Okej, okej... ja wiem. Dla niektórych niejedzenie słodyczy jest czymś oczywistym i nie mają z tym żadnego problemu. Ja, niestety, miałam.
Jak to u mnie ze słodyczami było...
Otóż było za dużo. Nie robiłabym tragedii z jednego cukierka czy paska czekolady do kawy. W końcu wszystko jest dla ludzi.
U mnie jednak słodycze były nałogiem. Mogłam nie zjeść obiadu, ale kawał ciasta z bitą śmietaną to już pokusa nie do odparcia. Tabliczka czekolady zjedzona w pięć minut? Żaden problem! Pączek z malinami do kawy? Pycha! Żelki? Żelki to nie słodycze, żelki to... żelki. I tak codziennie!
Śmiałam się, że aby wyjść z tego nałogu potrzebuję psychoterapii. No i czekałam na decyzję rządu, która zakazywałaby sprzedaży słodyczy w sklepach - wtedy miałabym szansę przestać :)
Okazało się jednak, że tak drastyczne środki nie były potrzebne.
Kończę z tym! Dzisiaj! Definitywnie!
Tak postanowiłam dokładnie miesiąc temu.
Bez żadnych sentymentów zrobiłam listę rzeczy, których nie jem.
Czyli: czekolada, ciastka, cukierki.
Dalej: żelki (!), wszelkie produkty, w których jest cukier (czyli np. ketchup) lub syrop glukozowo - fruktozowy.
Zdrowe słodycze, czyli np.ciastka owsiane również odpadły.
Herbaty i kawy nie słodziłam już wcześniej, więc miałam łatwiej.
W upały lubiłam rozcieńczyć sok owocowy wodą - z tego również zrezygnowałam.
Dodatkowo: żadnych chipsów, paluszków, krakersów itd. To co prawda nie są słodycze, ale bądźmy konsekwentni.
Co zatem było dozwolone?
Poszłam w zaparte: przez pierwsze dwa tygodnie nic :)
Potem zaczęłam do owsianki dodawać owoce i syrop z agawy, a do jogurtu naturalnego łyżeczkę miodu.
Złamałam się dwa razy.
Pierwszy, kiedy po jakiś trzech tygodniach poczułam, że jeśli czegoś nie upiekę, to zwariuję. Padło na muffinki - bez cukru, ale za to z polewą z gorzkiej czekolady (przepis poniżej)
Drugi raz małpiego rozumu dostałam na widok karpatki - ale dwa malutkie kawałeczki to jeszcze nie zbrodnia :)
Ok, był jeszcze trzeci raz, kiedy siłą przyzwyczajenia zrobiłam gryza chałwy. I co? A fuuuj! Za słodka! :)
Co dalej?
Oczywiście trwam w swoim postanowieniu, jednak w nieco mniej rygorystycznej formie.
Zdrowe słodycze - ok, jeśli muszę, ale tylko takie, które same zrobię. Żadnych słodkich zakupów w sklepie/cukierni! Przez miesiąc się tego trzymałam i nie zamierzam nic zmieniać.
Miód - łyżeczka do herbaty, jak najbardziej.
Owoce - tak!
Podsumowując mój sukces: wcale nie było tak trudno!
Po prostu: nie kupuję, nie jem, nie patrzę w ich stronę, jestem ponad to. Nie, to nie pyszny pączek, tylko kupa białej mąki i tłuszczu? Kto by to jadł?
Jednak najlepszą metodą okazało się... niemyślenie o tym, że nie jem słodyczy. Skupiłam na tym, żeby jeść 5 posiłków dziennie co trzy godziny... i to dopiero było wyzwanie, żeby wszystko ładnie rozplanować i nie podjadać!
No i dwa tygodnie dołączyła do mnie moja mama - dodatkowa motywacja.
Po miesiącu czuję się odporna na takie pokusy jak czekolada, białe Michałki czy żelki - zupełnie mnie w tę stronę nie ciągnie. Zamierzam natomiast wyspecjalizować się w zdrowych słodkościach, gdyż ja po prostu kocham piec!
