Strony

środa, 14 listopada 2012

Kolejny raz idę na wojnę! :)

Post w zasadzie o niczym.
Za moment zaczynam ćwiczyć.
I czuję się, jakbym szykowała się na wojnę: z lenistwem, zmęczeniem, samą sobą. 

Ale wiem, że jeśli zrobię sobie drugi dzień przerwy (wczorajsza przerwa była przerwą zaplanowaną), to znów wrócę do ćwiczeń za miesiąc. I będę zaczynać od nowa.

Dlatego... getry włóż, trampki włóż... i będę myśleć tylko o tym, że za pół godziny umrę z podziwu dla samej siebie :)

Piąty dzień z Jillian Michaels czas zacząć!

A kto jeszcze dziś nie ćwiczył, niech zacznie! "Nie chce mi się" nie jest argumentem! :)


18 komentarzy:

  1. Za mną dzisiaj dzień 2 (choć w zasadzie dzień 3, ale po pierwszym razie miałam takie zakwasy, że przez tydzień nie mogłam się ruszać ;)). Mam nadzieję, że wytrwam, najgorzej z byciem systematyczną:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie przez zakwasy (auć, moje nogi!), zrobiłam sobie wczoraj przerwę :)

    Z systematycznością też mam problem ;/ U mnie nie ma tak, że dzień ćwiczeń, dzień przerwy... dzień przerwy wystarczy, bym następnym razem wymyśliła sto przeszkód, by tylko nie ćwiczyć :)

    A dzisiaj było... super! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mi się nie chciało, ale mimo wszystko wstawałam i ćwiczyłam. I po wszystkim mówiłam sobie jaka głupia musiałabym być żeby nie ćwiczyć. . . Masz planowane przerwy? O rany, a ja to trzaskam codziennie ...
    Za chwilkę ostatni trening:D Jutro wolne, a w piątek zaczynam nowe wyzwanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chciałam codziennie, ale przedobrzyłam i tak bolały mnie mięśnie łydek i ud, że miałam problem z normalnym poruszaniem się, więc zrobiłam dzień przerwy, wymasowałam się i jest o wiele lepiej :)

      No, a dzisiaj wstałam z nastawieniem, że byle do wieczora... to sobie poćwiczę, kryzys uważam więc za zażegnany :)

      Usuń
  4. Życzę wytwałości:-) Choć słyszałam oopinie, że jeseiń to nie najlepszy moment na podejmowanie tego typu "walk" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, wiosną pewnie najłatwiej... ale nie chcę czekać z ćwiczeniami do wiosny :)

      Usuń
  5. Do boju :-) Treningów tej pani nie znałam i muszę powiedzieć że to co widzę bardzo mi się podoba ;-) Ale w końcu nie o oglądanie chodzi, tylko działanie, wiec jeszcze raz - do boju :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trening z poziomu pierwszego jest fantastyczny, polecam! Chociaż nie mogę się doczekać, kiedy przejdę na poziom drugi, hehe :) "Next level" zawsze bardzo cieszy :)

      Usuń
  6. Fajny, ciekawy blog.
    Super notka.

    Zapraszam do mnie:
    flushberry.blogspot.com

    Spodoba się- zaobserwuj i skomentuj ;)
    Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak Ci się podoba Jillian i jej program? Ja robię Body revolution :) Matko jakiego mam banana przy tym programie :) Rewelka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama Jillian podoba mi się ogromnie, ćwiczenia, które wykonuję, są idealnie na moim poziomie: ani zbyt trudne, ani zbyt łatwe :)

      A ćwiczy mi się naprawdę przyjemnie, tym bardziej, że udało mi się pozbyć zakwasów, hehe :)

      Usuń
  8. Świetny blog! Bardzo motywujące i rzetelne notki :) szkoda, że znalazłam Cię dopiero teraz ale już nadrobiłam zaległości - przeczytałam wszystkie wpisy i dodałam do obserwowanych :) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam!!! Jillian jest ekstra, w zeszłym roku z Nią ćwiczyłam, jakoś tydzie przed świętami zaczęłam - własnie pierwszy lvl:)) Nie wytrwałam, ale i tak kocham te ćwiczenia. Te zakwasy:D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zakwasy dodają treningom z Jillian uroku :D

      Usuń
  10. Ja mam wrażenie, że do ćwiczeń w domu jednak trudniej się zmobilizować, niż do ćwiczeń gdzieś w grupie. Dlatego jak poczuję, że trzeba by zrobić coś innego niż basen i bieganie, to wykupuję sobie karnet na fitness - motywacja znacznie większa, bo i ćwiczy się fajnie w miłych okolicznościach, i szkoda zmarnować kasę, jeśli się karnetu nie wykorzysta;) Podziwiam tych, którzy potrafią zmobilizować się i ćwiczą przed telewizorem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że w grupie jest raźniej, wydane na karnet pieniądze motywują, by nie opuszczać zajęć itd. :) Tylko u mnie w tej chwili zajęcia w klubie fitness się nie sprawdzą, za dużo czasu zajmuje mi praca, po całym dniu łatwiej mi poćwiczyć w domu, niż gdzieś pędzić :) Chociaż plany, żeby wrócić do ćwiczeń w klubie są :)

      Usuń
    2. Hihi, mam dokładnie tak samo:) W sensie że praca za dużo czasu i plany, żeby wrócić do klubu;) Ale w domu ciężko mi się zmusić:/ Dobrze, że biegać mi się chce i póki co pogoda daje radę... I przyznaję, że jak tak do Ciebie zaglądam, to i nabieram ochoty na jakieś ćwiczenia przed tv czasami;)

      Usuń