Strony

środa, 9 kwietnia 2014

Skąd wiesz, że nie lubisz? A przy okazji zalety nordic walking :)

- Słuchaj, a może pójdziemy razem na kijki? - namawiam koleżankę, która nigdy nie ćwiczyła, bo figurę ma świetną i twierdzi, że nie musi. - Nie zmęczymy się, a dotlenimy i będzie można spokojnie pogadać - dodaję zachęcająco.
- NA KIJKI? JA? ZGŁUPIAŁAŚ?
- Zgłupiałam? Czemu?
- Kijki są do d...! Nic nie dają. To tak samo, jakbyś tylko chodziła, ale wszyscy się na ciebie patrzą, bo to dziwnie wygląda, jak młoda laska chodzi z kijkami. Jak jakaś stara baba. Kijki są dla emerytów. I dla grubasów. I są nudne. I w ogóle to wyrzucenie kasy w błoto.
- A próbowałaś kiedyś? - pytam i znam odpowiedź.
- No co ty? Pewnie, że nie!
Wiedziałam! :)


A ja tam kijki uwielbiam! Miłością od pierwszego chodzenia zapałałam do nich rok temu, w połowie rehabilitacji, kiedy to większość sportów była poza moim zasięgiem. 

I wcale nie chodzi mi o to, że podczas uprawiania nordic walking można spalić o 46% kalorii więcej niż podczas chodzenia bez kijków lub w trakcie wolnego biegu. Ani też nie o to, że chód z kijkami angażuje do pracy 90% mięśni, uwalnia od bólu pleców, ramion i karku oraz zmniejsza obciążenia stawów - co dla mnie rok temu było mega ważną sprawą. 

Kijki są super bo... 

...lubi je moja mama i to jest chyba jedyna dyscyplina, której wspólne uprawienia daje radość i jej, i mi.

... to sport towarzyski! Nie znam drugiej aktywności fizycznej, przy której tak fajnie się rozmawia. 

... wracam do domu upocona i zdrowo zmęczona... a nawet nie wiem, kiedy to się stało. Ot, fenomen! :)

... bo wszyscy kijkarze, to jedna rodzina :) Moment, kiedy pomacha ci starsza pani, idąca po drugiej stronie ulicy - bezcenny! :)

Nie o kijkach jednak miało być, lecz o tym, dlaczego upieramy się, że czegoś nie lubimy, skoro nie daliśmy temu czemuś szansy.

I znowu posłużę się przykładem, którym posługuję się baaaardzo często.
Przez lata upierałam się, że nie, nie będę ćwiczyć, nie lubię, nie umiem, nie mam predyspozycji ani chęci, koniec, kropka, nie ma dyskusji.

A tymczasem... JEST DOKŁADNIE ODWROTNIE. Skąd wiedziałam, że nie lubię? Bo nie lubiłam lekcji w-fu? Tylko że to, co robiłam na w-fie nie ma nic wspólnego z tym, co teraz robię.

Kolejnym przykładem, który zawsze mnie śmieszy jest zdanie: Nigdy w życiu tego nie spróbuję, bo to nie dla mnie. Skąd wiesz, skoro... nie spróbowałaś?

Jeszcze w liceum ubzdurałam sobie, że nie lubię pewnej dziewczyny. I nie lubiłam jej... dopóki nie poszłyśmy razem na kawę.

Również z czasów liceum pochodziło jedno z moich modowych, niezbitych przekonań: sukienki i spódnice nie są dla mnie. Myślałam tak, dopóki nie zaczęłam w nich chodzić. 

Aktualnie rozprawiam się z przekonaniem, że nie lubię biegać. Jeśli po 4 tygodniach okaże się, że faktycznie lubię... odpuszczę. Póki co, mam nadzieję, że jednak będzie z tego dłuższy związek.

Stwierdzam też, że często nie lubię/to nie dla mnie służy... zakryciu własnego lenistwa. Ja np. nie lubię pływać... chociaż tak naprawdę bardziej chodzi o to, że nie chce mi się ruszyć tyłka na drugi koniec miasta i wskoczyć do wody. Więc, tak, tak, pływanie to nie moja bajka (jeszcze!).

Dziewczyny!