Aha! Można mi pogratulować :)
Przepis na bananowe muffinki z sosem jogurtowo - czekoladowym
Składniki:
25 dag mąki pełnoziarnistej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
2 jajka
10 dag jogurtu naturalnego
25 dag zmiksowanych bananów
10 dag roztopionego masła
Sos:
tabliczka gorzkiej czekolady o wysokiej zawartości kakao
mały kubeczek jogurtu naturalnego
1 łyżeczka cynamonu
Składniki suche i mokre mieszamy w dwóch oddzielnych miskach, następnie suche dodajemy do mokrych. Masę przekładamy do foremek do pieczenia muffinek, pieczemy ok. 25 minut w temperaturze 180 stopni.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, powoli dodajemy jogurt i cynamon. Polewamy przestudzone muffinki - i już! :)
genialnie! :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę! zmotywowałaś mnie i zaczynam od dzisiaj swoją walkę!
Zapewniam, że można! Jestem żywym przykładem :)
UsuńPrzed ciążą słodycze mogły dla mnie nie istnieć!Pod koniec ciąży tabliczka czekolady obowiązkowo!I tak zostało do dzisiaj!Raz udało mi się nie zjeść słodyczy przez...4 dni hehe:)Ale teraz siedzę przy kawie z batonem i zaraz idę go odnieść....Zobaczymy czy się uda??
UsuńJa znowu jestem na etapie "od czasu do czasu", czyli dwa razy w tygodniu w niewielkiej ilości - i tego staram się trzymać :)
UsuńSkarletko, ja też potrafię czekoladę w pięć minut itd.... od lat mam sinusoidę - trochę jem, trochę nie jem, rekord: niejedzenie słodyczy przez 9 miesięcy. I rozumiem, że bez słodyczy jestem mniej nerwowa, mam dużo lepszą cerę, figurę itd. Ale nałóg to nałóg, więc beware! :-)
Usuńnie ma to jak na głodnego zjeść całą tabliczkę czekolady... po co unikać tego, co kochamy? wolę biegać i jeść słodycze, bilans wychodzi na zero
UsuńGratuluję :) Ja 2 lata temu byłam na diecie dukana i przez pół roku nic nie ruszyłam (żadnych słodyczy, fast foodów) w ogóle mnie nie ciągnęło :) A ogólnie jestem uzależniona jak najbardziej :D Chociaż teraz jestem znów na diecie i jakoś się trzymam!
OdpowiedzUsuńWłaśnie z faktu, że mnie do słodyczy nie ciągnie, cieszę się najbardziej :) Fast foody ograniczam, wyjątek robię dla pizzy, którą po prostu uwielbiam i dopóki jem ją raz na dwa tygodnie nie zamierzam robić z tego problemu. Za to wszystkim innym świństwom także powiedziałam papa.
UsuńPół roku... mam nadzieję, że za pięć miesięcy będę mogła się pochwalić takim wynikiem.
Powodzenia na diecie! :)
Podziwiam! Ja nie mogę funkcjonować bez słodyczy, nie są może moim nałogiem, ale od czasu do czasu mam ochotę na coś słodkiego. Nie wyobrażam sobie też picia herbaty bez cukru, jak miałabym jej nie słodzić to pewnie wolałabym wcale nie pić.
OdpowiedzUsuńKluczowy jest tu zwrot "Od czasu do czasu". Gdybym jadła słodycze "od czasu do czasu" nie robiłabym problemu. Ale był moment na wakacjach, kiedy przez godzinę potrafiłam zjeść gofra z bitą śmietaną, poprawić tabliczką czekolady, poczęstować się garścią ciastek i iść do sklepu po żelki :)
UsuńGratuluję, bo jak dla mnie to nie do wykonania (póki co). Choć postanowię sobie od dziś nie jeść słodyczy, to i tak na drugi dzień coś przekąszę dla świętego spokoju. Te słodycze tak mi siedzą w głowie, że myślę o nich non stop i muszę coś zjeść. A przecież jak zjadłam już batona, to dzień uznaję za zawalony - bo pojawiły się słodycze. Jeśli zawalony, to czemu nie zjeść jeszcze trochę, skoro mam ochotę? I takie to już błędne koło. :-(
OdpowiedzUsuńMam identycznie...! Ale sprobuje, ten post jest swietny, daje do myslenia! Gratuluje wlascicielce. I mam nadzieje, ze Tobie tez sie uda. Pozdrawiam
UsuńGratulacje! Ja właśnie zaczynam swój słodki odwyk - znowu :)
OdpowiedzUsuńTe muffinki wyglądają tak bajecznie, że gdyby nie to, że jestem chora i grzeję się pod kocem, już leciałabym do sklepu po banany :D
zmotywowałaś mnie! od dzisiaj przestaje jesć słodycze ( +zalecenie dermatologa od wczoraj) !
