepsze jutro. Jesteś wyjątkowa, dlatego bez względu na to, w jakiej sytuacji się znajdujesz, pozostań sobą.

Ile razy czytałyście podobne zdania? Po Ewie, która motywuje tysiące osób, spodziewałam się jednak czegoś więcej.

I tutaj dochodzę do kolejnej ważnej rzeczy. Myślę, że gdyby książka trafiała w moje ręce kilka lat temu, powiedzmy, kiedy byłam niezbyt rozgarniętą licealistką, prawdopodobnie uznałabym ją za objawienie. Już siebie widzę: O jaaa! Jestem wyjątkowa? Mogę wszystko? O jaaa!

Natomiast teraz od naprawdę długiego czasu pracuję nad sobą, dużo czytam o motywacji i samorozwoju - i takie hasełka mnie nie kręcą.

Idźmy dalej: przepisy.

Podobna sytuacja: z choinki się nie urwałam i na to, że banana można zmiksować z jogurtem naturalnym i jeszcze jakimś owocem wpadłabym sama. Naleśniki z chudym twarogiem też nie są mi obce, podobnie jak sałatki owocowe, omlety czy owsianka z owocami. 

Powtarzam: gdybym miała "naście" lat i nigdy wcześniej nie gotowała, to może znalazłabym tu coś ciekawego. Tymczasem tych naprawdę fajnych, ciekawych i oryginalnych fit - przepisów jest tu niewiele.

Co do samych ćwiczeń. Na pochwałę zasługuje to, że zostały świetnie opisane, podzielone na te wykonywane w trakcie rozgrzewki, ćwiczenia na macie, na stojąco i ćwiczenia na korpus. Co mnie ucieszyło, tych do wykonania na macie, a takie ostatnio z przyczyn oczywistych interesują mnie najbardziej, jest aż 36. 

Inna kwestia, że wszystkie na ogół są znane z treningów Ewy. Nie wiem. czy do końca dobrym pomysłem jest umieszczenie ich na końcu książki. Treningi ułożone przy konkretnym dniu to ich kompilacja: trzeba je więc sobie albo najpierw wcześniej spisać i zapamiętać co i jak... albo przerywać trening i kartkować książkę. Myślę, że bardziej funkcjonalne byłoby takie rozwiązanie, w którym konkretne ćwiczenia zostałyby umieszczone konkretnie przy danym dniu... ale może się czepiam :)

Dobre natomiast są opisy konkretnych produktów. Nie chcę robić z siebie alfy i omegi, ale znowu sporo z tych rzeczy wiedziałam - po prostu się tym interesuję. Jeśli jednak ktoś do tej pory nie zwracał uwagi na to, co je, to takie wskazówki faktycznie mogą mu bardzo pomóc.

Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską na pewno nie stanie się pozycją, do której będę często wracać i na pewno książka nie sprawiła, że poczułam się zmotywowana i skoczył mi poziom endorfin. Doceniam pomysł, doceniam to, że jest bardzo ładna wizualnie, natomiast wiele zastrzeżeń mam co do samej treści, która nie jest ani specjalnie odkrywcza, ani specjalnie motywująca. Nazwałabym ją wręcz chwilami miałką.

Kupić? Nie kupić? Nie wiem :)