Dajmy sobie szansę!
Jeśli ktoś nas do czegoś namawia - nie mówmy od razu "nie!".
Idźmy, zróbmy, doświadczmy nowego. 
Spodoba się - super.!
Nie - też fajnie, bo przynajmniej na 100% będziemy mogły stwierdzić, że coś jest nie dla nas.
Nie bądźmy, jak moja koleżanka która nie lubi... bo nie! (Sylwia, pozdrawiam! :))

PS Czego nie lubicie, bo.... nie i koniec!? :)

PS2 Na kijkach można też skakać! Wtedy nazywa się to NORDIC JUMPING! :)



13 komentarzy:

  1. Ja to tak bardzo nie lubię biegać, że chyba nie pamiętam jak to się robi;)
    Chyba najwyższy czas się z tym rozprawić:)
    Z ćwiczeniami to mam podobne doświadczenia do Ciebie, bo w-fu nigdy nie lubiłam=nie lubię ćwiczyć, ale jakiś czas temu okazało się, że jednak chyba lubię, więc jest szansa, że i do biegania się przekonam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://o-czym-mysli-anorektyczka.blogspot.com/
    mnie życie fit zgubiło, zapraszam na może niezbyt ciekawą relację z mojego życia

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham kijki, chodzę od kilku lat i widzę, że teraz się zmienia odbiór, bo jeszcze dwa lata temu z automatu mnie wyśmiewano

    OdpowiedzUsuń
  4. też lubię "kijki", ale zauważam,że w Polsce wiele osób kompletnie ignoruje technikę! a to karygodny błąd ! w dodatku takie chodzenie bez techniki może tylko spowodować same szkody, a nie pomóc :( niestety na zdjęciu, które dołączyłaś też nie widzę poprawnego chodzenia - uważaj,żeby nic się nie stało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhm. Polecają starszym osobom a dziadki chodzić z tym nie potrafią. .

      Usuń
    2. nie tylko starsze osoby .... niestety :(

      Usuń
  5. Z kijami to ja tylko po górach chodzę i tam chwalę je sobie baaardzo, choć to zupełnie inne kijowanie niż takie sportowe.
    Po raz kolejny dziękuję za krzepiące słowa, szczególnie krzepiące, że ja teraz próbuję czegoś nowego i sportowego. Nie ukrywam, że to, co piszesz na blogu było jednym z czynników, które mnie do tego zmotywowały :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie próbowałam, ponieważ wolę bieganie lub jazdję na rowerze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobnie z budowanie nowej grupy znajomych jest na zajęciach fitness :) Widzimy się kilka razy w tygodniu, często pytamy się wzajemnie, wpadamy na siebie, ćwiczymy obok siebie, a potem wreszcie gadamy razem, spędzamy wspólnie czas, wszystkie rozmawiamy, wspieramy się wzajemnie i motywujemy, cieszymy się oraz śmiejemy :D Bezcenne.

    Pozdrawiam ciepło!
    Fitblog Positive Attitude Towards Life

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeszcze parę miesięcy temu mówiłam, że nie lubię ćwiczyć :))

    OdpowiedzUsuń
  9. To jak z moim wyzwaniem 100dni bez.spodni, pierdyliard komentarzy -nie sprobuje, bo wole spodnie:p a ja sie pytam:skd wiesz kobieto,skoro ostatniaz.mialas.kiecke na weselu pol roku temu?:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Bieganie staje się prawdziwą frajdą, kiedy już masz taką kondycje, że nie myślisz o bieganiu, ale możesz ten czas poświęcić na kontemplacje wszelakiej maści:D. Inną sprawą są interwały i trening HIIT, który super ekstra buduje twoją wole walki, szczególnie w zwykłym życiu! (szybki trening bo do 20 min, w tym odchodzi z 10 na rozgrzewke, także serio krótki trening właściwy), gdzie podnosisz sobie ciągle poprzeczke. Tutaj rzeczywiście męczysz się za każdym razem, ale wspaniale to robi na psychike :). Nie wspomne o biegach grupowych gdzie doświadcza się tak niesamowitej energii od ludzi, nie da się tego opisać, mega power :). Próbuj!

    OdpowiedzUsuń
  11. Za rękę przyprowadziła mnie Agnes J. i cholernie się z tego cieszę :D Zaczęłam się zastanawiać nad kijkami i nie dość, że mnie przekonałaś to jeszcze rozbawiłaś <3

    OdpowiedzUsuń