OdpowiedzUsuńGRATULACJE <3
Ja bym nie wytrzymała. Dla mnie każde "już nigdy" i "na zawsze" nigdy nie zadziałały, dlatego od jakiegoś czasu dyspensę w postaci jednego dnia w tygodniu kiedy mogę jeść co chcę. Wtedy pozostałe dni łatwiej znieść ;) Inna sprawa, że choć uwielbiam słodycze to raczej w niewielkich ilościach i nigdy w życiu nie zdarzyło mi się zjeść jednorazowo całej tabliczki czekolady, więc nawet w taki dzień zjem wafelka do kawy albo kawałek ciasta.
OdpowiedzUsuńAle podziwiam :)
Jaki cudowny przepis!!! :-)
OdpowiedzUsuńTeż nie jem słodyczy sklepowych i tych z piekarni od ponad pół roku:-) zamieniam je na własne bezcukrowe wypieki, na owoce, koktajle, suszone owoce, orzechy. Jestem bardzo szczęśliwa bez nich :-)
A więc... Gratuluję!!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie że tak dobrze Ci idzie z tym:) Gratuluję i trzymam kciuki oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńto jest jak z ćwiczeniami, wszystko zaczyna się w głowie :)
OdpowiedzUsuńSos jogurtowo czekoladowy!? wooow :D
OdpowiedzUsuńMMm muffinki wyglądają pysznie, i gratuluje że tak się trzymasz, ja w sumie bez słodyczy też mogę życ do czasu... okresu i kilku dni przed nim. wtedy jak nie zjem czegoś słodkiego to każdy kto ze mną zyje ma przechalapane.
OdpowiedzUsuńPróbowałam wiele razy ale definitywnie zerwać ze słodyczami ciągle nie potrafię. A może nie chcę? Wybrałam tzw. mniejsze zło: nie jem ich po 16stej i wybieram raczej proste czekolady czy domowe ciasta. Słodycze baaardzo mi smakują i będę je jadła z dużym umiarem mam nadzieję:-)
OdpowiedzUsuńBrawo i dzięki za przepis. Życzę wytrwałości, bo słodycze to niestety kusiciele.
OdpowiedzUsuńGratuluję miesiąca :) Ze słodyczami jest ciężko, życzę wytrwałości ! W kryzysowych momentach pomagają mi suszone owoce i orzechy, szczególnie nerkowca :D
OdpowiedzUsuńw takim razie gratuluję :) ja też nie jem, aby jeść. jem kiedy na prawdę jest okazja i najdzie mnie ochota i wcale nie mam wtedy wyrzutów sumienia, bo nie będę sobie odmawiać przyjemności - tak dla mnie jest to swojego rodzaju przyjemność. a muffinki wyglądają super, ja niedawno wyjęłam z piekarnika swoje - z borówkami :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Zazdroszczę bardzo! Też muszę zacząć jeść 5 pełnowartościowych posiłków i może wtedy obędzie się bez podjadania. Też muszę być wytrwała w swoich postanowieniach. Niestety u mnie bywa to tak: postanowię sobie, że nie jem. Przez jakiś czas jest okej, ale nadchodzi mój rozum i mówi: "nie palę, nie piję, więc coś od życia mi się należy", "jeden cukierek nikomu nie zaszkodzi", to jest jakaś masakra! Muszę się od tego uwolnić. ;)
OdpowiedzUsuńTobie jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam! :)
Gratulacje! U mnie błoby naprawdę ciężko!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga, gdzie zaczynam nowy projekt :)
http://new365days.blogspot.com/
Ja cały czas walczę, żeby nie jeść słodyczy. Nie powiem jest ciężko, ale można wytrzymać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
lifeisyourcreation88.blogspot.pl
I jak Ci idzie utrzymywanie się w postanowieniu? :D
OdpowiedzUsuńZ małymi potknięciami, ale całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńDalej trzymasz sie bez slodyczy ??
