Od dłuższego czasu fascynuje mnie wszystko, co związane jest z minimalizmem.
Zaczęło się od znakomitej książki Dominique Loreau Sztuka prostoty, o której pisałam TUTAJ, prawie dokładnie rok temu. Do książki powróciłam, zaczytuję się w "minimalistycznych" blogach i mam ogromną ochotę chociaż część z założeń filozofii minimalistycznej wprowadzić do własnego życia.
A że jutro początek tygodnia i początek nowego miesiąca, postanowiłam, że właśnie od jutra zacznę.
Absolutnie nie czuję się gotowa, aby opróżnić szafy, zadowolić się jednym kremem czy jedną parą butów. Chcę natomiast ograniczyć konsumpcję, dlatego ogłaszam
PAŹDZIERNIK MIESIĄCEM BEZ ZAKUPÓW
W październiku nie kupię ani jednej książki - może dzięki temu uda mi się przeczytać chociaż część z tych, które stoją na półce.
W październiku nie kupię ani jednego kosmetyku (wyjątkiem jest szampon i odżywka, po które pójdę jutro, ale zaplanowałam to i naprawdę potrzebuję tych rzeczy).
W październiku rezygnuję z zakupów ubraniowych. Bo wszystko mam. Choćby nawet nastały arktyczne mrozy, mam czapki, szaliki, swetry, kurtki, płaszcze. Rzekłabym nawet, że mam w nadmiarze. Poza tym: żadnych korali, broszek, kolczyków.
W październiku rezygnuję z zakupów przez Internet. Żadnego polowania na okazje!
W październiku kupię tylko Zwierciadło, Twój Styl, archiwalny numer Sensu i Mojego Gotowania w tanim czytaniu. Bo gazet też kupuję za dużo.
W październiku nie jem na mieście - no, chyba że ktoś mnie zaprosi i za mnie zapłaci :P
Jako iż jestem zwolenniczką metody małych kroków, na razie tyle, ale już mam pomysł na to, jakie "minimalistyczne" wyzwanie podejmę w listopadzie.
Trzymajcie kciuki! :)
Powodzenia, ja też cenię minimalizm:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńMiesiąc bez zakupów. O.O Ubraniowych. O.O Coś strasznego.
OdpowiedzUsuńSama też uwielbiam minimalizm, ale mój wygląda trochę inaczej - nie ograniczam siebie w potrzebach, tylko gruntownie selekcjonuję.
A ja właśnie mam zamiar nieco się okiełznać.
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na półkę z książkami - mam stosy, dosłownie stosy książek, które kiedyś kupiłam, przejrzałam i odłożyłam.
Mam mnóstwo ubrań, ale i tak przeważnie chodzę w tym samym, więc cała reszta na dobrą sprawę nie jest mi potrzebna.
Mam pięć balsamów na cellulit, drugie tyle nawilżających, nie chcę myśleć ile żeli pod prysznic - więc nie potrzebuję nowych. Kolorówka - to samo.
O nie, a październiku nie kupuję, postanowione! :)
Wlaczę razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńŁoł, to faktycznie Ci się przyda. A w listopadzie zrobisz czystkę? Chociaż w sumie im szybciej tym lepiej, zostaw sobie po jednym kremie a resztę komuś oddaj. Mamie, siostrze, przyjaciółce.
OdpowiedzUsuńW październiku postanowiłam nie kupować, zużyć i pokończyć co się da. Rozdawać na razie nie będę, spróbuję zużyć zapasy sama - i prawdopodobnie przedłużę niekupowania jeszcze na listopad...
UsuńNatomiast w listopadzie chciałabym pozbyć się przynajmniej części rzeczy, które zalegają mi w szafach... i o których istnieniu nawet nie mam pojęcia, bo z nich nie korzystam. Czystka totalna to może nie będzie... ale i tak muszę do niej dojrzeć :)
Dorastam też do tego, żeby oddać część książek, które przeczytałam raz i więcej pewnie do nich nie wrócę - a mam takich mnóstwo :)
W minimalizmie najpiękniejsze jest to, ze zyskujesz przestrzeń do życia! Gratuluję decyzji!
OdpowiedzUsuńWłaśnie to chciałabym osiągnąć :) Bardzo też podoba mi się hasło, że przedmioty mają służyć mi, a nie ja im, nieustannie przestawiając je z miejsca na miejsce, gubiąc się wśród nich i zabiegając o nowe :) Obym w tym wytrwała! :)
UsuńFajna opcja. Tez czesto o takiej mysle (tym bardziej przy moich czestych przeprowadzkach), ale to jest takie trudne. Co prawda nie mam problemu z oddawaniem rzeczy ktorych nie uzywam (w uk jest ten plus, ze sa charity shopy i mozesz oddac w nich pol domu) jednak ciagle jakims cudem te rzeczy sie mnaza. Z gazet, ani ksiazek nie moglabym zrezygnowac o ile i tak jestem na dobrej drodze, bo ksiazki przewaznie kupuje uzywane zagrosze. Zreszta co Ci tu bede pisac.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i czekam na relacje z tygodnia bez kupowania ;)
Powodzenia! Sama powstrzymuję się od zakupów - przede wszystkim książkowych. Doskonale wiem, jak to jest, gdy półki się uginają, a czas na czytanie i pisanie się kurczy.
OdpowiedzUsuńOtóż właśnie... Mogłabym nie kupować książek przez następny rok, a nie tylko miesiąc, a i tak pewnie miałabym co czytać :)
Usuńto bedzie trudne caly miesiac bez zakupow :O:D:D
OdpowiedzUsuńMinęły 4 dni i jest w porządku - zostało 27 :) Zobaczymy, co powiem po tym czasie :)
UsuńObawiam się, że będziesz jadła na mieście ]:->
OdpowiedzUsuńSesesesesese!
Się o to zadba ^^'
Anonimie, doczytałeś/aś, co dopisałam po myślniku w tym punkcie? :>
UsuńOwszem i właśnie na to się powołuję Aniu :)
UsuńPo książce "Sztuka prostoty" zmieniłam swoje nastawienie do życia, oczywiście małymi kroczkami - nie od razu ;-) dziś kupuje znacznie mniej i otaczam się mniejszą ilością przedmiotów i wierze że Tobie się uda :-) trzymam kciuki i dołączam do grona obserwatorów
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pollyanna
Uda się - coraz bardziej się wkręcam w takie myślenie :) Mniej znaczy więcej, lepiej, bardziej :)
Usuńświetny pomysł. Też muszę takie małe kroki wprowadzić w życie :) postaram się to opisywać na blogu :) czytając, że ktoś też się stara, wiemy, że nie jesteśmy sami i jest nam łatwiej :)
OdpowiedzUsuńZdecydowania, dlatego czytam tak wiele różnych blogów :)
Usuńpomysl swietny...czesto najprostrze rozwiazania sa tymi najmadrzejszymi.
OdpowiedzUsuńOstatnio tez sie zastanawiałem nad swoim konsumpcjonizmem i dochodzę do podobnych wniosków !! Nie kupuje ... Dla mnie to listopad będzie miesiąc bez zakupów !!(: w szafie się ciuchy nie mieszczą, książek nie nadążają czytać - wolę wydać kasę na podróże i koncerty !!;)
OdpowiedzUsuńJa wytrwałam, w listopadzie kontynuacja :)
Usuń