Strony

czwartek, 28 lutego 2013

Podsumowanie lutego - znów bez fajerwerków, ale też nie jest źle! :)

Pechowo dla mnie zaczyna się ten rok, oj, pechowo. Miesiąc temu padałam na ryjek z powodu zapalenia oskrzeli, teraz zaś mam nogę w gipsie, co mocno pokrzyżowało mi część planów.

Cóż, rozliczyć się jednak przed samą sobą należy.


1. Wrócić do ćwiczeń. Stopniowo. Niech to będzie 5 minut, ale codziennie.

Do 22 lutego, czyli dnia, w którym zostałam zagipsowana, zrobiłam 10 około 40 minutowych treningów. Biorąc pod uwagę, że w styczniu nie ćwiczyłam prawie wcale i że ćwiczyłam nie codziennie, ale co drugi dzień, wynik ten uważam za całkiem niezły.

2. Kupić aparat! To jest hasło, które pojawia się na blogu właściwie od początku. Teraz mam wybrany model, odłożone pieniądze... po prostu muszę go kupić. 

Kupiłam! :)

3. Posprzątać w szafkach z ubraniami. Co zbędne: wyrzucić.

Nie posprzątałam. Zostawiałam to sobie na ostatni weekend... z tymże gdy on nastał, ja nie bardzo miałam się jak ruszyć.

4. Zrobić porządek w kolczykach. 

Zrobiłam. Każda para została zapakowana w osobną torebkę.

5. Zrobić listę książek i filmów (po 20), które chciałabym przeczytać/obejrzeć w tym roku.

Zrobiłam i teraz się ich trzymam :)

6. Powtórzyć słownictwo z pierwszego i drugiego poziomu "Profesora Henry'ego".

Pisząc ten punkt, nie miałam pojęcia, jaki to jest ogrom! Także zadanie zrealizowane pół na pół: z "Profesorem Henrym" spędziłam sporo czasu, natomiast na pewno nie jest to materiał z tych dwóch poziomów.

7. Kolejny raz(!) przeprosić się z książką "Niemiecki nie gryzie" i dojść do 36 strony.

Jedna wielka d...! Coś tam powtarzałam, coś tam się uczyłam, ale jestem odporna na ten język i zwyczajnie go sobie odpuszczam, bo przestaje mnie to bawić. Skupiam się na angielskim, na pewno jest to bardziej konstruktywne.

8. Przeprosić się z moim drugim, a raczej pierwszym blogiem, książkowym. I zacząć na nim pisać! Bo szkoda ponad trzech lat pracy!

5 notek - mogło być lepiej. Ale na pewno lepiej będzie w marcu, bo już w tej chwili mam kilka zaległych książek do zrecenzowania i mój zapał do pisania znów jest na wysokim, stabilnym poziomie :)

9. Odwiedzić okulistę i ginekologa.

Taaa... zamiast tego, zapisałam się do stomatologa, do którego idzie dzisiaj za mnie moja mama :)

10. Dbać o siebie! Nadal ograniczać kawę, pić pokrzywę, zdrowo jeść. Bo efekty widać gołym okiem :)

I tu jestem z siebie dumna: nie jem po 18, kawy unikam, gotuję zdrowe obiadki, nie przejadam się - oby tak dalej! :)

Ponadto luty ogłaszam miesiącem dbania o dłonie i paznokcie: moczenie w ciepłej oliwie, regularne wcieranie kremów, stosowanie odżywek, łykanie skrzypu. 

Tu też jest dobrze! Nie mogę się tylko pochwalić regularnym łykaniem skrzypu... ale co dwa, trzy dni przypominam sobie o tym :)

Ponadto w lutym:

- obejrzałam  trzy filmy - mało!
- skończyłam pierwszy sezon "Dextera"
- przeczytałam 5 książek - mało!
- wzorowo zaliczyłam dwa Dni Zdorwego Odżywiania
- zmieniłam kolor włosów - na bardziej zbliżony do moich naturalnych, żeby nie farbować ich tak często
- zaliczyłam drugi semestr studiów podyplomowych
- spotkało mnie coś Bardzo Miłego - Moni, kochana, jeszcze raz dziękuję! :)
- wróciła mi motywacja do ćwiczeń - żaden gips mi jej nie zabierze, ha! :)

A plany na marzec? Są! Ale o tym jutro! :)

PS Ależ mnie to zdjęcie motywuje! 

Do podniesienie tyłka mimo gipsu, do poszukania alternatywy dla ćwiczeń, które wykonywałam do tej, do pracy nad samą sobą! :)


4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia w dalszych postanowieniach.Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluję większości wypełnionych postanowień : ) i powodzenia w 'odhaczaniu' następnych, zwłaszcza z gipsowym balastem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, dziękuję :) Ciąży mi ten balast, ale już wkrótce mam nadzieję się go pozbyć :)

      Usuń