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa czy wytrzymujesz. Jestem przekonana że u mnie rozwinął się po prostu nałóg jak każdy inny. Nie jem już słodyczy ale też unikam ich całkowicie ( kawy nie słodziłam nigdy podobnie herbatę piłam gorzką , słodziłam tylko do cytryny ) i boję się że jak zjem kawałek czekolady np. czy cukierka to już się nie opanuję. Zatem nie jadam wcale :-)
OdpowiedzUsuńOficjalny komunikat z dnia 20 maja: słodycze jem, ale:
Usuńa) bardzo rzadko te ze sklepu
b) jak ognia unikam czekolady
c) lody jedzone dwa-trzy w tygodniu to nie zbrodnia :)
Nie pozostaje nic innego jak tylko pogratulować sukcesu! To jest naprawdę wielki sukces, bo z miłością do słodyczy znam się doskonale! U mnie, w tej kwestii, największy problem polega na... mężu (!), który bez skrupułów kupuje tony tych słodkich "śmieci", trzymając je w szafce w kuchni. Niejednokrotnie próbowałam zupełnie przestać i udawało się na jakiś czas... gdyby tego nie było na stanie domu, gdybym nie musiała na to patrzeć, widzieć jak inni się zajadają, patrzeć na dzieciaki obsypywane przez dziadków słodkościami to byłoby o NIEBO łatwiej, a tak zaliczam w kółko, wzloty i upadki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeszcze raz gratuluję :)
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńJa też potrafię zjeść tabliczkę w 5 minut, jednak ostatnio ograniczam słodycze, natomiast nie planuję ich całkiem wyeliminować. Podchodzę to tego tak, że jeśli mam ochotę to nie będę się psychicznie męczyć bo wtedy jest coraz gorzej i nie mogę się skupić na niczym innym. Niby wiem, że zdrowiej byłoby tego nie jeść, ale po prostu nie czuję aż takiej potrzeby
bez przesady, po co ze słodyczy rezygnować? no po co? ja jak mam ochote to jem, szkoda zycia na zmaganie się z czymś, myślenie i robienie z tego problemów.
OdpowiedzUsuńJa Ciebie podziwiam, swoją drogą nie dała bym rady sama tego zrobić, w sumie nawet nie mam takiej możliwości ponieważ po prostu w pracy jestem zobligowana do kontroli jakościowej produktów.
OdpowiedzUsuńJa się staram unikać słodyczy jak ognia. Miałam z tym okropne problemy. Szczególnie podjadanie nocą. Pomógł mi biorezonans. Akurat moja koleżanka w tamtym czasie mocno walczyła z wagą i poleciła mi to miejsce http://terapia-odchudzanie-gliwice.pl/ Skutecznie spadł mi apetyt na słodkości po terapii.
OdpowiedzUsuńpomysł trochę trudny w realizacji, a to dlatego, że mimo wszystko wymaga samozaparcia, ja kiedyś miałam fizia na punkcie bezów, inne słodycze mogły dla mnie nie istnieć, jadłam jedną - dwie bezy dziennie, już po parunastu dniach odbiło się na wadze i to dość drastycznie, uwolniłam sie kupując kilogram bezików (spora reklamówka, prawie nic nie ważyły), zmusiłam się do zjedzenia ich w ciągu kilku dni, jadłam nawet jak już mi totalnie zbrzydły, od tamtej pory bezy dla mnie nie istnieją :-) polecam sposób wszystkim uzależnionym od jednego typu słodyczy :-)
OdpowiedzUsuńJa od tygodnia nie jem słodyczy, chipsów, przekąsek słonych, nie piję napojów gazowanych, napojów zwykłych, nie słodzę herbaty. Zobaczymy jak to dalej będzie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie akurat ze słodyczami nie ma dużego problemu, bo jakoś tak się od nich odzwyczaiłam, że teraz wszystko wydaje mi się strasznie mdłe. Ostatnio u babci zjadłam z grzeczności kawałek tortu i było mi po nim tak niedobrze, że powiedziałam sobie nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńJednak słone przekąski to co innego. Chipsy, paluszki, słone orzeszki - walczę z nimi prawie codziennie :-/
Ja również chciałam pogratulować wytrwałości, niestety jestem uzależniona od słodyczy, ale od kilku miesięcy staram się ich unikać i przyznam, że nigdy nie miałam talentu do pieczenia, dlatego zaczęłam korzystać z różnych blogów polecających zdrowsze przepisy na zrobienie czegoś "słodkiego". Mam jeszcze o tyle gorzej, że nie mogę jeść cukru, produktów pochodzenia krowiego, czyli wszelkie jogurty, mleko itp. odpadają i do tego powinnam unikać produktów z mąki pszennej. Bardzo chciałam podziękować za twoje przepisy i historie opisywane na blogu, bo są dla mnie nadzieją, że jednak nie jestem sama w kreowaniu nowej zdrowej diety we własnym życiu...najfajniejsze jest to, że bez słodyczy naprawdę da się żyć, no i jakoś lepiej się czuję ;) teraz bywa tak, jak u ciebie z chałwą, że czasem, kiedy zjem coś słodkiego, wydaje mi się za słodkie....więc jestem, myślę na dobrej drodze ;) właśnie dolatuje do mnie zapach mojego orkiszowego chlebka, więc znikam zerknąć, czy już się upiekł. Pozdrawiam i z niecierpliwością obserwuję wszelkie nowości na blogu ;)
OdpowiedzUsuńkasia_N
Jak większość nie potrafię sobie poradzić z apetytem na słodycze. Codziennie rano wstaję z postanowieniem dzisiaj nie zjem nic słodkiego, a kończy się bardzo różnie, bardzo często tak jak dzisiaj. Wracając z pracy wchodzę do sklepu po zakupy na obiad a wychodzę z dwoma czekoladami i zanim dojadę do domu w torebce pozostają tylko papierki. Nie mogę poradzić sobie z pokusą jedzenia słodyczy. Już nie wiem co mam robić.Całe szczęście że mam psa który mobilizuje mnie do ruchu bo nie wiem jak bym wyglądała przy objadaniu sie słodyczami. Błagam podzielcie się radami jak opanować apetyt na słodycze.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam słodycze ale przez dietę staram się ograniczać. Ciężko jest, ale jak mam ochotę na batonika to jem jakiegoś owoca i jest OK :)
OdpowiedzUsuńNie jem słodyczy od miesiąca, nie pije słodkich napojów i nie jem chipsów, parówek, kiełbas pieczonych. Ważę 10 kg mniej :).
OdpowiedzUsuńLiczę na 10 kg mniej. Od teraz zaczynam akcję słodycze na bok bo to moja największa bolączka. Uwielbiam je i już kilkanaście razy robiłam podejścia aby wziąć z nimi rozwód. Spora nadwaga zmotywowała mnie do działania chyba musiałam dosięgnąć dna w moim wieku 15 kg więcej to nie zdrowo.
UsuńDla mnie najlepszą motywacją był fakt, że słodycze powodowały gigantyczne problemy z cerą.
OdpowiedzUsuńNie jem słodyczy ani wszelkich fast foodów i słonych przekąsek od ponad pół roku. Ograniczyłam się do spożywania owsianek, jogurtów 0% tłuszczu, mleka również 0% tłuszczu no i oczywiście sałatki i owoce. Kiedy mam ochotę na coś słodkiego sięgam zamiast po batona to po migdały albo suszone owoce. Muszę przyznać że początek nie był łatwy,i 2 razy się złamałam ale minęło sporo czasu i mój organizm zdążył się już przyzwyczaić do tych zmian. Życzę wszystkim, aby także nie poddawać się.
OdpowiedzUsuńCzas zacząć akcję słodycze na bok, minął czas kiedy mogłam je jeść bezkarnie a waga zawsze ta sama tzn.zawsze niedowaga :). Niestety teraz :( mnie dopadła nadwaga i ciąży mi to na zdrowiu. Szukałam sposobu i motywacji jak unikać tego pysznego diabelstwa i chyba trafiłam dobrze :D Zaczynam od teraz 5.04.2016 godz 15:55
OdpowiedzUsuńHej miłości do słodkiego to moja zmora, a praca w cukierni tym bardziej nie pomaga, nie mam już pomysłu jak skończyć z podjadaniem 😓
OdpowiedzUsuńPolecam książkę NAŁUG JEDZENIA autora Marka Bardadyna,pomaga w trudnych chwilach gdy słodycze w ataku...
OdpowiedzUsuńja probuje od paru miesiecy nie jest nic slodkiego ale mi sie wcale nie udaje co dzinnie musze zjesc cosz slodkiego a staram sie jesc 5 razy denne 1500kcal tylko problem jest ze nie moge przestac jesc slodkie , cwycze na steperze 40min.dzenne .nie moge sie opanowac ze bi nie zjesc cosz slodkiego pije wode cytryna i herbaty ale nic nie pomaga nawet orzeszki co ja mam zrobic ??? bo to co shudne to znow przytije no i tak na okraglo , jakiesz 2 lata temu nie muszala wcale slodyczy a teraz to jest tragedia nie slodze juz od 5lat
OdpowiedzUsuńTe muffinki wyglądają tak bajecznie, że gdyby nie to, że jestem chora i grzeję się pod kocem, już leciałabym do sklepu po banany :D
OdpowiedzUsuńCukier jednak kusi... chociaż może i spróbuję wypróbować takie zdrowe zamienniki, bo jednak cukier mocno uzależnia.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre efekty na moje oko.
OdpowiedzUsuń